O tym ,że dostałam kolejnego SMS nie powiedziałam nikomu. Ubrałam się , zabrałam samochód i pojechałam w wyznaczone miejsce. Była to jakaś stara fabryka ,z której nie zamierzano nic zrobić,ale była tak ogromna ,że pozostało mi jedynie czekać. Była godzina popołudniowa , więc musiałam ukryć samochód między innymi i wyczekiwać na coś ,kogoś , nie wiedziałam. Oczywiście lokalizacja była naprawde dobra , blisko siłowni ,co dało mi do myślenia . Poczekałam tam z 15 minut ,aż pojawili się młodzi panowie ubrani w garnitury z teczkami i zaczęli rozmawiać. Jeden z nich był podobny do tego co przytrzymał nam drzwi , gdy mnie wynosili z siłki. Poznałam po kolorze , materiale i wzroście. W końcu nie znalazłam sensu swojego przybycia tutaj i po prostu odjechałam. Niespodziewanie mój telefon zawibrował i musiałam przeczytać.
-"Wracaj , przydasz mu się !! D"- przeczytałam i natychmiast zawróciłam ,a co jeśli mogłabym komuś pomóc albo uratować życie?! Nie mogłam tej osoby zostawić ,mimo że to Daniel do mnie pisał. Po zatrzymaniu auta , zobaczyłam swojego brata i kilka osób , którzy uspokajali innych,bo wydawali się na zdenerwowanych. Natychmiast napisałam do młodego ,ale zobaczyłam tylko jak mnie olewa i dalej prowadzi dyskusje. Nie wytrzymałam i ruszyłam w ich stronę . Zadzownila telefon.
-Tak ?-spytałam przejęta ,ale cisza znowu wisiała na linii.
-Proszę , zostań jeszcze na chwilę. Może ze mną nie chcesz gadać ,ale z nim będziesz musiała. Schodzi na złą drogę. - wyjaśnił Daniel , a ja wstrzymałam oddech i czekałam jak sytuacja się potoczy. Faktycznie, musiałam wiedzieć co kombinuję mój brat z tymi facetami. Po upływie następnych 10 minut , dojechał jeden chłopak , może trochę starszy ode mnie ,ale z daleka nie widziałam kto to mógł być ,ale okazało się ,że był najważniejszy ,bo każdy z nich się spiął i ładnie z nim przywitał. Zaś z moim braciszkiem , to aż się przytulił. Gej? Raczej nie, to musiał być jakiś przyjaciel. Podpisali dokumenty i każdy z nich się rozjechał w swoją stronę. Pomyślałam ,że chyba też powinnam. Byłam w domu i myślałam co by tu zrobić ,aż w końcu wpadłam na pomysł , aby znaleźć jakąś pracę. Akurat z kieszeni mi wypadła wizytówka z agencji Aleksandra ,więc po sprawdzeniu ich w internecie ,skontaktowałam się z nim.
-Tak , słucham ?- usłyszałam niski głos po drugiej stronie i się zarumieniłam.
-Aleksander?-spytałam ,a mężczyzna zakasłał.
-Tak , a kto mówi ?
-Zuzanna , chciałam zapytać czy ta oferta jest nadal aktualna ?
-Tak , oczywiście ,że jest. A byłabyś zainteresowana ?
-Tak. Chciałabym przyjść na rozmowę kwalifikacyjną , mogę jutro?
-J-Jutro? Dobrze , nasza główna asystentka z tobą porozmawia. Przekaże jej , dobrze?
-Tak , jeśli chcesz możemy też wyskoczyć na kawę !- dodałam na koniec j zakończyłam połączenie zaraz po tym jak się zgodził. Chciałam dostać tę robotę oraz spotkać się z nim. Nie wiedziałam w co się ubrać i jakie CV napisać , więc resztę dnia miałam tak naprawdę z głowy.
***
Wszystko szło nie tak , praktycznie robiłam wszystko źle od rana. Makijaż , spalenie sukienki , zgubienie buta , podarte rajstopy . Wczujcie się w moją sytuację. Naprawdę tragizm. Czułam się jak gówno i nadal się tak czuję. W ostatniej chwili uratowałam swoje dokumenty przed kawa ,bo ja wylałam. Stwierdziłam ,że nie warto i otrzasnelam się prawie spóźniając się na swoją kolej. Panie wokół były ładnie ubrane z cwanym uśmieszkiem , a ja z kilogramami na dupie i mordzie czułam ,że mam mniejsze szanse. Niespodziewanie zderzyłam się w drzwiach z jedną z pracownic ,co tylko przysporzyło mi problemów. Naskoczyła na mnie i jak się okazało ,była to osoba ,która miała mnie przyjąć do pracy. Świetnie .
CZYTASZ
(Nie)widzialna I, II
Teen FictionZmagam się z wieloma przeciwnościami losu. W większości nie daje rady i cudem uchodze z zyciem. Mam nadzieję na nowy start , za każdym razem ,a jest ich coraz mniej. Mam na imię Zuzanna i liczę sobie już 20 lat. Jestem brunetką o kręconych , średni...