24

107 4 1
                                    

-Oczywiście , że ci odpowiem szczerze.-potwierdziłam i posłałam jej słaby uśmiech. Na szczęście go nie wychwyciła i mogłam dalej się stresować. Spojrzałam na nią ,a ona nagle rozchmurzyła się i mnie mocno przytuliła. 

-Zaopiekujesz się Filipem kiedy mnie nie będzie?Widzę , że ma ze sobą jakiś problem , ale mi nie powie. Nie rozmawiamy na takie tematy.-poprosiła , a mi szczęka opadła. Oboje poprosili mnie o to samo. Objęłam ją mocniej i miałam nadzieję , że sprostam na tyle ich oczekiwaniom. 

-Oczywiście, będę się starała. Obiecuje.-skwitowałam i polałam nam po jeszcze jednym kieliszku. Wysączyłyśmy całą butelkę i skończyłyśmy nasze pogaduchy. Ola nie była pijana , ale zadzwoniła po swojego tatę , który odebrał ją nie komentując tej całej sytuacji. Odetchnęliśmy ze spokojem i mogliśmy wrócić do mieszkania. Wchodząc po schodach , jak zawsze zakręciło mi się w głowie , więc idący za mną chłopak był zmuszony do złapania mnie.

-Uważaj pijaczko! Proszę.-powiedział cicho i musnął moje ucho. Myślałam , że mi się przewidziało , ale jeszcze nie zwariowałam na tyle ,by nie wiedzieć i nie rozpoznawać dotyku. Wytrzeźwiałam w sekundę i zaraz przed wejściem do mieszkania , oparłam się o drzwi i patrzyłam na Filipa, który uśmiechał się jak pojebany. Podszedł do swoich drzwi i udawał , że mnie nie widzi. Postanowiłam zrobić to samo i gdy miałam już wchodzić, złapał mnie od tyłu i dał mi buziaka w czoło i długiego przytulasa. Odwzajemniłam go i zaczynałam mieć wyjebane , na jego ręce na moim ciałku. Chodził z Olą , więc nie miałam się o co martwić, a po dzisiejszym nie mogę jej tego zrobić. Odsunęłam się od niego i ze współczuciem odprowadziłam go wzrokiem.

-Dziękuję , że nam pomogłeś! Jak się czujesz,bez no wiesz..-zaczęłam , ale on całkowicie zrezygnował ze swojego mieszkania i wepchnął nas do mojego. Czułam , że będzie chciał zrobić coś niepotrzebnego , więc się chowałam za włosami i dłońmi. 

-Musimy zawsze tak długo gadać?-zapytał z wyrzutem i usiadł na kanapie. Poklepał miejsce obok siebie , więc bez wahania usiadłam. 

-Nie biorę odkąd je wyrzuciliśmy,mimo że bardzo tego chce i potrzebuje. Nie czuje się jakoś bardzo uzależniony ,ale wiesz to też nie jest tak ,że to dla mnie łatwa sprawa. Mój organizm się do tego przyzwyczaił, bez względu na to , że brałem mało i z umiarem. 

-Śmierdzisz papierosami,więc pewnie zamieniłeś uzależnienia. Tak też nie możesz robić.-zganiłam go i przetarłam swoje oczy ze zmęczenia. 

-Pogadamy innym razem. Nie jesteś pijana , ale padasz na twarz. Lecę do siebie , musisz mnie bardziej pilnować.-dodał na koniec i zebrał się do wyjścia. Odprowadziłam go do drzwi , a później zaparzyłam sobie herbaty i poszłam spać. 

*

Wydawało mi się, że mój sen był prawdą. Widziałam każdy jego element tak dokładnie ,że nie potrafiłam spojrzeć na to jak na coś nienormalnego. Byłam w parku z psem i czekałam na kogoś. Pogoda robiła się coraz brzydsza , a ja nadal czekałam. W końcu zobaczyłam osobę , na której widok moje serce zaczęło momentalnie przyśpieszać , ale nie była ona sama. Szła za rękę z piękną dziewczyną i śmiała się w najlepsze , a mnie nie widziała. Śledziłam ich do przejścia dla pieszych, bo tam zostali potrąceni przez samochód. Zmarli na miejscu , a ja mimo to próbowałam ich uratować. Nie wiedziałam kim była ta para ,ale czułam ,że może się wydarzyć coś złego w moim otoczeniu. Przebudziłam się ze łzami w oczach i spoconym podkoszulkiem. Miałam chwilę , by się ogarnąć i wziąć prysznic,więc od razu to zrobiłam. Musiałam przestać myśleć o swojej nadwrażliwej wyobraźni.  Wyszykowałam się do pracy na czas i z samego rana zostałam osaczona kilkoma pracownikami , którzy dowiedzieli się o mojej przeprowadzce i bardzo mi gratulowali. Uratował mnie Aleksander , dzięki czemu mogłam normalnie funkcjonować i w końcu z nim pogadać. Wydawał się jakiś zestresowany i zawstydzony. Wolałam nie pytać, ale powinien wiedzieć , że zawsze go wysłucham i ma u mnie wsparcie. Ten człowiek to chodzący anioł , zasługuje na najlepsze. Usiedliśmy w moim kąciku i czytaliśmy jakieś głupoty , aż tu nagle dołączył do nas zirytowany Filip. Nie widziałam się z nim rano , bo musiałam wyjść wcześniej , a po za tym chciałam chociaż trochę ograniczyć z nim sytuacje , w których znajdujemy się sam na sam. 

-Cześć , coś się stało , że jesteś taki zdenerwowany?-zagadnął Alek , a ja oczekiwałam jakiegoś wybuchu,ale nic z tego się nie zadziało.Odetchnął głęboko i wskazał na mnie i na swój gabinet. Równie przejęta zrobiłam mu herbatę i czekałam na polecenia. Zamiast tego , dostałam listę gości i telefon , do których miałam wydzwonić i zaprosić ich na bankiet.  Musiałam to wszystko zrobić przy nim , by w razie czego mi przypomniał. Za 30 osobą zrobiłam sobie chwilę przerwy i wypiłam swój napój. 

-Powiesz mi o co chodzi?-spytałam speszona jego surowym wzrokiem,ale nie uciekał od odpowiedzi. Zastanowił się dłużej , aż pokazał mi dokumenty związane ze swoją posadą. Ten bankiet miał zakończyć jego pracę w firmie ojca. -Czemu się nie cieszysz?

-Bo do cholery bierze mojego kumpla na to miejsce , który zalecał się do Oli i wszystkich moich byłych dziewczyn. Łącznie z niedoszłą tobą. Mowa o Danielu! Zostało mi może z miesiąc pracy. Później chce mnie przenieść do matki , która mieszka na drugim krańcu kraju.-poinformował i z tego wszystkiego , aż musiał otworzyć okno i odpiąć guziki od koszuli. Był tak sfrustrowany , że jedyne co mogłam zrobić to zatrzymać go i prosić , by się uspokoił. 

-Uwierz mi , że dasz radę. Daniel tak szczerze to może się jebać , nie interesuje mnie ten człowiek. A to , że o nim przypomniałeś tylko mnie wkurwiło. Dziękuję. Pozwól , że popracuje.

-Stosujesz odwróconą psychologię.Znam twoje sztuczki , a ty moje.-powiedział pewnie,a ja uśmiechnęłam się ironicznie i wyszłam , by nie pokazywać mu , że mógł mieć rację. Wpadłam na kogoś i to ewidentnie był jakiś wysoki mężczyzna. Myślami nadal byłam w swoim śnie i za każdym razem bałam się , że to może być ten moment. Gdy spojrzałam kogo ubiłam łokciem , okazało się ,że to Aleksander. 

-Idziemy dzisiaj z niektórymi na basen , idziesz z nami?-spytał uśmiechając się przepięknie. 

-Bardzo chętnie , dajcie mi znać jeszcze. Musimy omówić bankiet,a z tym jest masę roboty.

-To zajrzę jeszcze do szefa. Do zobaczenia malutka!- oznajmił wesoło i przytulił mnie. Postanowiłam odwzajemnić uścisk i warto było , bo poczułam się dowartościowana i zauważona. Moja samoocena wzrosła ,ale nie sądziłam , że na zwykłym wyjściu ze znajomymi , mogłaby tak spaść. To był koszmar , a zaczęło się od głupiego "dam radę" mojego szefa. 

(Nie)widzialna I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz