40

316 19 1
                                    

*FILIP*

Gdy się dowiedziałem , że Zuza miała wypadek i to tuż pod naszym blokiem nie mogłem sobie tego wybaczyć , to wszystko moja wina. Od razu gdy pozwolono wejść osobom z poza rodziny do niej na salę , byłem pierwszy w kolejce. Miałem poczucie winy , że przez naszą kłótnię jest w szpitalu. Lekarze mówią , że to nic poważnego , ale i tak się martwię , czasami lepiej im nie ufać. Następnego dnia dowiedzieliśmy się , że Zuza zapadła w śpiączkę i nie wiedzą dokładnie kiedy się z niej wybudzi. Podejrzewają miesiąc , ale to nic pewnego. Postanowiłem przychodzić do niej codziennie.

Sporo osób mówiło , że nie warto , ale nie obchodziła mnie ich opinia , czułem się winny i chciałem jakoś zrekompensować się Zuzi. Raz przyszedłem z gitarą i układałem piosenkę na konkurs, o którym nie zdążyłem jej powiedzieć.

-Cześć Zuza.- przywitałem się jak zwykle i przystawiłem sobie krzesełko do jej łóżka. Między czasie przyszła pielęgniarka.

-Cześć. Ty znowu tutaj?- zagadnęła , a ja się uśmiechnąłem.

-Tak. Jak widzisz nie odpuszczam ani jednego dnia.- rzuciłem dumnie i zeskanowałem po raz kolejny Zuzę.

-Wiesz , słyszałam ostatnio co lekarze mówili.- odezwała się po dłuższej chwili młoda dziewczyna i zalotnie się uśmiechnęła.

-Tak? Ale o Zuzi?

-Mhm. Nie wiedzą czy jest szansa na przeżycie , bo płuca weszły w stadium rozszczepienia.- oznajmiła bardzo poważnie , a ja pobladłem. Zachciało mi się wymiotować i krzyczeć jednocześnie.

-Po co mi to mówisz?- zdenerwowany już całą tą sytuacją , zaostrzyłem swój ton.

Dla niej zrezygnowałem ze świętowania urodzin i przyszedłem do szpitala. Zrobiłem dosłownie wszystko co przez ostatnie dwa tygodnie , tylko zmieniłem kwiaty. Kiedy skończyłem grać już dopiętą na ostatni guzik piosenkę , pochyliłem się nad Zuzią i pocałowałem ją w czoło. Wziąłem książkę i zacząłem czytać. Gdy wybiła godzina 14 musiałem się zbierać , więc przysiadłem jeszcze na chwilę i potrzymałem ją za dłoń. Na początku nie dowierzałem , ale jej ręka zacisnęła się na mojej i po kilku męczących minutach otworzyła oczy. Byłem bardzo szczęśliwy , ale lekarz nakazał od razu wyjść. Czekałem , czekałem i czekałem. Chyba dopiero po półtorej godziny powiedziano mi , że jest z nią dobrze , ale ma lekki zanik pamięci.

Wypisali ją tydzień po wybudzeniu. Widziałem ją tylko raz na klatce kiedy schodziła do Klausa. Gdy wróciłem z pracy i poszedłem do drzwi ,były zamknięte. Wołałem i krzyczałem , aż dostałem sms od Marty , że za niedługo będziemy już oficjalnymi sąsiadami.


Koniec Części Pierwszej.

(Nie)widzialna I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz