Odcinek 58

982 114 42
                                    


Jadąc swoim samochodem, Akashi prawie nigdy nie włączał radia. Zwykle w tych chwilach rozmyślał o problemach w filmie – o tym, jaka jest ich natura, oraz jak je rozwiązać – a muzyka nie pomagała mu się skoncentrować. Tym razem jednak, jadąc ulicami Tokio w kierunku swojego apartamentu, wewnątrz jego Maserati Ghibli III rozbrzmiewała przyjemna muzyka.

A wszystko to przez to, że Akashi po prostu nie miał żadnego problemu do zanalizowania.

Tak. Czerwonowłosy niemal uśmiechał się na tę myśl. Był zadowolony z siebie, ponieważ podjął jedną z najlepszych decyzji w swoim życiu – zatrudnił tego mężczyznę poznanego na ulicy, niejakiego Nijimurę Shuuzou. Nie miał on może wybitnego wykształcenia, jak inni kierownicy działów w jego firmie, ale tą, którą polecił mu zarządzać Seijuurou, kierował wręcz znakomicie. Akashi w końcu zaczął otrzymywać proste i konkretne raporty na temat dobrych – z wyraźnym podkreśleniem tego słowa – kampanii reklamowych oraz sensownych pomysłów na kreowanie wizerunku jego firmy.

W ten oto sposób mógł przestać zajmować się sprawami marketingu, na które do tej pory, przez niekompetencję dawnego rzekomo kompetentnego kierownika, musiał mieć baczenie. Nijimurze może i jeszcze brakowało doświadczenia, ale Akashi wierzył, że kiedy już je zdobędzie, z pomocą tego młodego, dość atrakcyjnego mężczyzny, wyniosą jego firmę na wyżyny rynku i ugruntują ją zapewne na jakieś najbliższe sto lat.

Oczywiście, póki co sprawą odziedziczenia firmy Seijuurou się nie przejmował. Miał jeszcze czas, żeby nacieszyć się swoimi sukcesami. Później pomyśli o tym, co stanie się z jego firmą po jego śmierci.

Jego dzień okazał się tym bardziej mile zaskakujący, kiedy przejeżdżając jedną z ulic, Akashi dostrzegł znajomą błękitną czuprynę włosów. Normalnie zapewne by jej nie spostrzegł, ale nauczył się już wychwytywać ją wśród tłumu.

Podjechał pod krawężnik, trąbiąc na swojego przyjaciela, Kuroko Tetsuyę, i otwierając okno po stronie pasażera.

– Wzywałeś taksówkę?- zagadnął.

– To zaskakujące, Akashi-kun, ale rzeczywiście o tym pomyślałem – powiedział Tetsuya, pochyliwszy się lekko, by zajrzeć do znanego już sobie auta.

– Wsiadaj.- Seijuurou skinął głową.

Kuroko, jako że Akashi zatrzymał się na jezdni teoretycznie wbrew przepisom, pospiesznie zajął miejsce pasażera, swoją torbę na jedno ramię kładąc między nogami. Podczas gdy Seijuurou na powrót włączył się do ruchu, błękitnowłosy zapiął pasy.

– Pięknie dziś wyglądasz, Tetsuya – powiedział Akashi, uśmiechając się do niego.- Czyżbyś wiedział, że mnie spotkasz?

– Wyglądam zupełnie normalnie – stwierdził Kuroko. Rzeczywiście, miał na sobie zwyczajne dżinsy, adidasy oraz kurtkę, więc w gruncie rzeczy Seijuurou nie mógł dostrzec zbyt wiele. Choć oczywiście czerwonowłosemu wcale o to nie chodziło.

Akashi wywrócił oczami, wciąż się uśmiechając. Przyzwyczaił się już, że Tetsuya zwykł ignorować jego subtelne dwuznaczności.

– Gdzie cię podrzucić?- zapytał, ściszając radio, by mogli swobodnie porozmawiać.

– Do kawiarni w centrum, obok księgarni „Hakuryou", jeśli mogę prosić – odparł Tetsuya.- Wracasz z pracy, czy jedziesz na lunch?

– Z pracy – odparł.- Skoro taki kawał drogi idziesz do kawiarni, zgaduję, że się z kimś spotykasz?

– Jest dosyć wcześnie, jak na ciebie, żeby wracać z pracy – powiedział Kuroko.- Czyżbyś zaczął w końcu być zmęczony pracą?

Akashi zmarszczył lekko brwi, spoglądając podejrzliwie na Tetsuyę. Dlaczego zmienił temat? Seijuurou mówił o jednym, Kuroko o drugim, to zdecydowanie do niego nie pasowało, by unikać rozmowy o czymś konkretnym.

Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz