Odcinek 48

1K 129 19
                                    

– Akashi-kun, to drugi raz w moim życiu, kiedy czuję się tak podekscytowany – powiedział Kuroko, przyglądając się ogromnej białej budowli przez boczną szybę samochodu.

– Drugi?- mruknął Seijuurou, parkując na wolnym miejscu i niechętnie spoglądając na wejście. Obaj z Kuroko mieli na sobie gustowne garnitury, odpowiadające tak eleganckiej imprezie jak Bal Charytatywny Dżentelmenów, na który właśnie dotarli.

– Tak – potwierdził spokojnie Tetsuya.

– Kiedy był ten pierwszy raz?- westchnął Akashi, odpinając pas bezpieczeństwa.

– Kiedy dostałem Nigou – odparł błękitnowłosy.

Seijuurou spojrzał z zainteresowaniem na swojego przyjaciela. W granatowym garniturze i czarnym krawacie prezentował się zaskakująco dobrze, choć Akashi wolał go w jego zwyczajnych, raczej luźnych ubraniach. On sam miał na sobie podobny garnitur, lecz w kolorze grafitowym.

– Hmm.- Akashi oparł się wygodnie o oparcie swojego fotela, uniósł lewą dłoń i zaczął kolejno odliczać.- Więc pierwszy raz był dzięki mnie, ponieważ przywiozłem ci szczeniaka, drugi raz był również dzięki mnie, ponieważ zabrałem cię na bal... Po balu jedziemy do mojego apartamentu, więc liczę na to, że dzięki mnie podekscytujesz się po raz trzeci.

– Czy oni mają tam poncz?- zapytał Kuroko, ignorując przyjaciela i wpatrując się w drzwi wejściowe, do których prowadziły szerokie marmurowe schody.- Nigdy nie piłem ponczu.

– Cóż, przekonajmy się – rzucił z uśmiechem Seijuurou.

Mężczyźni wysiedli z auta, po czym skierowali się ku wejściu. Akashi zauważył, że Kuroko, choć po raz pierwszy znalazł się w takiej sytuacji, nie wyglądał na przesadnie zdenerwowanego. Czerwonowłosy po raz kolejny przypomniał sobie, że uwielbiał w nim tę cechę – nieważne, czy Tetsuya znajdował się wśród plebsu, czy śmietanki towarzyskiej świata biznesu, zawsze zachowywał się równie swobodnie i nikogo z góry nie oceniał po wyglądzie.

Wspięli się po schodach do szerokich, zdobionych skomplikowanymi wzorami drzwi. Przed nimi stało dwóch umundurowanych mężczyzn, którzy otwarli je przed nimi. Akashi i Kuroko przekroczyli próg i znaleźli się w obszernym holu.

– Hmm...- Kuroko rozejrzał się dyskretnie po wnętrzu. Podłoga, na którą składały się czarne i białe płyty poukładane naprzemiennie po skosie, błyszczała niczym lustra – odbija zresztą pomalowany na żółto i biało sufit, z którego zwisały piękne, kryształowe żyrandole. Ściany również miały kolory przyciemnionej żółci oraz czystej bieli, a w tej przed dwójką przyjaciół tkwiły kolejne drzwi, zza których dochodził do nich gromki hałas.

– Nie robi wrażenia, co?- Akashi obrzucił hall krytycznym wzrokiem.- Doprawdy, zero gustu. Mam nadzieję, że chociaż sala balowa prezentuje się bardziej okazale.

– Pozostaje nam wejść tam i się przekonać – stwierdził Kuroko, ruszając naprzód.- A tak swoją drogą, czy nie powinieneś przypadkiem pokazać komuś swojego zaproszenia?

– Nie ma takiej potrzeby. Zatrudnieni ochroniarze na zewnątrz z pewnością znają każdego zaproszonego gościa. Nie osobiście, rzecz jasna, ale z wyglądu. Zostali wyszkoleni, nie potrzebują potwierdzenia. Dlatego nie wychodź nigdzie beze mnie, bo nie wpuszczą cię z powrotem.

– Dobrze.- Kuroko skinął głową.

Akashi uśmiechnął się do niego lekko, po czym otworzył drzwi i przepuścił przyjaciela przodem.

Sala balowa w istocie prezentowała się imponująco. Tak ogromna i wypełniona ludźmi, że Kuroko nie był w stanie określić, ile mogła liczyć sobie metrów, a wystrojona niczym bajkowy pałac. Kształtem co prawda przedstawiała prostokąt, jednak sufit był ogromną owalną kopułą o misternym, pięknym zdobieniu. Ściany były biało-złote, a co kilka metrów widniały na niej piękne, złote świeczniki. Na samym końcu, na widocznym wniesieniu grała nieliczna orkiestra, po lewej stronie stały nakryte śnieżnobiałym obrusem stoły, a pośrodku i po prawej stronie niezliczona ilość mężczyzn przeprowadzała ze sobą rozmowy i śmiała się, gawędząc przyjacielsko.

Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz