Kise sam już nie miał pewności, czy to uporczywie padający na zewnątrz deszcz, czy może jego załzawione oczy tak rozmazują mu widok na kałużę, która zalała już praktycznie większą część uliczki.
Gapił się na nią od ponad dwóch godzin, tak jakby była studnią zawierającą odpowiedzi na wszystkie pytania, które kotłowały się w jego zamroczonym alkoholem umyśle. Sunął spojrzeniem od jednego jej końca do drugiego, próbując wyłapać jakąś podpowiedź, jakąś wskazówkę, która doprowadziłaby go do zrozumienia, dlaczego jego sześcioletni związek skończył się tak nagle dzisiejszego wieczora.
Bo to przecież było „nagle".
Owszem, był na tyle błyskotliwy by zauważyć, że od miesiąca on i Yukio nie uprawiali seksu, nawet się nie całowali i nie przytulali, ale mało było takich okresów, kiedy Kasamatsu nie miał ochoty na czułości? Przynajmniej trzy miesiące w roku z przerwami Yukio potrafił wkurzać się o wszystko i odmawiać mu bliskości, ale zawsze go kochał i zawsze wynagradzał mu z nawiązką oschłe traktowanie. Ryouta zresztą go rozumiał, wiedział, jaki jest i jak ciężko przechodzi pewne sprawy.
Czy w tamtych miesiącach też go zdradzał? Czy mogło to oznaczać, że od samego początku Kasamatsu skakał z kwiatka na kwiatek, wiecznie wracając do niego? A teraz zmieniło się to, bo się zakochał?
Kise nie chciał w to wierzyć. Znał go przecież, przynajmniej na tyle dobrze, by nie ufać własnym podejrzeniom, że zdradzał go od dawna. Skoro przyznał się teraz, to znaczy, że zdradził go „tylko" teraz.
Ale co to niby mogło zmienić?
To wciąż o raz za dużo.
Nie odwracając spojrzenia od szyby, dłonią namacał wysoką szklankę z drinkiem. Uniósł ją do ust i przechylił – okazało się, że jest pusta. Zerknął na nią spod przymrużonych oczu, po czym rozejrzał się za charakterystycznymi włosami w kolorze ognia. Kelnerka napotkała w końcu jego wzrok i posłusznie podeszła. Zabrała szklankę, bez słowa odwróciła się i odeszła. Wkrótce wróciła z nowym drinkiem, tym samym – wcześniej Kise chciał inne, ale uprzejmie poprosiła go, by nie mieszał rodzaji alkoholu i ograniczył się do jednego.
Posłuchał tylko dlatego, że stało mu się to obojętne.
Upił łyk przez słomkę, znów wracając do swojego zajęcia. Od prawie czterdziestu minut nawet nie mógł już dostrzec ulubionej kałuży, ponieważ na zewnątrz zapadła ciemność, a w lokalu paliło się światło. Widział swoje marne odbicie o pijanym spojrzeniu, ale wciąż uporczywie doszukiwał się w nim znajomego widoku tej brudnej sadzawki.
Jego świat nagle skurczył się do jej rozmiarów.
- Proszę, proszę, kogo ja widzę – usłyszał obok siebie czyjś męski głos.- Czyż to nie Kise Ryouta? Mogę prosić o autograf?
Niechętnie oderwał wzrok od szyby i obrócił głowę. Zmierzył spojrzeniem od stóp do głów mężczyznę, który stał obok jego stolika, ubrany w spodnie od garnituru, białą koszulę i krawat. Dłonie trzymał w kieszeniach, a przez lewą rękę przewieszoną miał pasującą do kompletu marynarkę.
Kise znał go, ale chwilę zajęło mu przypomnienie sobie, kim był mężczyzna. Niewysoki i szczupły, o czerwonych, idealnie ułożonych włosach oraz spojrzeniu oczu o dwóch kolorach: czerwieni prawego i złota lewego.
To był Akashi Seijuurou, przyjaciel jego młodszego brata, Tetsuyi.
- Akashicchi – wybełkotał ostrożnie, obawiając się, że jeśli weźmie głębszy oddech, to zwróci wypite drinki.
CZYTASZ
Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||
FanfictionOdcinkowy serial na miarę "Mody na Sukces"! Fabuła toczy się wokół życia trójki braci: Kise, Kuroko oraz adoptowanego przez ich rodziców Aomine, a także ich przyjaciół oraz bliskich. Liczne problemy, rozstania, zdrady i romanse, nieoczekiwane zwroty...