Odcinek 62

841 108 31
                                    

– Nie wiem, po jaką cholerę dałem się na to namówić...- westchnął ciężko Aomine, krzywiąc się z niesmakiem i zaciskając kurczowo dłonie na barierce.

– Nie marudź, Daikicchi, będziemy się świetnie bawić!- zapewnił go brat, Kise, płynnym ruchem podjeżdżając do niego i wyciągając ku niemu dłoń.- Potrzebujesz pomocy?

– Umiem jeździć na łyżwach!- warknął ze złością Daiki, obrzucając go nieprzyjemnym spojrzeniem.- Po prostu muszę sobie o tym przypomnieć, tak?

Blondyn patrzył na niego przez chwilę w milczeniu, po czym ostatecznie opuścił rękę i wzruszył ramionami.

Aomine, Kise i Kuroko tego dnia wybrali się na kryte lodowisko. Wciąż panowała zima i mogli wybrać się nad jezioro, albo skorzystać z zewnętrznego lodowiska, ale z tym pierwszym Ryouta nie miał zamiaru ryzykować (kto wie, jak gruby jest lód? A może któryś z nich by się utopił?), na drugie zaś było jego zdaniem za zimno. Przebywając pod dachem nie musieli obawiać się nagłych opadów śniegu, ani nieprzyjemnych porywów wiatru.

O tyle o ile Kise był szczęśliwy, o tyle Aomine był nieszczęśliwy i o tyle Kuroko – obojętny. Podjechał właśnie do obu braci z twarzą niewyrażającą żadnych konkretnych emocji i zatrzymał się tuż przed Daikim, patrząc na niego.

– Zamknij się – warknął Aomine, przeczuwając, iż młodszy brat zechce rzucić jakąś kąśliwą uwagę bądź obelgę. Zwłaszcza, że już otwierał usta.- Po prostu się zamknij.

Tetsuya milczał posłusznie, i choć jego twarz naprawdę nie wyrażała niczego, zarówno Kise jak i Aomine potrafili dostrzec błysk rozbawienia w jego dużych, niebieskich oczach.

Daiki odetchnął spokojnie, łapiąc równowagę i puszczając się barierki. Stanął nieco pewniej na nogach. Wcześniej mówił szczerą prawdę – potrafił jeździć na łyżwach, musiał tylko przypomnieć sobie podstawy. Poruszył więc powoli nogami, przesuwając ostrzem po ludzie i patrząc, jak o dziwo nie pozostawia po sobie charakterystycznych linii.

Kise asekurował go z jego prawej strony, Kuroko zaś z lewej – tak na wszelki wypadek. Aomine jednak nie miał zamiaru zachowywać się jak amator i już po paru minutach zaczął się poruszać pewniej.

– Przypomnijcie mi, po co my tutaj w ogóle przyjechaliśmy?- zapytał z westchnieniem.

– Dla zdrowia – odparł Ryouta.

– I psychicznego relaksu – dodał Tetsuya.

– Spędzenie paru godzin w towarzystwie braci każdemu z nas zrobi dobrze!- Kise uśmiechnął się promiennie.

– Znam o wiele przyjemniejsze sposoby na zrobienie sobie dobrze, wiesz?- warknął cicho Aomine.

– Wiem, wielokrotnie cię na nich przyłapywałem – odgryzł się blondyn, posyłając mu nieprzyjemne spojrzenie.- To tylko łyżwy, Daikicchi. W dzieciństwie często na nich jeździliśmy!

– Co niektórzy częściej się przewracali, ale...- Kuroko umilkł pod naporem dwóch par ciężkich spojrzeń.- ... ładna pogoda – stwierdził, spoglądając na sufit z nagłym zainteresowaniem.

Kise westchnął, wymijając niewysokiego mężczyznę o czarnych włosach oraz niższego od niego nastolatka, który wrzeszczał na niego z wyraźną wściekłością.

– Słuchajcie, chciałem po prostu, żebyśmy spędzili razem czas w inny sposób, niż na kanapie przed telewizorem, albo w kinie!

– Przecież przynajmniej raz w tygodniu jemy razem obiad – zauważył Aomine, spoglądając na brata.- Nie mówię, że łyżwy to zły pomysł, ale dla takich facetów jak my, łyżwy to trochę kiepski pomysł.

Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz