Takao przeczuwał, że jeżeli szybko nie weźmie spraw w swoje ręce, wkrótce znowu przyjdzie mu cierpieć – i znów wplącze w to osoby, na których mu zależy.
Z godną pochwały odwagą przyznał w końcu sam przed sobą, że owszem, zdanie Midorimy na tego jego przeprowadzki było wymówką, aby zostać przy nim. Zakochał się w Miyajim i chciał z nim dalej być, ale nie przestał kochać Shintarou ani odrobinkę. Chciał z nim zostać, oczywiście, że chciał, do diabła! Pragnął nadal widywać go po przebudzeniu, nadal widzieć jego szczoteczkę do zębów w kubku obok jego kubka, nadal przyrządzać śniadanie, obiad i kolację dla nich dwojga, siadywać z nim na kanapie i oglądać Kryminalne Zagadki Tokio.
Chciał tego wszystkiego. Ale koniec końców zrozumiał, że nie może. Nie może pragnąć tych rzeczy, jeżeli naprawdę ma zamiar odpuścić sobie Midorimę. Inaczej już na zawsze będzie od niego uzależniony, już zawsze będzie mu zależeć, zawsze będzie miał nadzieję...
Dlatego koniec z tym. Trzeba wziąć się w końcu w garść, trzeba zacząć żyć samodzielnie, być niezależnym od Shintarou. Trzeba zamienić jego na Kiyoshiego. Teraz to jemu będzie przyrządzał śniadania, obiady i kolacje, to z nim będzie oglądał telewizję i to jego szczoteczkę będzie widział obok swojej.
I to jego będzie widział po przebudzeniu – od razu, bo tuż obok, w łóżku.
Miyaji nie odzywał się do niego już od kilku dni. Tylko jeden jedyny raz wysłał mu wiadomość z informacją, że jest zajęty pracą – co było oczywistą aluzją, żeby Kazunari po prostu się odczepił, bo Kiyoshi jest na niego wściekły. Ale Takao nie miał zamiaru czekać, aż mu przejdzie, co to, to nie. Planował sam sprawić, by mu przeszło.
Dlatego właśnie od ponad dwudziestu minut siedział na niskim murku, na zapleczu Klubu Hostów, gdzie Miyaji pracował jako barman. Tego dnia pogoda przechodziła sama siebie, mróz panował niesłychany. Kazunari przestał szczękać zębami tylko dlatego, że mu szczęki zamarzły.
Co powie Kiyoshiemu, kiedy wyjdzie z pracy? Uśmiechnie się, jak zawsze. Pomacha do niego, zawoła przyjaźnie, dając do zrozumienia, że ma dobre wieści, że chce się pogodzić. Kiedy Miyaji podejdzie, przywita się i zapyta, jak minął mu dzień. Po stosownym komentarzu na ten temat, przejdzie do przepraszania za swoje zachowanie. Wyjaśni, że za bardzo przywiązał się do Midorimy, ale koniec z tym – pokaże mu wycinek z gazety, w którym widnieją informacje o bardzo przystępnej cenie całkiem dużego mieszkania.
Jakoś ułagodzi nerwy Miyajiego. Pogodzą się, zamieszkają razem, i już wszystko będzie dobrze.
Musi być.
Kiedy po kolejnych pięciu minutach Takao w końcu dostrzegł wychodzącego z zaplecza Kiyoshiego, czarnowłosy zerwał się ze swojego miejsca. Stęknął cicho, mając wrażenie, że cała jego skóra aż zatrzeszczała przy tym, łamiąc przy okazji kokon z lodu, który ją otoczył. Potupał nogami, by trochę się rozgrzać, i przyglądał się nerwowo swojemu chłopakowi, który ruszył w jego kierunku, ale jeszcze go nie dostrzegł – szykował sobie słuchawki i telefon.
– Mi-Miyaji!- zawołał nieco skrzekliwie Kazunari. Potężny obłok pary wydostał się z jego ust i prawie zasłonił mu jego mężczyznę.
Kiyoshi uniósł głowę i spojrzał w jego kierunku. Był wyraźnie zaskoczony, właściwie to wręcz stanął jak wryty, gapiąc się na Takao wytrzeszczonymi oczami. Kazunari nie czekał dłużej; podszedł do niego i, stanąwszy przed nim, znów potupał nogami.
– Ja-jak twó-wój dzień mi-minął w-w pracy?- wyjąkał, cały zmarznięty.
– Ileś ty tu siedział?- bąknął Miyaji, marszcząc brwi i mierząc go spojrzeniem.- Zwariowałeś? Nie mogłeś zaczekać chociażby u mnie w bloku.
CZYTASZ
Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||
FanfictionOdcinkowy serial na miarę "Mody na Sukces"! Fabuła toczy się wokół życia trójki braci: Kise, Kuroko oraz adoptowanego przez ich rodziców Aomine, a także ich przyjaciół oraz bliskich. Liczne problemy, rozstania, zdrady i romanse, nieoczekiwane zwroty...