Odcinek 108

354 53 23
                                    


Ze spotkania z Mayuzumim Kuroko wracał do domu niemal w podskokach. Na jego ustach stale widniał drobny uśmieszek, choć gdy już wbiegał na podjazd, jego serce łomotało mocno w piersi z niepokoju – a co, jeśli Gold jednak nie posłuchał Chihiro i przyjechał po niego? Co, jeśli te światła, które paliły się w oknie na parterze zapalił Aomine, a nie Ryouta?

Kuroko przeklinał sam siebie, że zapomniał podładować telefon, bo nie miał nawet jak zadzwonić do Kise. W dodatku tak przyjemnie rozmawiało mu się z Mayuzumim, że kompletnie stracił poczucie czasu; nastał już wieczór, gdy obaj mężczyźni zorientowali się, że czas zakończyć spotkanie. Umówili się już wstępnie na kolejny termin i Tetsuyę aż dziwiło, że nie mógł doczekać się, by znów pospędzać czas z biznesmenem.

Całą drogę w przerwach od myślenia o Ryoucie i o tym, że wszystko co złe, w końcu szczęśliwie się zakończyło, Tetsuya myślał również o Akashim i Mayuzumim. Z każdym kolejnym spotkaniem z Chihiro błękitnowłosy nabierał przekonania, że Seijuurou mylił się, oceniając swojego rywala przez pryzmat właśnie ich rywalizacji. Zdaniem Akashiego Mayuzumi był przebiegłym lisem, który brał co chciał i świetnie grał na emocjach i uczuciach, ale Kuroko uważał inaczej. Być może Chihiro rzeczywiście miał „dar" subtelnego prowokowania ludzi, ale czyż Seijuurou nie cechowało dokładnie to samo? Dla własnego interesu – dla własnej firmy – obaj byli w stanie zabajerować ludzi, ale przecież Mayuzumi nie miałby żadnego zysku ze skrzywdzenia Kuroko. Akashi sądził, że Chihiro zrobiłby wszystko, by go pogrążyć, ale Tetsuyi się tak nie wydawało. W końcu Mayuzumi był niezwykle sympatyczny i grzeczny względem niego, a uczucie, które w nim wykiełkowało – i którym darzył jego, Tetsuyę – było niewinne, jak pierwsze zakochanie się nastolatka.

Kuroko miał nadzieję, że gdy wkrótce zobaczy się ze swoim przyjacielem, uda mu się go przekonać, że Mayuzumi nie jest taki zły.

Oczywiście, o ile Akashi nie zabije go za to, że milczał w sprawie Kise.

Dotarłszy już do domu, Tetsuya śmiało wszedł do środka, rozkoszując się jasnym, przyjemnym wnętrzem. Zdjął z siebie kurtkę i już od progu zawołał:

– Ryouta-kun?!

Usłyszał kroki pochodzące z kuchni i po chwili na korytarz wybiegł Kise.

Wyglądał strasznie.

Jego ubiór był zupełnie zwyczajny: proste jasne dżinsy i szary golf, ale cała reszta... Włosy potargane, cera przypominająca papier, zaczerwienione od płaczu oczy. Kuroko momentalnie poczuł ucisk w sercu; sam ledwie walczył z cisnącymi się do oczu łzami.

– Tak bardzo cię przepraszam, Ryouta-kun – zaczął bezradnym tonem, ruszając ku niemu.- Bateria w telefonie mi padła, straciłem poczucie czasu...

Kiedy Kuroko objął brata, a ten wtulił się w niego mocno, pociągając nosem, błękitnowłosy kompletnie się złamał. Jak mógł spędzać tak beztrosko czas z Mayuzumim, nie dając Ryoucie znaku życia?! On sam już wiedział, że Gold się nie pojawi, ale Kise... Kise cały czas siedział w domu w przekonaniu, że lada moment ten dupek przyjedzie go zabrać, a Tetsuyi jak nie ma, tak nie ma... A przecież miał wrócić parę godzin temu, na obiad...

– Tetsucchi...- wyjąkał Kise.

– Ryouta-kun, nic się nie bój, on nie przyjedzie – zapewnił Kuroko, dyskretnie wycierając kąciki oczu.- Przepraszam, że wracam tak późno...

– Co masz na myśli?- Kise odsunął się od niego raptownie i spojrzał mu z niepokojem w oczy.- Tetsucchi, chyba nie zrobiłeś niczego głupiego, prawda...?

– Nie, spokojnie.- Kuroko uśmiechnął się łagodnie.- Chodź do salonu, zrobimy sobie herbaty i wszystko ci opowiem.

– Ale... ale...- Kise był wyraźnie zagubiony.

Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz