Odcinek 37

1K 125 26
                                    


Takao nie pamiętał już, kiedy on i jego przyjaciel Kuroko spotkali się ostatnio na przysłowiowych ploteczkach przy piwie. Telefon od błękitnowłosego nieco go zaskoczył, ale skoro Tetsuya proponował spotkanie, to Kazunari nie śmiał mu odmówić, zwłaszcza, że wciąż aż za dobrze pamiętał, jak bardzo ucierpiała ich przyjaźń przez jego egoistyczne poczynania, mające miejsce w czasach, kiedy jego życiem rządziła depresja z powodu relacji jego i Midorimy.

Na spotkanie postanowił się przygotować i zadbać o każdy szczegół. Shintarou ten czwartkowy wieczór spędzał na praktykach w szpitalu ojca, więc całe mieszkanie mieli dla siebie. Kazunari uszykował dla nich cały sześciopak piwa oraz przekąski, a na czterdzieści minut przed pojawieniem się Kuroko zamówił dla nich pizzę. Kiedy więc punktualnie o piętnastej Takao otworzył drzwi, u progu zobaczył zarówno swojego przyjaciela, jak i dostawcę.

– Mam nadzieję, że nie jadłeś jeszcze obiadu, bo właściwie to nie pomyślałem o tym, żeby dać ci znać, że zamawiam żarcie – rzucił Kazunari, odbierając pizzę i wręczając niskiemu mężczyźnie odliczone pieniądze.

– Nawet nie myślałem o jedzeniu – odparł Kuroko, wzruszywszy lekko ramionami. Powiesił kurtkę na wieszaku, a buty odłożył obok szafki, zamiast nich wsuwając na nogi domowe kapcie, które przygotował dla niego przyjaciel.

– Więc sprawa jest aż tak poważna?- Takao zamknął za sobą drzwi i uśmiechnął się do niego lekko, choć w sercu poczuł lekki niepokój. Tetsuya nie wyglądał za dobrze. Wydawał się być nieco blady i niewyspany, a przede wszystkim odrobinę ponury. Wyraźnie nie miał humoru.

– Owszem – odpowiedział po prostu, ruszając do salonu.

Czarnowłosy udał się za nim. Odłożył kartonowe płaskie pudło na stół, a potem udał się do kuchni i wyjął z lodówki piwo. Przeniósł je do salonu i usiadł na kanapie obok Kuroko, który bez słowa otworzył puszkę i upił z niej dwa solidne łyki.

– Gdzie Midorima-kun?- zapytał Tetsuya, rozglądając się, jakby dopiero teraz zauważył, że są w mieszkaniu sami.

– Na dyżurze w szpitalu.- Takao wzruszył ramionami.- Powiedział, że wróci późno, więc mamy dużo czasu. Jeśli chcesz, możesz też zostać u nas na noc – dodał, spoglądając mu znacząco w oczy, by dać do zrozumienia, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to ukryje go przed światem choćby na cały rok.

Kuroko w końcu przywołał na twarzy uśmiech – nieco zmęczony, ale szczery. Takao natychmiast odpowiedział tym samym. Tetsuya zrozumiał przekaz, więc nie będzie się powstrzymywał przed zdradzeniem mu nawet najgorszych szczegółów z tego, co miał do powiedzenia.

A z pewnością chodziło o coś bardzo ważnego – Kazunari odczytał to z wyrazu jego twarzy.

– No, w takim razie bez pośpiechu – zadecydował, otwierając kartonowe pudełko. Im oczom ukazała się gorąca, smakowicie pachnąca pizza.- Możemy rozmawiać, jedząc, a potem zaczniemy topić smutki w alkoholu. Dobry plan?

– Nie wiem czy dobry, ale na pewno przekonujący – mruknął w odpowiedzi Tetsuya, zabierając kawałek pizzy i odgryzając kęs. Westchnął lekko, rozkoszując się smakiem roztopionego sera oraz pysznego sosu.- Sprawa jest poważna.

Ponieważ Kuroko powiedział to, nie przełknąwszy nawet jedzenia, Kazunari mógł odebrać to jako kolejny dowód na to, że rzeczywiście nie jest zbyt kolorowo, a jego przyjaciel nie na same „ploteczki" przyszedł. Porzucił więc swoje zwyczajowe pozytywne i żartobliwe nastawienie, patrząc z powagą na Tetsuyę.

– Chodzi o Ryoutę?- zapytał.

– Nie.- Kuroko pokręcił przecząco głową.- Ryouta-kun czuje się dobrze. Chodzi o Daikiego. Ale spokojnie, nie zdarzył się żaden wypadek, ani nic podobnego – dodał od razu, a Kazunari z niejaką ulgą skinął głową.

Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz