26. Harry Potter

4.8K 219 20
                                    

Dni mijały i tak nadszedł 6 sierpnia. Cały ten czas Emily spędziła z ojcem i przyjaciółmi, czyli Cedrikiem, Hermioną, która także przyjechała, bliźniakami, Ginny i z Ronem, z którym od kilku miesięcy jest w zgodzie. Jest wieczór i za godzinę ma się wszystko zacząć. Emily usiadła przy stole ze strażą przednią, która miała przetransportować Harrego na Grummauld Place 12. Popatrzyła na rozmawiających. Obok niej dosiadł się jej ojciec- Syriusz.

-Mam pytanie- powiedziała Emily do całej gromady

-Tak?- zapytał Moody

-No bo wy za godzinę jedziecie i....

-Chcesz jechać z nami?- zapytał nagle zdziwiony Remus

-No tak...

-To niebezpieczne- powiedziała Tonks- wręcz bardzo, nie wiadomo co może się stać.

-Co jak co ale muszę się tak ociupinkę zgodzić z Nimfa....z Tonks

-Oj no dałabym radę, a zresztą już niedługo skończę 17 lat i w ogóle...

-Ale nie dziś- zaśmiał się Remus

Moody dalej myślał o prośbie dziewczyny. Po paru minutach błagania straż przednia się zgodziła pod wypowiedzią Emily, w której powiedziała że Harry będzie się lepiej czuł przy kimś mu Bliskim. I tak po godzinie znaleźli się obok domu wujostwa Harrego. Emily dumnie zsiadła z miotły. Moody wraz z Lupinem jako pierwsi weszli do domu Dursleyów. Potem Emily i Tonks, a później cała reszta. Zapalili światło różdżek. Wszyscy weszli po schodach na piętro i zaczęli szukać pokoju Harrego. Nimfadora na coś wpadła i omal się nie przewróciła.

-Tonks, uważaj- powiedział z troską Remus

-Ciiii!- powiedział Moody- to tu...

Tonks podeszła do drzwi i powiedziała ciche niewerbalne Alohomora. Drzwi się otworzyły, a na środku pokoju stal Harry z różdżką w ręku

-Harry!- krzyknęła Emily i Podbiegła Do kuzyna, po czym go przytuliła.

-Emily!- ucieszył się jej kuzyn

-Dobra, nie mamy tyle CZASU- powiedział sucho Moody

-Profesor Moody? Profesor Lupin?- zapytał Harry

-W rzeczy samej- uśmiechnął się Remus- a to jest Nimfadora Tonks, ale woli po prostu Tonks, to jest Kingsley Shuckleblot. Reszta czeka już na dworze.

-Jestes spakowany?- zapytała Black

-Eeee...

Chłopak popatrzył na swoje rzeczy które były porozrzucane po całym pokoju.

-Pomogę ci- powiedziały razem Tonks i Black

Po dziesięciu minutach Harry był już spakowany i zeszli z bagażem na dół. Wyszli z domu.

-A więc!- zaczął Moody- będziemy lecieć na miotłach. Musimy zachować zwarty szyk nawet jeśli ktoś umrze. Na miotły!

Wszyscy weszli na miotły.

-Na trzy!- krzyknął Lupin- Raz...Dwa.... Trzy!

Cała straż przednia wraz z Em i Potterem wzbili się w powietrze. Lecieli zwartym szykiem, jak to nazwał Alastor. Lecieli piękną nocą nad rzeką przy moście. Musieli lecieć szybko. I tak po chwili znaleźli się przy Grummauld Place 11  a 13.

-A tak właściwie- zaczął Harry- gdzie my jesteśmy?

-Grimmauld Place 12- powiedział Kingsley

-Nie ma tu 12- powiedział zamyślony Potter

-Pomyśl- oznajmiła Emily

Chłopak zamknął oczy a po krótkim czasie między budynkami 11 i 13 pojawił się budynek pod numerem 12.

-Idź- powiedział Moody

Harry i Emily weszli do budynku, a za nimi pozostali. Przepchnęli się przez Harrego zostawiając go na samym końcu. Chłopak szedł niepewnie przez korytarz. Po chwili zza drzwi wyszła pani Weasley

-Jesteś- ucieszyła się- witaj Harry!

Kobieta przytuliła się do chłopaka jak do syna

-Schudłeś- stwierdziła- niestety kolacja będzie po skończeniu narady Zakonu. Emily!- zawołała

dziewczyna zeszła ze schodów.

-Tak?- zapytała uprzejmie

-Mozesz zaprowadzić Harrego do pokoju?- uśmiechnęła się

-Tak, chodź Harry.

Emily Black//Dziecko Huncwota✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz