Następnego dnia Emily wstała wcześniej od Eleny. Zdziwiła się że obudziła się już o 6 rano. Za oknem było dalej ciemno że względu na porę roku. Dziewczyna powoli usiadła na łóżku i patrzyła tępo w okno. Padał śnieg, a niebo było szare, ciemne. Po chwili weszła do łazienki i się przebrała w czarną koszulę z długim rękawem i czarne jeansy. Wyszła z dormitorium. Zdziwiła się gdy zobaczyła Harrego siedzącego na kanapie. Dosiadła się do niego
-Hej
-O hej Emily
-Jak tam po wczorajszym spotkaniu?
-Yyy spoko nawet
Dziewczyna zobaczyła jego niepokój, nieszczęście i intensywne myślenie
-Coś się stało i ty nic nie mówisz- stwierdziła dziewczyna
-Wszystko jest dobrze
-Masz coś zrobić a nie wiesz jak?
Chłopak długo się nie odezwał. Dopiero po jakiś pięciu minutach.
-Tak
-Kto?
-Nie wiem czy mogę ci powiedzieć...
-Przecież nikomu nie powiem. Wiesz o tym
-No w sumie... Dumbledore. Slughorn nie jest w tej szkole bez powodu. Pod koniec wakacji zabrał mnie Dumbledore i teleportowaliśmy się do jakiejś wioski. Dyrektor mówił że Slughorn ma jakieś wspomnienie. Dotyczy one sama wiesz kogo... I dał mi za zadanie wyciągnięcie tych informacji od profesora Slughorna... Wczoraj zostałem chwilę po przyjęciu i próbowałem... On się domyślił, no i poszłem bo się wściekł...
-Ough... Nie wiedziałam. Może mogę jakoś w tym pomóc?
-Chyba nie...
Emily szła korytarzem do biblioteki. Nagle ktoś ją zaczął Wołać.
-Emily!
Dziewczyna się odwróciła i zobaczyła zdyszanego Blaise'a.
-Cześć Blaise
-Mam pytanie... Bo jak jest to przyjęcie u Slughorna to możemy kogoś zaprosić. Masz już jakiegoś partnera na to przyjęcie?
-Nie
-To może pójdziesz ze mną?
-Tak, jasne- uśmiechnęła się dziewczyna
-Super! To dobra, ja już muszę lecieć
Harry wszedł do dormitorium. Pierwsze co zobaczył to Ron który siedzi przy oknie i patrzy w niebo
-Cześć- powiedział niepewnie Harry
-Hej
-Widzę że dobrales się do cudzych czekoladek- oznajmił Harry
-Tak... Jak ja ją kocham... Czy ona wie że istnieje?
Ron wstał i podszedł do Harrego
-Pewnie. Miziacie się że sobą już od kilku tygodni
-Co? O kim ty mówisz?
-A ty o kim mówisz?
-O Romildzie rzecz jasna. O Romildzie Vane. A o kim myślałeś?
-Nie ważne
Harry zaczął sprzątać papierki po odpakowywaniu czekoladek. Ron stanął za nim i rzucił w niego opakowaniem
-Ej!- krzyknął Harry
-Ja mówię poważnie! Ona jest taka piękna...
Harry wpadł na pomysł
-Wiesz...znam Romildę. Mogę cię z nią zapoznać
-Tak, kiedy? Gdzie?
-Nawet teraz. Jest w gabinecie Slughorna.
-Tak chodź!
Chłopacy wyszli z dormitorium. Gdy wyszli z portretu Grubej Damy zaczęli iść w stronę gabinetu Slughorna. Po chwili tam doszli. Harry zapukał do drzwi. Przez małą szparę zobaczył ich Slughorn
-O Harry, przykro mi ale nie mam czasu...
-Ale panie profesorze. Kolega! Jest ofiarą amortencji
Horacy spojrzał na Rona. Z lekkim grymasem wpuścił dwóch nastolatków.
-Uważam że ty Harry dałbyś sobie radę- oznajmił Ślimak i zaczął robić eliksir
-Tak, ale mogelm sobie nie poradzić, a poza tym to chyba jakaś mocna...
Obok Slughorna stanął Ron i przytulił się do nauczyciela.
-Cześć Romilda
-Rzeczywiście
Po chwili nauczyciel podał chłopakowi antidotum. Weasley oprzytomniał
-Co ja tu robię?
-Padles chłopcze ofiarą amortencji.
Chwile później Slughorn wyjął jakiś napój i wręczył po szklance każdemu z chłopaków
-Nasze zdrowie!- powiedział Slughorn
Ron pierwszy się napił i opadł na podłogę. Z jego ust zaczęła lecieć piana. Dwojka stała zdziwiona, lecz Harry szybko się ogarnął i zaczął szukac bezoaru. Uklękł przy chłopaku i wepchnął bezoar do ust Rona. Chłopak po chwili był normalny. Horacy dalej stal zdziwiony i nie wiedział czemu tak się stało. Zadawał sobie te pytania sam do siebie
-Te dziewczyny....- odetchnął Ron
. Po chwili podał Ronowi eliksir który wypił.
CZYTASZ
Emily Black//Dziecko Huncwota✔
FanfictionEmily Black... Dziecko Susanny Potter i Syriusza Blacka. Urodzona 17 grudnia 1979 roku. W młodości musiał się nią zająć jej chrzestny- Remus Lupin. Jako jedenastoletnia dziewczyna poszła do Akademii Magii Beauxbatons, dla jej ochrony. Jednak wszystk...