56. Amortencja

2.2K 117 2
                                    

Następnego dnia Emily wstała wcześniej od Eleny. Zdziwiła się że obudziła się już o 6 rano. Za oknem było dalej ciemno że względu na porę roku. Dziewczyna powoli usiadła na łóżku i patrzyła tępo w okno. Padał śnieg, a niebo było szare, ciemne. Po chwili weszła do łazienki i się przebrała w czarną koszulę z długim rękawem i czarne jeansy. Wyszła z dormitorium. Zdziwiła się gdy zobaczyła Harrego siedzącego na kanapie. Dosiadła się do niego

-Hej

-O hej Emily

-Jak tam po wczorajszym spotkaniu?

-Yyy spoko nawet

Dziewczyna zobaczyła jego niepokój, nieszczęście i intensywne myślenie

-Coś się stało i ty nic nie mówisz- stwierdziła dziewczyna

-Wszystko jest dobrze

-Masz coś zrobić a nie wiesz jak?

Chłopak długo się nie odezwał. Dopiero po jakiś pięciu minutach.

-Tak

-Kto?

-Nie wiem czy mogę ci powiedzieć...

-Przecież nikomu nie powiem. Wiesz o tym

-No w sumie... Dumbledore. Slughorn nie jest w tej szkole bez powodu. Pod koniec wakacji zabrał mnie Dumbledore i teleportowaliśmy się do jakiejś wioski. Dyrektor mówił że Slughorn ma jakieś wspomnienie. Dotyczy one sama wiesz kogo... I dał mi za zadanie wyciągnięcie tych informacji od profesora Slughorna... Wczoraj zostałem chwilę po przyjęciu i próbowałem... On się domyślił, no i poszłem bo się wściekł...

-Ough... Nie wiedziałam. Może mogę jakoś w tym pomóc?

-Chyba nie...

Emily szła korytarzem do biblioteki. Nagle ktoś ją zaczął Wołać.

-Emily!

Dziewczyna się odwróciła i zobaczyła zdyszanego Blaise'a.

-Cześć Blaise

-Mam pytanie... Bo jak jest to przyjęcie u Slughorna to możemy kogoś zaprosić. Masz już jakiegoś partnera na to przyjęcie?

-Nie

-To może pójdziesz ze mną?

-Tak, jasne- uśmiechnęła się dziewczyna

-Super! To dobra, ja już muszę lecieć


Harry wszedł do dormitorium. Pierwsze co zobaczył to Ron który siedzi przy oknie i patrzy w niebo

-Cześć- powiedział niepewnie Harry

-Hej

-Widzę że dobrales się do cudzych czekoladek- oznajmił Harry

-Tak... Jak ja ją kocham... Czy ona wie że istnieje?

Ron wstał i podszedł do Harrego

-Pewnie. Miziacie się że sobą już od kilku tygodni

-Co? O kim ty mówisz?

-A ty o kim mówisz?

-O Romildzie rzecz jasna. O Romildzie Vane. A o kim myślałeś?

-Nie ważne

Harry zaczął sprzątać papierki po odpakowywaniu czekoladek. Ron stanął za nim i rzucił w niego opakowaniem

-Ej!- krzyknął Harry

-Ja mówię poważnie! Ona jest taka piękna...

Harry wpadł na pomysł

-Wiesz...znam Romildę. Mogę cię z nią zapoznać

-Tak, kiedy? Gdzie?

-Nawet teraz. Jest w gabinecie Slughorna.

-Tak chodź!

Chłopacy wyszli z dormitorium. Gdy wyszli z portretu Grubej Damy zaczęli iść w stronę gabinetu Slughorna. Po chwili tam doszli. Harry zapukał do drzwi. Przez małą szparę zobaczył ich Slughorn

-O Harry, przykro mi ale nie mam czasu...

-Ale panie profesorze. Kolega! Jest ofiarą amortencji

Horacy spojrzał na Rona. Z lekkim grymasem wpuścił dwóch nastolatków.

-Uważam że ty Harry dałbyś sobie radę- oznajmił Ślimak i zaczął robić eliksir

-Tak, ale mogelm sobie nie poradzić, a poza tym to chyba jakaś mocna...

Obok Slughorna stanął Ron i przytulił się do nauczyciela.

-Cześć Romilda

-Rzeczywiście

Po chwili nauczyciel podał chłopakowi antidotum. Weasley oprzytomniał

-Co ja tu robię?

-Padles chłopcze ofiarą amortencji.

Chwile później Slughorn wyjął jakiś napój i wręczył po szklance każdemu z chłopaków

-Nasze zdrowie!- powiedział Slughorn

Ron pierwszy się napił i opadł na podłogę. Z jego ust zaczęła lecieć piana. Dwojka stała zdziwiona, lecz Harry szybko się ogarnął i zaczął szukac bezoaru. Uklękł przy chłopaku i wepchnął bezoar do ust Rona. Chłopak po chwili był normalny. Horacy dalej stal zdziwiony i nie wiedział czemu tak się stało. Zadawał sobie te pytania sam do siebie

-Te dziewczyny....- odetchnął Ron

. Po chwili podał Ronowi eliksir który wypił.

Emily Black//Dziecko Huncwota✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz