91. To się zaczyna

1.7K 98 29
                                    

Wszyscy zaczęli bić brawa, bo było szczęśliwi. Snape zwiał, a Harry się pojawił. Minerva już miała podejść do Harrego kiedy on upadł na ziemię. W Wielkiej Sali nagle zrobiło się ciemniej i jakby chłodniej. Niektórzy z lękiem patrzyli na to wszystko. Po chwili rozległ się głos

-Harryyyyy Potterrrr...- powiedział chłodny głos

Wszyscy złapali się za głowy. Ten głos nie przemawiał tak Normalnie, ale w głowach.

-Nie ukryjesz się....- kontynuował głos-  jesli będziesz się ukrywać to zabije wszystkie dzieci i dorosłych którzy będą chcieli cię ukryć. Wydajcie Harrego Pottera...

W sali znów było normalne światło. Głos ucichł. Właśnie przemówił do nich głos samego Lorda Voldemorta...

-No na co czekacie!?- krzyknęła Pansy- weźcie go złapcie!

Do Harrego od razu podeszła Ginny kryjąc go swoim ciałem. Później poszła Emily

-Nie!- krzyknęła Black- nie weźmiecie go! A ty Parkinson zamknij się już! Nikt cię o zdanie nie pytał!

Dziewczyna rozszerzyła oczy ze zdumienia. Jak dotąd Emily i Pansy nawet się lubiły. Jednak Emily w tym momencie przerwała to.  Parkinson była bardzo przywiązana do domu Węża i Pottera nigdy nie lubiła. Po chwili znów rozległ się jakiś głos. Był coraz głośniejszy. Ktoś sie zbliżał. To był Filch

-Uczniowie nie są w łóżkach! Uczniowie nie są w łóżkach!- krzyczał- uczniowie są na korytarzach!

-I są tam gdzie powinni kretynie- powiedziała nagle McGonagall

-O... przepraszam- szepnął

- a właściwie panie Filch. Niech pan zabierze pannę Parkinson i pozostałych Ślizgonów do....- nauczycielka zrobiła pauzę-  do lochów

Uczniowie oprócz tych z domu Węża zaczęli wiwatowac. McGonagall podeszła do Harrego

-jeżeli się tu pojawiłeś to musiałeś mieć jakiś powód- zaczęła

-Tak... Muszę coś znaleźć.

-Co potrzebujesz?

-Czasu...- powiedział spokojnie- i to możliwie jak najwięcej, pani profesor...

-Zrobimy wszystko co w naszej mocy...

Harry już odszedł gdy znów głos McGonagall przemówił

-Potter

Harry się odwrócił znów do nauczycielki transmutacji

-Ciesze się że cię widzę- powiedziała

-Mnie również miło panią widzieć- Harry się uśmiechnął i zwrócił się do Neville'a- na stanowiska Neville

Uczniowie zaczęli wybiegać z sali. Zaczęli przyjmować poszczególne pozycje. Wszyscy nauczyciele wyszli na dwór aby rzucić na Hogwart zaklęcia ochronne.

-Pani profesor- zaczął Nev do Minervy- mamy wysadzić most!? Bum!?

-Tak, Longbottom! Bum!

-Tylko nie mam pojęcia jak to zrobimy...

-Pan Finnegan pomoże. Wszyscy wiemy że interesuje się takimi sprawami.

-Juz się robi pani profesor- odrzekł Seamus

-No dobrze. A teraz idźcie idźcie

Seamus i Nev z jakąś uczennica poszli w prawo ku mostu. Flitwick, McGonagall i Pani Weasley stanęli na środku dziedzińca. Wszyscy na dworze zaczęli rzucać zaklęcia ochronne.

-Nie możemy dlugo zatrzymywać Sama-Wiesz-Kogo...- mruknął

-Wiem Filiusie ale przynajmniej opóźnienimy jego przyjście. A jego imię to Voldemort! Filiusie, nie bój się tak mówić. To się zaczyna

Nauczyciel zaklęć zniknął gdzieś w w stronę początku dziedzińca.

-Piertotum Locomotor!- krzyknęła Minerva

Z zamku wyszli rycerze. Ale nie tacy zwykli... To były kiedyś rzeźby które były ozdobami w Hogwarcie, a teraz stały się żywymi rycerzami.

-Jesteście rycerzami!- zaczęła McGonagall- chrońcie budynki Hogwartu!

Żywe rzeźby zaczęły maszerować do jednego z mostów. Nauczycielka uśmiechnęła się

-Zawsze chciałam powiedzieć to zaklęcie

Emily Black//Dziecko Huncwota✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz