95. "Nie mam po co żyć..."

1.8K 113 46
                                    

Nagle zrobiło się ciemniej... Hermiona upadła na podłogę i złapała się za głowę

-Słuchajcie mnie...- odezwał się głos Voldemorta- wstrzymuje atak na Hogwart... Moi podwładni się wycofają... Teraz do ciebie się zwracam Harry Potterze... Masz godzinę... Przyjdź do Zakazanego Lasu... Jeśli nie przyjdziesz zabiję wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci ktorzy będą chcieli cię chronić... Masz godzinę...

Głos umilkł. Emily popatrzyła na Harrego i położyła mu dłoń na ramieniu. W czwórkę zaczęli iść w drogę powrotną do zamku. Niebo było granatowe. Na dziedzińcu leżały olbrzymy i było dużo krwi. Emily źle się czuła w miejscu gdzie było jej tak dużo. Przeszła szybko przez dziedziniec aby jak najszybciej dostać się do środka zamku. Na korytarzach nie było uczniów tak jak kiedyś... Ściany były zawalone, posągi zniszczone... Smierciozercy wszystko zniszczyli. Emily musiała jak najszybciej pogadać z Remusem. A przede wszystkim musiała zobaczyć czy jest bardzo uszkodzony. Rzecz jasna nie zapomniała o Cedriku, ale gdy uświadomiła sobie że jemu mogło się cos stać to zaczęła biec do Wielkiej Sali. Daleko za nią szli Herm, Ron i Harry. Gdy dziewczyna doszła do Wielkiej Sali ujrzała smutne miny, poranionych ludzi. W dali ujrzała jakąś uczennice...nie widziała twarzy ale zakrywali jej ciało. Jak mogła się spodziewać mogła być to Lavender... Jej oczy zrobiły się szkliste. Z boku zobaczyła Cedrika, który był cały i zdrowy, ale do niego nie podeszła. On patrzył się na nią że współczującym spojrzeniem którego dziewczyna nie rozumiała. Chłopak zaczął iść za dziewczyną kilka metrów od niej. Nagle zza pleców Emily wybiegł Ron. Biegł do kogoś i wtedy zobaczyła wszystkie rufe czupryny płaczące nad kimś. Gdy Emily podeszła zobaczyła jednego z bliźniaków... Drugi płakał nad nim najmocniej, nie chciał go puścić. Teraz łzy normalnie skapywaly z policzków. Pamiętała te wszystkie wspomnienia z bliźniakami. Bardzo szczęśliwe. Dziewczyna uświadomiła sobie że nadal żywy bliźniak nie będzie teraz mógł wyczarować patronusa... Przecież jego najlepsze wspomnienia wiązały się ze zmarłym bratem.

Ale to...

Powoli odwróciła głowę w prawo. Bardzo powoli. Jej oddech przyspieszył, źrenice się rozszerzyły. Bardzo powoli Mrugała. Ujrzała kobietę...o krótkich, mysich włosach, zadartym nosie, która leżała martwa...trzymając jakiegoś mężczyznę za rękę... Tez martwego. Emily podeszła i upadła na mężczyznę...

Remus...

Dziewczyna zaczęła głośno płakać. Pochyliła się nad martwym Lupinem i położyła się na nim trzymając go za koszulę... Krzyczała... Poczuła dotyk ręki na ramieniu. Na pewno Cedrik, ale dziewczyna nie chciała teraz... Remus umarł... Tonks umarła... Teddy został sierotą... Remus umarł... Remus umarł... Jedna z niewielu osób na których jej zależało... Remus umarł... Osoba która pomagała jej przez całe życie... Która nauczyła ją wszystkiego... Remus umarł... Umarł ktoś do kogo mogła powiedzieć wszystko a on by wysłuchał i dał poradę... Remus umarł... Ktoś kto ją wychował...gdy nie było przy niej Syriusza...

-NIE!- krzyknęła Emily przez gorzkie łzy

-Emily chodź stąd- powiedział delikatnie i cicho Cedrik

-On umarł! WIESZ KTO TO DLA MNIE BYŁ!? TO ON MNIE WYCHOWAŁ!

Dziewczyna gorzko zapłakała. Najpierw jej mama... Później tata... Teraz Remus... Jej rodzina... Do dziewczyny podeszła McGonagall i Slughorn. Mieli bardzo smutne miny, a z oczu Horacego kapaly łzy. Jego jeden z najlepszych uczniów umarł

Umarł ostatni Huncwot... Huncwoci...umarli

Emily Black//Dziecko Huncwota✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz