45. Nie ma życia bez miłości

2.8K 153 4
                                    

Emily udała się do sali obrony przed czarną magią. Na szczęście się nie spóźniła. Usiadła sama w trzeciej ławce. Po chwili przyszła Umbridge

-dzień dobry uczniowie- powiedziała

-Dzień dobry profesor Umbridge- powiedzieli uczniowie

-Dziś zajmiemy się Wilkołakami i wampirami.

Emily zaczęła panikować

-Otworzcie na stronie 236. przeczytajcie wstęp

-Ja słyszałem że Ministerstwo wybija takie potwory- zaśmiał się jakiś ślizgon

-Och tak- uśmiechnęła się Dolores- w Ministerstwie boimy się o was i o innych. Przecież nie powinno być takich potworów. Są krwiożercze i niebezpieczne

-Ale pani profesor- zaczęła jakaś gryfonka- przecież to nie wina tych przemienionycj że tacy są. Ktoś ich przemienił. Trzeba im dać szansę...

-Ty tak uważasz, ale Ministerstwo wie co jest dobre!- krzyknęła Umbridge- te stwory nie powinny istnieć. Mogą i was przemienić, a co gorsza zabić. Wilkołak rozszarpie was na strzępy a wampir wyssie krew żywcem przy tym miażdżąc wam kości swoją nadludzką siłą.

Od razu po lekcji Emily wybiegła z sali i pobiegła nieużywanym korytarzem. Nie chciała nic. Jedynie może spotkać wilkołaka który ją zabije, ale w Hogwarcie nie znajdzie wilkołaka. Gdy była obok jakiegoś posągu ktoś złapał ją za nadgarstek.

-Emily- zaczął Cedrik

-Idź stąd!- krzyknęła ze łzami

-Co się stało?

-Ja nie powinnam żyć! Ona wie! Ona będzie chciała mnie dorwać. Mówiła dziś na lekcji o wampirach. Ona wie!

-Nie, Emily słuchaj ona tylko zaczęła o tym lekcje

-Ministerstwo wybija takie potwory-k powiedziała nie zważając na słowa chłopaka- nie zasługuje na nic. Jestem potworem. Nie chcę cię narażać. Mogę ci coś zrobić...

-Masz być cicho- powiedział stanowczo- nie narażasz mnie. Nic mi ani nikomu się nie stanie przez ciebie. Wszystko będzie okej. Rozumiesz?

Dziewczyna nie odpowiedziała tylko wtulila się w chłopaka.

-Słuchaj teraz uważnie... Nie możesz być sama- powiedział kojącym głosem- nie ma życia bez miłości... A ty właśnie takie chciałas prowadzić

W dniu dzisiejszym jest kolejne spotkanie gwardii Dumbledore'a. Emily z Cedrikiem zdążyli w ostatniej chwili

-Jesteście- uśmiechnął sie Harry- ktoś was złapał?

-Nie- powiedziała dziewczyna- po prostu zagadaliśmy się

-Dobrze- oznajmił Harry- jak już mówiłem dziś zajmiemy się zaklęciem patronusa... Ktoś wie do czego ono służy?

Ręka Hermiony wystrzeliła w górę i zaczęła opowiadać. Emily odeszła trochę od grupy. Wyjęła różdżkę i chcąc się pochwalić wyczarowała niewerbalnego patronusa. Wszyscy szybko się odwrócili z okrzykami zachwytu, gdy zobaczyli srebrno-niebieskiego patronusa w postaci sokoła. Jednak po chwili zamienił się w Feniksa a później w łabędzia.

-Jak ty to!?- krzyknął Dean

-Normalnie- powiedziała bez entuzjazmu

Chwilę później każdy próbował wyczarować patronusa. Harry i Emily próbowali każdemu pomóc. Jednak Emily pomagała tylko Bliskim. Dalej nie była pewna swej postaci. Podeszła do Ceda

-I jak?- zapytała

-Jak widzisz...nic...- westchnął

-O czym myślisz?

-Nie wiem o czym mam myśleć. Myślałem o tym jak wygraliśmy puchar Quidditcha parę lat temu ale nie pomaga

-Może coś lepszego?

-Już wiem- zaśmiał się

Po chwili wyczarował sokoła. Dziewczyna się uśmiechnęła.

-O czym pomyślałeś?- zapytała Em

-O tym jak się spotkaliśmy na Pokątnej po raz pierwszy...

-To było piękne... Ale przez tydzien mnie bolał tyłek..

Nagle zgasły światła. Coś zaczęło stukać w ścianę. Wszystkie patronusy znikły. Harry podszedł do szpary w ścianie. Emily i reszta wycofała się.

-Bombarda Maxima- powiedział słodki głos Umbridge

Ściana wybuchła. Zostały gruzy. Em złapała za rękę Cedrika.. za ścianą stała Umbridge, Filch, połowa brygady inkwizycyjcej a zza rogu wyszedł Draco który trzymał Cho. Ona im powiedziała...

-Poleciłem Harremu stworzyć tą grupę- oznajmił spokojnie Dumbledore

-Nie profesorze przecież to ja- zaprzeczył Harry

-Jak widać na pergaminie widnieje napis gwardia Dumbledore'a a nie gwardia Pottera.

-Przykro mi Albusie ale obawiam się że musimy cię zabrać do Azkabanu- zaśmiała się cicho Dolores

-Obawiam się że nie dam wam się jak to powiedzieć złapać

-Brać go!- krzyknęła różowa ropucha

I tak Dumbledore zniknął za sprawą swojego Feniksa.

Rozpoczęły się mroczne czasy w Hogwarcie. Umbridge została dyrektorem Hogwartu. Wydała z tysiące zakazów i nakazów. Brygada inkwizycyjna rządziła. To nie był już Hogwart

SUMy... największy koszmar pięcioklasistow. Nie dla Hermiony, która jak zwykle wszystko umie. Na sali panowała cisza. Ron próbował przypomnieć sobie wszystkie wiadomości z obrony przed czarną magią, Harry pisał tylko co umiał a umial naprawdę dużo, a Hermiona zapisywała malutkim pismem aby sie zmieścić na pergaminie. Po chwili w sali wybuchły dwie fajerwerki. Umbridge oburzona wyszła z WS i spogladnela na korytarz. Chwilę później do sali wlecieli Fred i George. Tak zaczęło się ich przedstawienie na opuszczenie szkoły. Wszędzie fajerwerki.  Tak wszyscy zebrali się na dziedzińcu. Każdy rocznik. Fred i George już praktycznie byli już daleko od zamku. Nagle Harry opadł na ziemię. Zauważyła to Emily i Hermiona i poszły do niego.

-Syriusz!- powiedział spanikowany

Emily Black//Dziecko Huncwota✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz