To niesamowite, jak media szybko porzuciły temat wyroku w sprawie Lokiego – który notabene na początku wywołał ogromne poruszenie, a pod budynkiem sądu przez dwa dni protestowali zwolennicy kary śmierci dla niesfornego bóstwa – zrzucając go na ostatnie strony nowojorskich dzienników. W obecnej chwili oczkiem w głowie serwisów informacyjnych jest pościg służb federalnych za poszukiwanymi od dawna, a dokładniej od bójki na lotnisku w Lipsku, Hankiem Pymem i Hope van Dyne.
Tak, Protokół z Sokovii każdemu odbija się czkawką. I bez znaczenia jest to, że nie miało się żadnego bezpośredniego związku z całą tą sprawą.
Postanawia wyłączyć telewizor w momencie, gdy operator kamery robi zbliżenie na prawie piętnastometrowego przebierańca, którego spotkał dwa lata temu w Niemczech i tylko dzięki pop-kulturalnemu bełkotowi Petera udało się go pokonać. Przez chwilę Stark zastyga w bezruchu, przyglądając się wyłaniającemu się z oceanu Scottowi Langowi – chyba tak brzmiało jego nazwisko, chociaż już nie do końca pamięta, co tamtego dnia mówił do niego Thaddeus Ross – potem zaś wzdycha cicho, a ekran gaśnie.
Kawa jest już całkiem zimna, ale to nie ma żadnego znaczenia, kiedy w nocy nie zmrużyło się oka nawet na minutę. Chodzi tylko o to, żeby wpakować w siebie jak największą ilość kofeiny, a nie rozkoszować się smakiem napoju bogów; musi przecież jakoś funkcjonować przez resztę dnia, a nie ma nawet dwunastej. Kończy jeść jajka na bekonie, zagryzając je nieco spieczonymi tostami, po czym wraca do warsztatu. Nawet jeśli kwestię poszukiwania Kamieni wziął na siebie Thor, to Starka i tak czeka dużo roboty. Najpierw wykończenie nowej zbroi Petera, a później wizyta w laboratorium Bannera i Selviga. Cała trójka powoli zaczęła pracować nad technologią umożliwiającą odłączenie Visiona od Kamienia, co, mimo ich geniuszu, nie jest wcale takie łatwe; jeden, mały błąd, a po superbocie zostanie tylko mgliste wspomnienie i cała masa vibranium na sprzedaż.
Prototyp zbroi jego pajęczego podopiecznego – a może nawet prawie-syna, bo gdy patrzy na Petera, nie pragnie niczego więcej, aniżeli bycia ojcem – czeka już na niego w warsztacie. Gestem dłoni włącza hologramy swoich szkiców i lustruje je wzrokiem, sprawdzając każdy element po dwa, trzy razy, aby mieć pewność, że wszystko jest w należytym porządku. Nie mógłby znieść myśli, że Peterowi coś się stało, choć on mógł temu zapobiec, gdyby tylko bardziej przyłożył się do swojej roli. Dlatego też jakiś czas temu uzupełnił projekt – już wyposażony w system ogrzewania i czujniki lokalizacji – o spadochron. Nauczka, jaką zabrał ze sobą z Niemiec niczym pieprzoną pamiątkę z lotniskowego sklepu, gdy Rhodey o mało nie zapłacił swoim życiem właśnie z powodu jego braku, była zbyt bolesna, aby nie wyciągnąć z niej żadnych konsekwencji. Tony ostatni raz obraca drżącymi dłońmi wysoki na trzydzieści centymetrów hologram, a potem prosi Friday o przygotowanie elementów zbroi, tak, by mógł jeszcze dzisiaj zabrać się za jej ręczne montowanie. Może i wierzy swoim maszynom – no, poza Dummym – to jednak woli ten jeden raz zrobić wszystko samemu, aby niczego nie przeoczyć.
Kiedy AI wycina fragmenty zbroi Petera, Stark rozsiada się wygodnie na zimnych kafelkach warsztatu, dopijając resztki wczorajszej whisky. Cisza panująca w czterech ścianach zdaje się niezwykle przytłaczająca, przynajmniej dla niego, dlatego mruczy cicho pod nosem, prosząc Friday o włączenie radia, telewizji, jednej z tysiąca płyt dostępnych na jej dysku, czegokolwiek. A gdy z głośników zaczynają płynąć pierwsze dźwięki coveru Take On Me, Tony wybucha gorzkim, niepohamowanym śmiechem.
Świat naprawdę nie daje mu o niej zapomnieć. Jakby chciał mu udowodnić, że Josephine na zawsze będzie już wpisana w jego życie, w to, kim jest i w to, kim będzie. Jakby po tamtej nocy połączyli nie tylko swoje ciała, ale i swoje losy, cząstki atomów, z jakich zbudowane jest ich przeznaczenie. I choć wie, że wszystko to, co przebiega mu przez myśl, to tylko zwykły bełkot, górnolotne bzdury – za dużo oglądania komedii romantycznych z Thorem musiało odbić się na jego zdrowiu psychicznym – to jednak nie może się temu oprzeć. Że choć świat bywał dla niego okrutny już od chwil narodzin, to wreszcie się nad nim zlitował, stawiając na jego drodze Harper. A on spieprzył wszystko, jak zwykle, bo hej, Tony Stark nie potrafi być szczęśliwy. Nikt go tego nigdy nie nauczył.
CZYTASZ
mercy ∆ avengers
FanfictionKiedy w drzwiach siedziby Avengers stają Thor, Bruce i... Loki, Tony może szczerze przyznać, że tego zdecydowanie się nie spodziewał. Nawet w najśmielszych snach. Niemniej jednak faktem jest, że trójka zagubionych wędrowców trafia z powrotem do Nowe...