– Ado, powiedz nam, jak ma się największy kryminalista w tym kraju?
Gdyby można było mordować samym wzrokiem, Thaddeus Ross już dawno leżałby martwy, a Adeline van Doren siedziałaby skuta kajdankami na tylnym siedzeniu policyjnego radiowozu. Niestety chłodne, opanowane spojrzenie to jedyne, co może w tym wypadku zrobić, aby jeszcze bardziej nie zepsuć rodzinnego, bożonarodzeniowego obiadu.
– Nie rozmawiam o sprawach zawodowych w czasie wolnym.
Thunderbolt nie daje za wygraną. Bierze łyk czerwonego wina, nie spuszczając wzroku z pełnej wściekłości twarzy bratanicy. Everett mocniej zaciska dłoń wokół posrebrzanego widelca, starając się samym spojrzeniem przekazać siostrze, aby nie dawała się sprowokować. Valerie przesuwa dłonią po jasnych lokach, zagadując Timmy'ego; wie, do czego zdolny jest wuj Ady i Everetta, dlatego, w przeciwieństwie do reszty rodziny, stara się nie wpakowywać w ten chaos także swojego dziecka.
– Powiedz nam przynajmniej, jakie to uczucie, kiedy broni się masowego mordercę i terrorystę.
– Thaddeus, proszę – upomina go szeptem żona.
– Nie jesteście ciekawi? Bo ja wprost umieram z ciekawości.
– Lepiej zmieńmy temat – wtrąca ojciec Adeline i Everetta, unikając jednak jej spojrzenia. Odwraca się do niej plecami, niczym tchórz, a całą swoją uwagę poświęca Valerie, obdarowując ją serdecznym uśmiechem. – Jak zwykle przygotowałaś świetny obiad. Everett jest szczęściarzem.
– Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – mruczy chłodno van Doren, kiedy jej wzrok spotyka się z tym należącym do starszego Rossa. Z trudem powstrzymuje się od rzucenia kąśliwej uwagi na temat Betty, jego córki. Nie robi tego jednak ze względu na swoją ciotkę, którą naprawdę lubi i szanuje. – A teraz proszę mi na chwilę wybaczyć.
Zanim ktokolwiek jest w stanie coś powiedzieć – a nie, żeby ktoś chciał – rudowłosa błyskawicznie wstaje od stołu i opuszcza jadalnię. Szybkim, nerwowym krokiem rusza w stronę niewielkiego przedpokoju w domku Everetta i Valerie, którzy w tym roku postanowili – a raczej spadł na nich ten przykry obowiązek – zorganizować bożonarodzeniowy obiad.
Jest wściekła, choć tak naprawdę nie powinna być ani trochę zdziwiona zachowaniem Thunderbolta. Zniszczył życie własnej córki, zaszczuł niewinnego człowieka do tego stopnia, że czuje się on niemile widziany na własnej, cholernej planecie, a na domiar złego rozpieprzył największą drużynę superbohaterską w historii ludzkości. Ojciec roku i osobowość stulecia; nadal dziwi się temu, żeTime nieironicznie stwierdził tak samo, mianując go człowiekiem roku. Ale mimo to po cichu łudziła się, że mężczyzna daruje sobie te pieprzone uszczypliwości, przynajmniej teraz, w Boże Narodzenie. Jednak Thaddeus Ross nie byłby sobą, gdyby czegoś nie spieprzył.
Jeszcze w tym samym momencie czuje, jak wokół jej nadgarstka delikatnie, wręcz niewyczuwalnie zaciska się męską dłoń. Kobieta unosi pełne zaskoczenia spojrzenie, ku swojej uldze odkrywając, że to tylko jej brat. Na całe szczęście – gdyby był to Thunderbolt, zarobiłby od niej w zęby, niezależnie od tego, jakie relacje rodzinne ich wiążą i jaką szychą jest ten dupek.
– Wychodzisz?
– Tak – mruczy ona, dodając natychmiast. – Nienawidzę tej pieprzonej rodziny.
– Ada, daj spokój – odpiera Ross łagodnie. – Oboje wiemy, że Thaddeus jest cholernym świrem.
Kobieta milczy, podczas gdy Everett obejmuje ją ramieniem, całując we włosy. Przez tyle lat nauczył się już, że jego gadanie na nic się nigdy nie zdaje. Ada po prostu musi się wyżyć, wygadać, wykrzyczeć, a potem ochłonąć, tak, aby wszystko mogło wrócić do normy.

CZYTASZ
mercy ∆ avengers
FanficKiedy w drzwiach siedziby Avengers stają Thor, Bruce i... Loki, Tony może szczerze przyznać, że tego zdecydowanie się nie spodziewał. Nawet w najśmielszych snach. Niemniej jednak faktem jest, że trójka zagubionych wędrowców trafia z powrotem do Nowe...