Czasami życie wywraca się o sto osiemdziesiąt stopni w dosłownie kilka sekund, fundując bolesną, przyprawiającą o mdłości przejażdżkę na rollercoasterze. Najgorsze jest to, że nawet jeśli poranne śniadanie znajduje się gdzieś na wysokości gardła, a oczy zachodzą nieprzyjazną mgłą, czasami jedyne, co można zrobić, to uśmiechnąć się szeroko i absolutnie nie dać po sobie poznać, że jest się w kompletnym szoku.
– To chyba są, kurwa, jakieś żarty – warczy pod nosem van Doren.
Jej gniewny, pociemniały wzrok ląduje na pełnej zdziwienia twarzy Matthew. I pełnej wyblakłych siniaków; jeden, ten największy, znajduje się gdzieś na wysokości lewego oka, ukryty za ciemnymi oprawkami. Adeline od dłuższego czasu poważnie martwi się o przyjaciela, nie tylko o jego stan fizyczny, ale i psychiczny. Czasami bowiem, gdy na niego patrzy, nie widzi już tego dobrodusznego, ufnego Murdocka, ale kogoś całkiem innego. Jego uśmiech zbyt często jest nieobecny, mechaniczny, a on sam zdaje się balansować na granicy światła i ciemności. Ada nie raz i nie dwa próbowała dowidzieć się, co, do cholery, dzieje się w jego życiu, ale on zawsze zręcznie zmieniał temat. Nawet z jego postawy i sposobu, w jaki milczy, jest w stanie wywnioskować, że Matt nie chce z nią o tym rozmawiać. I chyba to najbardziej łamie jej serce, bo ma wrażenie, że człowiek, którego kocha całą sobą i zrobiłaby dla niego absolutnie wszystko, z dnia na dzień tak po prostu przestał jej ufać.
Mężczyzna unosi brew, lekko zaciskając swoją rękę wokół podłokietnika drewnianego krzesła. Automatycznie już wyczuwa drżenie całego ciała Ady, podczas gdy w jego uszach brzmi przyspieszone bicie jej serca. Jest jednocześnie zdenerwowana, podekscytowana i przerażona.
– Co się stało? – pyta, kiedy jego uszu dobiega to, jak kobieta opada z powrotem na swój fotel.
– Richard jest nowym prokuratorem generalnym. – Adeline, całkowicie niespodziewanie, wybucha głośnym, gorzkim śmiechem. Jej dłoń ściska niewielki wydruk z faksu. – Dasz wiarę?
Jak się okazuje, wczoraj wieczorem Alfred Brown uległ rozległemu zawałowi serca, aktualnie znajdując się w szpitalu po pięciogodzinnej operacji. Z tego też powodu jeszcze dzisiaj rano prezydent USA na prywatnej ceremonii mianował Richarda tymczasowym prokuratorem generalnym stanu Nowy Jork. Zapewne za dwa, trzy tygodnie zostanie on też zaprzysiężony jako oficjalny prokurator, finalnie osiągając to, na co przez ostatnie kilkanaście lat tak ciężko pracował. Tym samym wszystkie sprawy, w których udział brał Alfred, przechodzą teraz automatycznie na barki Richarda.
A to oznacza, że zasiądzie on również na miejscu Browna na rozprawie przeciwko Lokiemu.
Cóż za ironia... Spotkać się po prawie sześciu latach na sali sądowej; w miejscu, w którym notabene skończyło się ich pożycie małżeńskie i jakiekolwiek kontakty. Po rozwodzie bowiem rozmawiali ze sobą wyłącznie przez telefon, i to wyłącznie w kwestiach związanych z podziałem majątku, czyli jakieś dwa czy trzy razy. Adeline nie chciała mieć z nim więcej kontaktu – pragnęła po prostu jak najszybciej zapomnieć o tym, co było. I o tym, jak cholernie szczęśliwa z nim była przez te kilka lat małżeństwa. A teraz... teraz będzie musiała zmierzyć się z tym, co tak usilnie próbowała odsunąć w niepamięć, stłamsić w sobie, udusić, zakopać, zabić. Kurwa mać.
– Adeline? Adeline!
Do porządku doprowadza ją głos Matthew. Jest ostry, a jednocześnie niezwykle miękki, pełen czułości. Van Doren unosi wzrok znad zgniecionej kulki papieru, która zaledwie przed chwilą stanowiła oficjalną wiadomość z prokuratury generalnej stanu Nowy Jork.
Minęło tyle lat, a ona nadal szaleje na samo wspomnienie jego imienia. Pytanie: czy to jeszcze miłość, czy już tylko sentyment?
– Richard to przeszłość – mówi on bez żadnych ogródek, pełnym profesjonalizmu głosem. – Skup się na swojej pracy. Na rozprawie... i nie wierzę, że to powiem, ale skup się na Lokim.
CZYTASZ
mercy ∆ avengers
FanficKiedy w drzwiach siedziby Avengers stają Thor, Bruce i... Loki, Tony może szczerze przyznać, że tego zdecydowanie się nie spodziewał. Nawet w najśmielszych snach. Niemniej jednak faktem jest, że trójka zagubionych wędrowców trafia z powrotem do Nowe...