Udawanie silnej powoli staje się coraz trudniejsze.
Zwłaszcza że nie mają żadnych pomysłów na wyjście z tej sytuacji, żadnych przesłanek, żadnych powodów do posiadania jakiejkolwiek nadziei. Ich plany umierają w zarodku, bo nie ma sposobu, bez użycia Kamieni, jaki mógłby odwrócić ten stan rzeczy. Zostaje im co najwyżej czekanie. Ale jak długo? Jak długo jeszcze będą dawać radę? Ile czasu minie, zanim ktoś ich stąd zabierze? O ile to się w ogóle uda.
Josephine przewraca się na drugi bok, czując, że tej nocy sen nie nadejdzie. Przynajmniej nie tak szybko, jak by sobie tego życzyła. Obejmuje się szczelnie ramionami, licząc do stu. Powoli, spokojnie, oddychając głęboko. Ale to nic nie daje, bo łzy i tak wypływają na jej policzki, czy tego chce, czy nie. Gwałtownie ściera je wewnętrzną stroną dłoni, jakby za wszelką cenę chciała pozbyć się dowodów na to, że jest taka słaba. I taka przerażona.
Powoli przerasta ją cała ta sytuacja. A sprawy nie ułatwiają buzujące w niej hormony i strach o życie jej nienarodzonej pociechy. Czasami, gdy Tytan rozmywa się w sennej mgle, śni jej się to, że ją traci. Że jej dziecko umiera w jej ramionach, nigdy nie zaznawszy jej miłości i oddania. Harper budzi się wtedy zlana potem, często do rana nie potrafiąc już zasnąć. Po prostu głaszcze brzuch, wyraźnie widoczny pod cienkim materiałem koszuli nocnej, starając się za wszelką cenę myśleć o czymś miłym, dobrym. Zazwyczaj wtedy wybiera wspomnienia związane z Betty. Betty, za którą cholernie tęskni, której piekielnie jej brakuje, ale kobieta wie, że w tamtym świecie, świecie z Tonym Starkiem, na pewno nie stanie się jej żadna krzywda. I ma nadzieję, że niedługo ją zobaczy. Czasami jednak jej strach jest silniejszy, sięga zenitu, wygrywa, całkowicie ją obezwładniając i wtedy nawet myśli o młodszej siostrze jej nie ratują.
W gruncie rzeczy jest dobrze tylko wtedy, gdy nie myśli o tym, jak bardzo jest źle. Kiedy kładzie się do łóżka, nie myśląc o jutrze, a skupiając się wyłącznie na chwili obecnej. Ale to także należy do rzadkości. Czasami Josie naprawdę nie potrafi zapanować nad tym, co dzieje się wewnątrz niej. To tak, jakby miała w sobie dziesiątki sprzecznych uczuć, które zacięcie walczą o dominację.
Podnosi się ostrożnie z łóżka, czując, jak nieprzyjemny ból rozlewa się po jej kręgosłupie. Cóż, piąty miesiąc ciąży daje się jej odrobinę we znaki; ale i z tym sobie radzi. Ważne, że dziecku nic nie jest, co potwierdza Stephen w trakcie regularnych badań. Josephine nawet nie wiedziała, że Strange ma taką bogatą wiedzę na ten temat. Albo po prostu w tajemnicy dorwał się do położniczych lektur i przewertował wszystkie, kiedy oni zajęci byli obmyślaniem planu ucieczki, co brzmi całkiem logicznie.
Narzuca na ramiona krótki, pstrokaty szlafrok, wsuwając dłonie do kieszeni. Posyła krótkie spojrzenie w kierunku żelaznych bransolet, które spoczywają na stoliku nocnym, tuż obok lampy i pustej szklanki po wodzie. Przez parę sekund zastanawia się, czy powinna je założyć, tak w razie czego, ale ostatecznie rezygnuje z tego pomysłu i wychodzi z sypialni.
Siedzibę Avengers poznała już na tyle dobrze, że bez problemu może się po niej poruszać w ciemnościach lipcowej nocy. Zna każdy zakamarek tego miejsca, każdą skrzypiącą deskę w podłodze, wszystkie nienaoliwione szafki czy drzwi. W końcu miejsce to stało się jej domem. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach. Harper, ostrożnie stawiając kroki, tak, aby nikogo nie obudzić – poza podstawowym składem, mieszka z nimi również Fury i Hill – powoli rusza na zewnątrz. Potrzebuje odetchnąć świeżym powietrzem, poczuć chłód letniej nocy na plecach, tak, aby móc ochłonąć z nadmiaru emocji, jakich przysporzył jej kolejny niemiły sen.
Siada na jednym z krzeseł, przy którym co ranek, jeszcze kilka tygodni temu, uczyła się z Peterem angielskiego, historii czy przedmiotów związanych z naukami społecznymi. Krzyżuje nogi w kostkach, lekko opuchniętych, opierając je o sąsiednie siedzenie. W całkowitej ciszy, przerywanej wyłącznie przez odgłosy natury, wpatruje się w oddalony na niebie Księżyc. Jest w pełni, tłusty, błyszczący. I tak odległy.

CZYTASZ
mercy ∆ avengers
FanficKiedy w drzwiach siedziby Avengers stają Thor, Bruce i... Loki, Tony może szczerze przyznać, że tego zdecydowanie się nie spodziewał. Nawet w najśmielszych snach. Niemniej jednak faktem jest, że trójka zagubionych wędrowców trafia z powrotem do Nowe...