Wszystko powoli zaczyna ją przerastać – proces zmierzający ku przegranej, Loki, ataki ze strony mediów. I nawet jeśli usilnie stara się to ignorować albo po prostu nie przejmować się tym tak bardzo, to nie zawsze działa. Jej gruby pancerz ochronny zaczyna stopniowo przeciekać. A dzisiejsze wydanie New York Post wcale niczego nie ułatwia. Może nawet wręcz przeciwne – jeszcze bardziej komplikuje.
Ada posyła zmęczone, zamglone spojrzenie w kierunku leżącej na stole gazety, zaraz obok niedopitej herbaty i kawałka nadgryzionego croissanta. Cały powrót z uczelni do domu marzyła tylko o tym, żeby coś zjeść, ale całkowicie odebrało jej apetyt, kiedy na pierwszej stronie zobaczyła ogromne zdjęcie, na którym uwieczniono ją w trakcie rozmowy z Lokim przed budynkiem sądu. Nieprzyjemne wspomnienia tamtej uwłaczającej chwili wróciły do niej z prędkością światła, wymierzając jej raz za razem siarczyste policzki, ale w gruncie rzeczy to nie to tak zdenerwowało van Doren. To treść artykułu rozbiła ją na łopatki, wywołując najpierw śmiech, a następnie łzy.
Dziennikarz musiał ciężko pracować przez ostatni czas, bo artykuł pojawił się na łamach dziennika dobre sześć dni po trzeciej rozprawie; być może stanowi swojego rodzaju zapychacz w dzisiejszym wydaniu albo po prostu chcą zbuntować ludzi przed kolejnym spotkaniem, jakie ma się odbyć za niecałe dwa tygodnie. Autor otwarcie pisze o tym, że Adeline całkowicie nie daje sobie rady po powrocie na wokandę, że straciła formę i nigdy nie powinna była opuszczać murów uniwersytetu. Sugeruje również, choć proces nie jest zakończony, że wyraźnie widać to, kto ma przewagę. Według niego, Richard van Doren wraz z oskarżycielami posiłkowymi dosłownie nokautują Adę, podczas gdy ona nie potrafi podnieść się z kolan, serwując tylko zeznania, łudząco podobne do poprzednich. Zauważa jeszcze, że prawniczka powinna przemyśleć swoją linię obrony, bo jak na razie jest na prostej drodze do przegranej. Najgorsze jest to, że Adeline doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że każde z tych słów jest prawdziwe. Straciła już talent do tego zawodu, jej linia obrony woła o pomstę do nieba, a w do dodatku czując tę ogromną presję, popełnia błąd za błędem, co odbija się na całym procesie i wizerunku Lokiego jako niepoczytalnego.
Cała rzetelność i obiektywizm kończą się gdzieś pod koniec tekstu. Dziennikarz insynuuje, że pomiędzy nią a Laufeysonem może coś być, wykorzystując to, co już można przeczytać w różnych komentarzach czy na blogach. Samozwańczy eksperci wymyślają niestworzone teorie, dodając swoje trzy grosze. Widzą na zdjęciach sprzed sądu rzeczy, które nigdy nie miały miejsca i nigdy mieć nie będą. Ada z chęcią by się z nimi zamieniła, aby mogli zobaczyć tę pogardę i obojętność w oczach nordyckiego boga, nie sympatię i pożądanie, jak sami twierdzą.
Nawet nie zauważa, kiedy niechlujnie zwinięta gazeta ląduje w jej dłoni. Kobieta uderza nią intensywnie o brzeg stołu, jakby chciała w ten sposób wytrzepać z niej ten okropny, dołujący artykuł. Nic takiego jednak nie ma miejsca. Nie wie nawet, czy telefon do Starka by coś pomógł; Tony co najwyżej nakrzyczałby na starego Murdocha, grożąc wykupieniem całego News Corp., ale artykuł nadal by istniał, nie tylko w świadomości innych, ale i w wydrukowanym prawie milionie egzemplarzy.
Cholerne tabloidy i ich cholerna pogoń za sensacją!
– Valerie? – Upewnia się van Doren kwadrans później, włączywszy telefon na tryb głośnomówiący. Wciska kluczyki do stacyjki, szybkim ruchem włączając silnik. W ostatnim czasie trudno dodzwonić się do Everetta, bo ten całe dni spędza w swoim gabinecie w budynku CIA, pracując nad rzeczami, o których niekoniecznie może mówić, często nawet swojej rodzinie. Ale zarówno jego siostra, jak i żona, przywykły do tego stanu rzeczy i nie zadają mu niewygodnych pytań, utrudniając jednocześnie pracę.
CZYTASZ
mercy ∆ avengers
FanfictionKiedy w drzwiach siedziby Avengers stają Thor, Bruce i... Loki, Tony może szczerze przyznać, że tego zdecydowanie się nie spodziewał. Nawet w najśmielszych snach. Niemniej jednak faktem jest, że trójka zagubionych wędrowców trafia z powrotem do Nowe...