4. WORLD GONE MAD

350 57 43
                                    

– Boże, James! Czy to prawda? Tony naprawdę przeżył?

Dwa razy nie musi się zastanawiać. Po usłyszeniu w radiu, że Stark żyje, po prostu wybiega z kawiarni, wpada do auta i z prędkością światła rusza w kierunku siedziby Avengers. Dociskając nerwowo pedał gazu, jest gotowa złamać wszelkie przepisy, byle tylko jak najszybciej pojawić się na miejscu. W życiu nauczyła się brać pewne poprawki na to, co mówią media, ale teraz... Cholera, Adeline musi być pewna! Teraz, gdy już prawie straciła nadzieję na powrót przyjaciela, teraz, gdy gotowa była go pożegnać i opłakiwać przez najbliższy czas. Teraz, gdy chciała wyjechać z Nowego Jorku, zabrać ze sobą Betty i zamieszkać na Florydzie, z dala od tego chaosu i przykrych wspomnień, Lokiego, Wakandy. Powrót Tony'ego napawa ją jednak nową porcją wiary w to, że może uda się to wszystko jeszcze jakoś odkręcić, naprawić. Może uda się sprowadzić na Ziemię tych, których Thanos wymazał parę tygodni temu.

I możliwe, że to Stark będzie wiedział, gdzie w tym czasie była Josephine. Może to on wreszcie rozwiąże tę zagadkę. Bo kobieta nigdy nie dotarła na umówione miejsce, tam pod muzeum, skąd miała odebrać siostrę. Nie było jej też w mieszkaniu ani w gabinecie. Tak naprawdę nie wiadomo, co się z nią stało. Żadne z nich nie wie, czy się rozpadła, czy zginęła w trakcie ataku Dzieci Thanosa na Nowy Jork.

Ale kto wie, może tak jak Tony, niedługo spektakularnie wróci do ich życia?

Prawniczka, niczym huragan, wpada do budynku i za radą Friday, pędzi prosto na pierwsze piętro, gdzie znajduje się Stark. Odpowiedź Jamesa zaś dosłownie znika pośród głośnych uderzeń jej własnego serca. Mężczyzna wskazuje jej dłonią pomieszczenie, gdzie może znaleźć Tony'ego, dodając coś przy tym, po czym na powrót znika w pokoju obok. Pewnie jakieś narady, snucie planów, ale teraz... Teraz nie jest to zbyt ważne. Obecnie liczy się dla niej wyłącznie to, że jej przyjaciel przeżył. Ale i tak musi się o tym przekonać, zobaczyć na własne oczy. To jest przecież zbyt piękne, aby było najprawdziwszą prawdą.

– O mój Boże, Adeline! – Pepper od razu podrywa się z krzesła, mocno obejmując rudowłosą kobietę. Zmęczenie ma wyraźną dominację na jej pełnej zmartwienia twarzy. – Udało mu się, Jezu, udało mu się...

Van Doren przesuwa dłońmi po plecach Potts, wtulając nos w jej długie, jasne włosy. Pachną lawendą i radością. Przez długie sekundy kobiety trwają w tym uścisku. Żadna z nich nie mówi ani słowa, obie tylko cicho szlochają. Po ich policzkach spływają łzy szczęścia i ulgi, szczególnie w przypadku Pepper. Tak, Ada także ogromnie cieszy się z powrotu Tony'ego, to fakt, ale w jej sercu nadal tkwi smutek, kiedy przypomni sobie, że Josie czy Valerie, się to niestety nie udało. Mocniej wtula się więc w ciało Potts, próbując przegnać tę myśl, chociaż na moment, aby teraz móc cieszyć się wyłącznie z wygranej Starka.

Po wymianie przyjaznych gestów, Adeline siada na wolnym krześle. Pepper z kolei staje w nogach łóżka, z troską patrząc na śpiącego Tony'ego. Van Doren ujmuje rękę mężczyzny, delikatnie zaciskając na niej swoją dłoń. Ze łzami na policzkach patrzy na spokojną, niezwykle wychudzoną i zmęczoną twarz przyjaciela. Pod jego oczami malują się ogromne cienie, policzki z kolei są przerażająco zapadnięte. Szczupłe, kruche ciało Starka znajduje się teraz pod cienką powłoką jasnego prześcieradła. Rudowłosa kobieta gładzi delikatnie jego szorstką, zimną skórę. Naprawdę nie chce wiedzieć, jakie piekło jej przyjaciel musiał przeżyć tam, w kosmosie. Lub gwoli ścisłości, na Tytanie, o czym mówi jej Potts chwilę potem.

Ale teraz jest już na całe szczęście w domu.

– Ty skurczybyku, wiedziałam, że dasz radę. Nie byłbyś sobą, gdybyś nie wrócił, prawda? – Śmieje się przez łzy Ada, czując, jak w jakiś sposób robi jej się lżej na sercu. Chociaż na chwilę.

mercy ∆ avengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz