*Anna*
Z Martyna i Piotrem jeździ mi się bardzo dobrze, czuję, że jestem wśród swoich. Martwi mnie tylko to, że mój mąż Stanisław, przyleciał dzisiaj z Ameryki.
-Stanisław, nie możesz dac mi spokoju? Wiesz przecież, że za dwa miesiące bierzemy rozwód. Wtracasz mi się w życie!!! Daj mi wreszcie spokój- powiedziałam do niego.
-Nie Aniu, nie dam Ci spokoju, ani teraz ani po rozwodzie. Wiedziałaś co robisz kiedy brałaś ze mną ślub oraz gdy uprawialismy seks. To Twoja wina, że nie możesz mieć dzieci!- krzyknął i mnie zostawił. Usiadłam na ławce, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nagle zauważyłam cień, nie wiedziałam kto to jest.
*Wiktor*
Słyszałem całą rozmowę Anny z jej mężem. Jak on mnie denerwuje.
-Anka, wszystko w porządku? Słyszałem całą Twoją rozmowę ze Stanisławem, przepraszam- powiedziałem do niej.
-Nie Wiktor, nic nie jest w porządku. Skoro słyszałeś już cała rozmowę to wiesz, że mój mąż nie chce mi dac rozwodu, ani spokoju. Boję się o moje życie, on jest nieobliczalny- powiedziała Ania ze łzami w oczach.
-Strasznie mi przykro. Na poprawę humoru mam dla Ciebie niespodziankę. Zapraszam Cie na kolację, dzisiaj na 20, restauracja koło Twojego osiedla. Zgadzasz się mi towarzyszyć?- zapytałem. Oczywiście, Ania się zgodziła. Byłem szczęśliwy, ale również bałem się o jej życie. Cholerny Stanisław. Czy on jej nigdy nie da spokoju?