*Piotr*
Od tygodnia Martynka siedzi w pokoju, nic nie je ani nie pije, zaniose jej śniadanie.
-Martynka, proszę Cię, musisz coś jeść- mówiłem.
-Nie mam na to ochoty, wyjdź i mnie zostaw!- krzyczała. Nie wiedziałem jak jej pomóc. Pocalowalem ją i poszedłem do pracy. Nie powinnienem jej teraz zostawić samej, ale ktoś musi pracować. Po paru minutach byłem już w bazie.
-Cześć Adaś!- powiedziałem do mojego przyjaciela.
-Cześć. Jak się czuję Martyna?- zapytał mnie.
-Od tygodnia siedzi zamknięta w pokoju, nic nie je ani nie pije. Nie wiem, jak ją pocieszyć. Dzisiaj rano wyrzuciła mnie z pokoju, co jej się nigdy nie zdarzało- powiedziałem i zobaczyłem, że dzwoni do mnie żona.
*Martynka*
Musiałam zadzwonić do męża i powiedzieć mu, że nie daje już rady.
-Martynka? Stało się coś?- zapytał mnie wystraszony.
-Nie, tylko...- powiedziałam.
-Tylko co?- zapytał on.
-Nie daje już rady, rozumiesz! Straciłam dziecko, nie wyrabiam już- mówiłam z płaczem.
-Martynka, damy radę- powiedział i się rozlaczyl.