*Martyna*
Dzisiaj ja i Piotruś mają wolne, więc mój mąż postanowił zabrać mnie gdzieś na wycieczkę.
-Skarbie, powiedz mi, gdzie jedziemy?- pytałam go co chwilę.
-Chciałbym Ci powiedzieć, ale wtedy nie będzie niespodzianki- powiedział i się uśmiechnął pod nosem. Kocham go, jutro idziemy na USG, jestem ciekawa jaka będzie płeć. Po około 3 godzinach, dojechaliśmy na miejsce.
-Piotruś, gdzie jesteśmy?- zapytałam lekko zdziwiona.
-Zaraz zobaczysz- powiedział i wrócił do samochodu. Tymczasem ja szłam dalej i dotarłam do slicznego jeziorka.
-Skarbie, gdzie jesteś?!- krzyczał Piotrek. Postanowiłam, że zrobię mu kawał.
*Piotrek*
-Ała, Piotrek, boli mnie, Jezus Maria, Piotruś!- krzyczała Martynka. Natychmiast rzuciłem koc z koszykiem i bieglem za krzykiem. Gdy znalazłem ją, leżała na ziemi, sprawdziłem, czy oddycha, Boże oddychala. Po chwili otwarla oczy.
-Boże, skarbie, nic Ci nie jest?- zapytałem ze strachem.
-Nie, wszystko jest w porządku- odparła i zaczęła się głośno śmiać.
-Martynka! Ja myślałem, że coś Ci się stało, a Ty robisz sobie żarty- powiedziałem, ale ze śmiechem- Kocham Cię- dodałem po chwili. Zostawiłem Martyne i wróciłem po koc, po chwili ja i moja żona siedzieliśmy na pikniku.