*Piotr*
10 minut temu wróciłem z pracy, myślałem, że Martynka śpi, więc nie chciałem jej budzić, umyłem się i dostałem SMS: Jeśli chcesz aby Twoja kurwa przeżyła, przywiez mi do parku koło wyjazdu z Warszawy 40 tyś złotych, jeśli nie dostanę tego w ciągu 2 godzin, ona i Twój bachor zginą. Byłem przerażony, uzbieram pieniądze, nie pozwolę jej skrzywdzić. Szybko wróciłem do bazy.
-Piotrek, co Ty tu robisz?- zapytał mnie Banach.
-Wróciłem do domu i dostałem SMS od nieznanego numeru, że jeśli nie dostracze 40 tyś złotych do parku przy wylocie z Warszawy, nigdy więcej nie zobaczę Martyny i mojego dziecka- odparłem z płaczem. Po wysłuchaniu mnie Wiktor dał mi te 40 tyś, 15 minut później byłem już na miejscu.
-Witam, witam. Jednak zdecydowałeś się przyjechać, tak?- zapytał mnie jakiś człowiek.
-Gdzie ona jest, do cholery?!- zapytałem zły i wystraszony. Bardzo się o nią bałem, nie wiedziałem gdzie jest, ani co się z nią dzieje.
-Chwila, przelicze kasę!- odparł ten ktoś i po chwili zobaczyłem moją żonę.
-Martynka, dobrze się czujesz?- zapytałem.
-Ja....