*Martyna*
Rano poklocilam się z Piotrem, nie wiem w sumie dlaczego, ale tak naprawdę on zaczął.
-Martynka, wyjdź z pokoju! Naprawdę musisz coś wypić i zjeść- krzyknął do pokoju.
-Daj mi spokój! Rozumiesz, że nie chce z nikim rozmawiać?- odparłam ja.
-Dobrze, ale chociaż coś zjeść, proszę- błagał on.
-Nie, idź już!- krzyknęłam.
-Jak potem będziesz chora, nie wymagaj, że Ci pomogę! Jesteś chora!- krzyknął.
*Piotr*
Pozalowalem tego, co powiedziałem Martynie. Byłem już spóźniony, więc nie mogłam do niej wrócić. Po chwili dostałem pierwsze wezwanie.
-21s- powiedziała Ruda.
-21s, zgłaszam się- odparłem.
-Macie wezwanie do kobiety, podobno podciela sobie żyły, jest z nią sąsiadka, Kwiatowa 10- powiedziała Ruda. Wtedy zrozumiałem, że jedziemy do Martynki. Po około 10 minutach byliśmy na miejscu.
-Martynka, przepraszam. Nie chciałem na Ciebie nakrzyczec, obudź się, błagam Cię- mówiłem do niej.
-Piotrek, ona...