*Wiktor*
Przed chwilą zadzwoniła do mnie Ania i powiedziała, że Zosia jest w szpitalu.
-Ale jak to w szpitalu? Co jej się stało?- pytałem przerażony, jadąc do szpitala.
-Była z Marcelem, tam spotkali jego byłą, naskoczyla na Zoske i dlatego jest teraz w szpitalu- odparła moja żona. Chwilę później byłem już na miejscu.
-Co z Zosia?- pytałem. -Żyje?- dodałem.
-Tak, żyje. Miała tylko skrecony nadgarstek, ale jest wystraszona. Jesli chcesz idź z nią porozmawiać- odparła Ania. Zauważyłem, że ma smutną minę, nie wiedziałem co się dzieje.
*Anna*
Traktuję Zoske jak córkę, ale ona powiedziała, że nie chce rozmawiać ze mną tylko z tatą. Rozumiem, że są bardziej zzyci, ale mogła powiedzieć co się dzieje. Usiadłam na ławce i zobaczyłam biegnącego Marcela.
-Dzień Dobry. Jak Zosia? Dobrze się czuję?- pytał on.
-Witaj. Miała tylko skrecony nadgarstek, ale jest wystraszona- odparłam.
-A czy mógłbym z nią porozmawiać?- zapytał.
-Nie radziłbym Ci tam teraz wchodzić. Jest tam mój mąż, a jak Cię...- nie zdążyłam dokończyć, bo na horyzoncie ujrzałam Wiktora.
-Zabiję gnoja! Coś jej do cholery zrobił?- pytał jej-Aniu, chciała z Tobą porozmawiać- dodał, a ja szybko się udałam do mojej córki.
-Pytam ponownie coś jej zrobił?- zapytał.
-Ja... ja naprawdę nie chciałem, aby tak wyszło- odparł on. Stojąc za drzwiami szpitala, widziałam jak Wiktor się złości. Ja się ucieszyłam, że Zoska chciała ze mną pogadać.