*Anna*
Dzisiaj mam rozprawę, mam nadzieję, że się uda.
-Hej Aniu. Wszystko w porządku?- zapytał mnie zaniepokojony Wiktor.
-Cześć Wiktor. Boję się tej rozprawy. A co jeśli się nie uda?- zapytałam ze strachem.
-Aniu, uda się- powiedział Wiktor. Przed chwilą się dowiedziałam, że Martyna wyszła ze szpitala i będzie zeznawać. Po chwili byliśmy już w sądzie. Po około 10 minutach weszliśmy na salę.
-Zaczyna się sprawa rozwodowa z powództwa Anny Reiter przeciwko Stanisławowi Potockiemu- powiedział sędzia.- Bardzo proszę pokrzywdzona o zeznania- dodał po chwili.
-Spotkałam Stanisława w ciężkim dla mnie okresie. Zmarli mi rodzice, dowiedziałam się, że mam raka i właśnie konczylam studia. Po ukończeniu Stanisław zabrał mnie do siebie, po 2 miesiącach się oświadczył, wzięliśmy cichy ślub i wyjechaliśmy do Stanów. Tam Stanisław się drastycznie zmienił, kiedy dowiedział się, nie nie możemy mieć dzieci, zaczął mnie bić, gwalcic, zamykać w pokoju. W końcu ucieklam przez okno i znalazłam się w Polsce- zakończyłam.
-Dobrze, to teraz proszę świadka- powiedział- Proszę się przedstawić- dodał po chwili
-Nazywam się Martyna Strzlecka. Kiedy poznałam Stanisława, przedstawił mi się jako Tomasz. Byłam wtedy zdesperowana, więc wsiadłam do jego samochodu i pojechaliśmy do niego. Tam dodał mi czegoś do wody i zaczął mi robić ohydne zdjęcia- mówiła Martyna. Po około 2 godzinach było po wszystkim.
*Wiktor*
Czekałem na Anię przed sądem, chciałem jej coś wyznać.
-I jak? Udało się?- zapytałem jej.
-Tak, udało się. Rozwiodlam się z Potockim. Tak się cieszę- powiedziała szczęśliwa.
-Aniu, muszę Ci coś powiedzieć- powiedziałem, a Anka nagle spowazniala.
-Słucham?- powiedziała.
-Aniu, kocham Cię- powiedziałem. Anka się uśmiechnęła i odparła, że także mnie kocha.