*Wiktor*
Dzisiaj chciałbym się oświadczyć Annie, ale nie wiem, czy ona się na to zgodzi.
-Aniu, ubieraj się, zabieram Cię w pewne miejsce- powiedziałem do niej.
-Dobrze, już- odparła. Po paru minutach byliśmy już gotowi do drogi, widziałem jaka Ania była zdziwiona. Po chwili byliśmy na pięknej polanie.
-Po co mnie tutaj zabrales?- zapytała jeszcze bardziej zdziwiona ona.
-Aby zadać Ci jedno pytanie- odparłem.
*Ania*
Nagle Wiktor ukleknal i wyjął małe, czerwone pudełeczko i zapytał
-Wyjdziesz za mnie?
-Boże Wiktor, nie spodziewałam się. Ja... ja przepraszam, ale nie potrafię, naprawdę przepraszam- powiedziałam i pobiegłam do lasu. Po chwili zobaczyłam, że Wiktor biegnie za mną.
-Wiem, Aniu, nie wiem dlaczego to zrobiłem- odparł ze skrucha.
-Wiktor, nie obwiniaj się, to jest tylko i wyłącznie moja wina- odparłam i zaczęłam płakać. Cholera, zepsulam nam cały dzień.