*Piotrek*
2 godziny temu wróciłem z pracy i nie zastalem tam mojej Martynki, ani mojego syna, zacząłem do niej dzwonić. Nie odbierała, zacząłem się martwić. Po chwili moja komórka zaczęła dzwonić.
-Martyna, gdzie Ty do cholery jesteś?- zapytałem jej.
-Piotruś, nie rób nic głupiego- mówiła Martyna szpetem.
-Skarbie, co się dzieje?- zapytałem jej. Czułem, że po plecach chodzą mi ciarki.
-Ja... Nie mogę- odparła cicho i po chwili usłyszałem huk. Chwilę później dostałem wiadomość, że chcą abym przyjechał. Szybko się ubrałem i pojechałem we wskazane miejsce.
-Jednak przyjechales- usłyszałem głos za sobą.
-Tak, zrobię co zechcesz tylko oddaj mi moją rodzinę- mówiłem blagalnie.
-Dobrze, oddam Ci ją, ale wtedy Ty sam ich zabijesz- odparł Rafał, były chłopak Martyny. Od początku zdawał mi się jakiś dziwny, ale skoro Martyna go kochała to się nie wtracalem. Ale gdy przychodziła do pracy z jednym siniakiem, drugim, że w końcu zapytałem się co się dzieje.
-Martynka, wszystko w porządku?- zapytałem jej.
-Tak... znaczy nie- odparła, a ja się pogubiłem.
-To tak czy nie?- zapytałem ponownie.
-Rafał on... on mnie bije- powiedziała i zaczęła płakać w moją kurtkę. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Postanowiłem, że Rafał pożałuje tego co robił Martynie.
Nie potrafiłem jej zabić.
-Nie zrobię tego!- odparłem stanowczo.
-Albo zginie ona, albo Twój dzieciak!- powiedział Rafał i po chwili ujrzałem swoją żonę z synem na rękach.
-Możesz mnie zabić, ale oszczędź naszego syna!- mówiła ona. Nie mogłem sobie wyobrazić mojej żony, która umiera.
*Martyna*
Nie chciałam umierać, ale wolę ja niż nasz synek.
-Piotruś, pamiętaj, kocham Was- powiedziałam ze łzami w oczach. Zapamiętałam dobrze nasze pierwsze spotkanie.
Wyjeżdżając na parking, prawie zderzylam się z jakimś samochodem.
-Może rozgladaj się czasem!- powiedział do mnie chłopak.
-Uważaj jak jeździsz tym rzechem!- mówiłam zła.
-Czym?- zapytał wściekły.
-Rzechem- powtórzyła odpowiedź- Przepraszam Pana, ale się śpieszę- powiedziałam z naciskiem na Pana. Wtedy mi się spodobał pierwszy raz.
-Nie pozwolę Ci umrzeć!- krzyczał do mnie Piotrek. Wtedy mój były na mnie wycelowal.
-Gin szmato!- krzyknął na koniec, a ja zamknęłam oczy. Nie pamiętam nic, widziałam tylko ciemność, sygnały i głos Piotrka pomieszany z płaczem Darka.