*Wiktor*
Rano Anka wstała chyba lewą nogę. Od razu zaczęła marudzić, że to i to jej się nie podoba.
-Ania? Co jest?- zapytałem żony.
-Nic, wszystko okey- odparła i poszła nakarmić córkę. Ciekawy byłem co się tak nagle jej stało. Przecież wczoraj po zareczynach, gdy wróciliśmy do domu wszystko było dobrze.
-Aniu, to przez te zaręczyny jesteś taka nie w sosie?- zapytałem jej.
-Nie, cieszę się, że szczęściem Twojej córki- odparła.
-Jak to, mojej córki? Przecież ona jest także Twoja- odparłem zdziwiony.
-No tak, ale wszystko spotkanie, imprezy organizuję z Tobą. Do mnie mówi Mamo przy ludziach, a w domu Ania. Wiem, że to może wydawać się nienaturalne lub dziwne, als chciałabym, aby Zosia traktowała mnie jak Mamę, a nie jak powietrze- odparła. Nie sądziłem, że Zosia tak krzywdzi Anię. Byłem niemal pewny, że się doskonale dogaduja.
-Ale dogadujecie się?- zapytałem.
-Tak, tylko jest mi przykro z powodu, jak się do mnie odnosi- odparła.
*Ania*
Rozumiem, że Zosia to jego córka, ale ma już 20 lat i powinnien z nią porozmawiać jak ojciec z córką, a nie wszystko jej lekceważyć. Ale jak on tego nie zrobi to ja z nią porozmawiam