*Martyna*
Dzisiaj wychodzę ze szpitala, ale wciąż nie mogę uwierzyć w to, że jestem w ciąży, cały czas jechałam zamyslona do domu.
-Skarbie, dobrze się czujesz?- zapytał mnie Piotrek.
-Tak, tak. Wszystko jest w porządku, nie martw się- odparłam.
-Na pewno?- zapytał ponownie.
-Jasne, kotek- odparłam. Po około 15 minutach byliśmy już w mieszkaniu, od razu poszłam do sypialni, słyszałam, że mój mąż za mną idzie, usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać.
*Piotrek*
Od momemtu, gdy Martyna wyszła ze szpitala, jest jakaś dziwna, martwię się o nią. W samochodzie nie rozmawiała ze mną, co jest dziwne, ponieważ ona lubi dużo mówić. Jal wróciliśmy do domu, od razu udała się do sypialni, więc ruszyłem za nią.
-Skarbie, co się dzieje?- zapytałem. Kiedy się okrecila, zobaczyłem jej zaplakana twarz- Skarbie, co jest?- zapytałem jej ponownie.
-Boję się, rozumiesz. Boję się, że nie donoszę tego dziecka, nie mogę go teraz stracić- odparła ze łzami w oczach.
-Martynka, kochanie, zrobimy wszystko, abyś donosila ciążę, zaufaj mi- pocalowalem ją w namiętnie w usta i obydwoje zmęczeni polozylismy się spać.