*Piotrek*
Cholera, boję się. Boję się, że mogę stracić żonę i dziecko, nagle wyszedł lekarz.
-Zabieramy Pana żonę na operację, nie możemy już dłużej czekać, inaczej ona umrze- powiedział lekarz i po chwili jechali z moją żona na salę operacyjną. "Nie umieraj"- myślałem. Nagle sala operacyjna, gdzie była Martyna, zaczęła się świecić na czerwono i nagle usłyszałem.
-Szybko, potrzebujemy kardiologa, inaczej kobieta umrze!!!- krzyczał lekarz. Zrobiło mi się słabo, ale muszę być silny, dla Martynki. Po chwili zauważyłem, jak do sali biegnie kardiolog i pielęgniarka.
4 godziny później
Nagle zauważyłem, że z sali ktoś wyszedł.
-I jak? Żyją?- pytałem ze strachem.
-Pańskiej córki nie dało się uratować, a Pana żona jest w stanie krytycznym, najbliższe 24 godziny będą decydujące- powiedział lekarz.