*Piotr*
Od razu po wyjściu z szatni, wsiadłem w samochód i pojechałem do mojej żony. Nie spodziewałem się, że Gabi mnie pocałuje, Martyna zle się poczuła, modlę się o to, aby nic się jej nie stało.
-Martynka, jesteś?- zapytałem jej.
-Tak- odparła ona. Wiedziałem, że jest zła i jest jej przykro, postaram się ją przeprosić.
-Martynka, chciałem Cię przeprosić. Ona mi się nawet nie podoba, nie wiedziałem...- nie pozwoliła mi dokończyć.
-Piotr, nie obchodzi mnie to czy Ci się podoba czy nie. Widziałam, że ją pocalowales, pomyśl jak ja się poczułam- odparła ona. Miała do mnie żal, rozumiałem ją.
-Ja wiem Martynka jak to wyglądało, ale do niczego nie doszło, uwierz mi- odparłem. Każda wymówka jest dobra, ale teraz nie klamalem. Naprawdę było mi przykro z tego powodu.
*Martyna*
-I co, mam Ci tak od razu wybaczyć?- zapytałam go.
-Nie, znaczy chciałbym naprawdę. Ale rozumiem, jeśli tego nie zrobisz. Ale wtedy gdy Ty wyszłaś do szatni, to ona...- chciałem dokończyć.
-Nie tłumacz się- odparłam i poszłam się położyć.