*Piotr*
Po słowach lekarza od razu pobiegłem do Martynki.
-Martynka? Skarbie?- zapytałem.
-Piotruś?- również mnie zapytała.
-Jestem tutaj, już nic Ci nie grozi- odparłem i ją pocalowalem w usta.
-Piotrek, tak się bałam. Bałam się, że mogę Was już więcej nie zobaczyć- mówiła ze łzami w oczach.
-Hej, spokojnie. Jestem przy Tobie, wszystko jest już dobrze- odparłem- Za tydzień mamy chrzciny- dodałem, a ona się szeroko uśmiechnęła. Pocalowalem ją jeszcze raz i wróciłem do dziecka.
*Martyna*
Po wyjściu Piotrka zaczęłam sobie przypominać moje spotkanie z jego rodzicami.
Dzisiaj mam się spotkać z rodzicami Piotra, w sumie powinni się dowiedzieć, że ich syn się w końcu zareczyl.
-Martynka, wszystko okey?- zapytał mnie Piotruś.
-Tak, zamyslilam się tylko- odparłam i wsiadłam do samochodu. 2 godziny później byliśmy pod ich mieszkaniem.
-Ładne osiedle- powiedziałam, dodając sobie otuchy.
-Hej, na pewno Cię polubia- powiedział mój narzeczony, ja się tylko uśmiechnęłam. Gdy weszliśmy do mieszkania, poczułam zapach grochówki.
-Mamo, Tato, chcę Wam kogoś przedstawić- powiedział on.
-Dzień Dobry- powiedziałam do nich.
-To jest moja narzeczona, Martyna Kubicka- powiedział, a ja wyciągnęłam do nich rękę.
-Piotrek, znalazłeś sobie dziewczynę z wyższych sfer? Piotruś, przecież Ty zbankrutujesz przy niej. Ona jest za bogata za Ciebie, możesz mieć ładniejsza- powiedziała ona.
-Mamo, kocham ją i ona jest dla mnie najpiękniejsza- powiedziałem i chwycil mnie za rękę.
Pamiętam, jak by to było wczoraj. Za tydzień chrzciny, muszę stąd wyjść do tego czasu.