-Kacper! Bo cie zjedzą!
-Nie! Nie zjedzą
Nagle na ekranie wyskoczył jakiś potwór. Może była to gra dla trochę młodszych dzieci, ale ja sie wystraszyłem. Kacper też
-Ludzieeee! -krzyknął Kacper, odkładając pada na dywan
-Może dość grania na dziś. Zjedli ciebie!
-No, ciemno już za oknem, i godzina też idealna do spania
Odłączyłem xboxa i poszłem umyć zęby z Kacprem
Pov. Kacper
Haha, chyba za dużo jak na dziś wrażeń. Ten wolontariat, a potem ta przygoda, znaczy... ta gra przygodowa. Ale szkoda że musimy to kończyć...
Gdy umyliśmy zęby, poszliśmy do swoich pokoji
-Piotrek! Czekaj
-Taak?- powiedział otwierając drzwi
-Ściągniesz mi ten bandaż?
-No, nie wiem jak tam ręka. Wytrzymasz do jutra?
-Tak, wytrzymam. Dobranoc stworku- powiedziałem
-Heh, dobranoc Kacper
Zamknąłem drzwi, przebrałem sie w piżamę i wskoczyłem do łóżka
Tak bardzo spać mi sie nie chciało, ale zanknąłem oczy i odpłynąłem
N A Z A J U T R Z R A N O
Wstałem równo 11. Byłem gotowy na dzisiejszy dzień. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Piotrka noszącego talerz z kanapkami do mojego pokoju
-A tobie co?- powiedziałem patrząc sie na Piotrka
-O, mój potworek już wstał! Masz tu śniadanie
-Dzięki Piotrek, zjesz ze mną?
-Mogę z tobą zostać, ale jeść nie będę, bo głodny nie jestem!
-No okej!
Weszłem do mojego pokoju i odsunąłem zasłony, padał deszcz, ale też świeciło słońce... czyli oznacza to... TĘCZA!
-Piotrek! Tęcza!
-Heh, zachowujesz się jak ja kiedy miałem 6 lat!- powiedział zarumieniony
Ja też zbytnio głodny nie byłem, ale żeby Piotrowi nie zrobiło sie przykro, wziąłem jedną i zjadłem...
-Kacper? Gramy?
-Teraz?!
-Przecież są wakacje, lekcji nie ma, deszcz za oknem, a burzy nie ma!
-Jak tak, to...
Wstałem z łóżka i poszłem do salonu wybrać grę
-Wczoraj ty wybierałeś. To dziś ja!
-Tylko proszę, nie jakieś ruchowe!
-Mam!
-Hehe, lego?
-A chcesz ruchowe?- spytałem podłączając xboxa
-Już idę!
Wiedziałem że Piotrek nienawidzi ruchowych gier. Znalazłem taką która spodobała mi sie tak samo jak Piotrkowi
-Batman? Chce być nim!
-Ale nie bedziesz! Będziesz moim pomocnikiem
Pomocnikiem to Piotrek jest, nawet jak mi nie pomaga! Bez niego bym nie przeżył
Uruchomiłem grę i zaczęliśmy grać
Z samego rana, może padał deszcz, ale po południu zawitało do nas słońce... Graliśmy w najlepsze, ale gdy słońce ustawiło sie w taki sposób, że promienie odbijały sie od telewizora, musieliśmy skończyć
-No, koniec. Zapisze grę- powiedział Piotrek
-Okej, a ja idę się ubrać, bo w pizamie to trochę głupio!
-Ja też zaraz pójdę się ubrać
Zacząłem kaszleć i miałem katar. Czyżby przeziębienie?
-Piotrek!
-Taaak? -powiedział otwierając drzwi
-Czy my mamy jeszcze leki na przeziębienie?
-Coś tam mamy, a co
Pociągnąłem nosem, a Piotrek już wiedział że jestem przeziębiony...
Było sie wczoraj cieplej ubrać, dobrze mówił Piotrek. On to jakby taka mama, zawsze wie co zrobić!
Co ja bym bez niego zrobił. Zabiłbym się, a potem uratował!
Życie nie ma sensu bez kogoś przy boku...
○Jak na ten rozdział to tyle! Mam do napisania test z biologi i diagnozę z histori, trzymajcie kciuki♡○
CZYTASZ
kolorowo na gejowo~ charazinsky × jasperr55 ~zakończone~
FanfictionDLACZEGO ONI SIĘ ROZSTALI???! |zmyślona| ~data założenia książki--> 7 maj~ ~data zakończenia książki--> 30 lipiec~