80

439 22 53
                                    

pov. Kacper

Mama Klary zaprosiła mnie na obiad... musiałem akurat przychodzić w taką porę (obiadową).

-ale ja naprawdę nie jestem głodny!

-bo zadzwonię do Piotrka i zawiezie ciebie do domu!- krzyknęła ciocia Regina machając chochlą od zupy

-no dobrze... ale nie obiecuje że zjem wszystko...

-no! i to mi się podoba!- podała mi talerz z zupą- Kacper?

-słucham ciociu?

-czemu nie ma z tobą Piotrka? zawsze był obok ciebie i... czemu nie masz kul przy sobie?! takimi wyczynami możesz pogorszyć stan nogi!

-pokłóciliśmy się, ale to na chwilkę... musze opanować, emocje... a jak chodzi o kule to chciałem spróbować, bez, ni...

wtedy każdy odwrócił wzrok na drzwi... stał tam Piotrek...

-Witaj Piotrek! też na obiad wpadłeś?- dalej machała chochlą ciocia Regina

-tu jest mój ucieknier! wiedziałem że tu jesteś!

-no... brawo- odezwał się Karol- brawo detektywie Brown

-Karol?! musisz być taki bezszczelny?!

-nie... ale dziękuję za zaproszenie... skorzystam kiedy indziej!- podszedł bliżej mnie i klęknął- Kacper...

-hola, hola... jak chcesz rozmawiać too... lepiej usiądź na krześle- podsunąłem Piotrkowi, krzesło, a on usiadł

-Kacper... ja przepraszam ciebie... obiecuje że tylko ty... wiesz że tylko ciebie kocham...

każdy zaczął klaskać, a ciocia Regina prawie się popłakała

-haha... wybaczam... ale musiałeś tutaj!? przy wszystkich?!

Karol przewrócił oczami- ŻENADA!- krzyknął i odszedł od stołu.

znowu usłyszeliśmy pukanie do drzwi... poszła otworzyć ciocia Regina

-O! pan Sławek także na obiad?!

-niech lepiej pani słucha! jakaś dziewczyna obżuca srebrne  (Piotrek tak naprawdę ma niebieskie. co nie?)  auto błotem!

-SREBRNE?!- Piotrek szybko wybiegł z domu, a za nim ciocia Regina i Klara.
ja powoli musiałem iść. ale gdy wyszliśmy na podwórko zobaczyliśmy...

-Ola?! ty śledziu! sierdzielaj z tąd!- pogoniła Klara

spojrzała na nas i szybko odbiegła...

-no nie!- złapał się Piotrek za głowę

-nie martw się... pomożemy umyć ci auto... trzeba je wprowadzić na nasze podwórko... Piotrek dasz radę?

-jak błoto nie wdało się w silnik to sie da...- wsiadł do auta, a ciocia Regina poszła po Karola

-otwórz Karolku bramę

-mamo? możesz mnie nie ośmieszać?

-otwieraj i nie narzekaj!

Piotrek wjechał autem na podwórko (a podwórko to mają gigantyczne) i zaczęli spłukiwać błoto, szlałchem. po kilku minutach było czyste

-hahah... darmowa myjnia!

-to może jednak zjesz ten obiad?- spytała ciocia Regina zamykając drzwi od domu

-no jak ciocia nalega...

ta ciocia z chochlą mnie rozbawia!
pozdławiam połetki kaikspe (kxp)
🐡

kolorowo na gejowo~ charazinsky × jasperr55 ~zakończone~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz