~timeskip~gdy pizduś plastuś (czyli piotrek) skoczył pracę~
gdy tylko wbiłem do domu, podałem adres domu w którym przebywam
D: za trzy minuty będę u ciebie
P: jakim cudem za trzy minuty?! mi dojechanie do pracy zajmuje pół godziny!
D: mam swe sposoby. już wsiadam do auta i automatiko jadę do ciebie <3
P: czekam na ciebie :*ja dupia tej... wysłał mi znowu serduszko. postanowiłem to odwzajemnić i wysłałem mu " :* ,, on jest przesłodki! te jego włosy, i te piękne oczy. chciał bym zasmakować jego us... nie... nie od razu! znamy się dopiero nie całą dobę! wypuszczę psa na podwórko, bo w domu mi się zleje...
^wsm, zapomniałam o tym psie xd*
gdy chciałem wejść do domu, poczułem ciepły oddech od tyłu, wiedziałem kto to jest. odwróciłem się, a on mnie przytulił. czy ja... czy ja... się znowu zakochałem? wpatrywałem się w piękne oczy Daniela, przez kilka minut, a następnie wpuściłem go do domu.
-głodny? spragniony?- spytałem
-nie. najadłem się w domu. chciałem z tobą porozmawiać
-a o czym? mogę ci wszystko powiedzieć wszystko, albo nie wszystko...
-to twój dom?- spytał podpierając głowę, rękoma
i tu mam mętlik... co mu powiedzieć?! "nie... to nie mój. to tego Porębskiego,, ?! do końca jeszcze mnie nie pojebało!
-moich rodziców. gdy byłem już pełnoletni, oddali mi.
~po trzech godzinach rozmawiania z cudem (czyli Danielem)~
-chyba musze już zmykać
-nie... proszę! zanudzę się tutaj na śmierć!- znowu błagałem
-ale Piotruś... musze, mam psa w domu, mam od chuja i ciut ciut zamówień. musze wszystko zrealizować. będziemy mogli się zdzwonić.
-okej...- spuściłem głowę w dół, i udawałem największego smutasa... ale... Daniel podniósł moją głowę, i namiętnie mnie pocałował. trwało to z cztery minuty... to co jest przyjemnie... zawsze się szybko kończy... przytuliłem go mocno na pożegnanie, on to odwzajemnił, i wyszedł z uśmiechem z domu.
zatkało mnie. byłem i szczęśliwy i zdenerwowany. Kacper nie powiedział słów "ja zrywam z tobą,, ale nawet nie mam z nim kontaktu. a może zadzwonię do niego. nia mam psychy rozmawiać z nim przez telefon. będą krzyki i płacz...
P: hej Kacper. gdzie ty jesteś do chuja wafla?
K: tam gdzie będę dziś wieczorem
P: kurwa Kacper! powiesz mi?!
K: w szpitalu. minęły już dwa dni, a ty dopiero się odezwałeś!
P: zapomniałem o tobie
K: jak mogłeś zapomnieć o swoim chłopaku?! przecież to jest chore!
P: miałem swoje sprawy na głowie, czemu wylądowałeś w szpitalu?!
K: wiesz co? przez to że nie powiedziałeś mi prawdy! wprowadziłem się z MOJEGO domu w którym MIESZKASZ TERAZ TY! a ja poszłem zamieszkać w pudłach. w dupie mnie masz. co obiecywaliśmy sobie kilka miesięcy temu?! że będziemy mówili sobie, zawsze prawdę! a ty ?! ciebie obchodził Karol i Filip. jak mamy tak dalej żyć, to wolę już zdechnąć. napewno chciałeś tego już dawno. szukaj sobie kogoś innego. ja zostaje sam... zrywam.już nie odpisałem... nie wiedziałem co... z Kacprem żyje długo, a to co kiedyś sobie mówiliśmy "będę żył z tobą do końca życia, i jeden dzień dłużej,, jednak tak się nie stało... po policzkach zaczęły mi spływać strumienie łez. co mi do głowy strzeliło żeby zadawać się z Filipem! czemu poznawałem Daniela! teraz mam wyrzuty sumienia.... czemu ja tak zrobiłem. to moja wina... nie odzyskam już Kacpra. ale nie pozwolę żeby mu coś się stało! czemu początek dnia był fajny, a końcówka kończy płaczem...
witajcie...
o co mogło chodzić Kacprowi
ze słowami ,, tam gdzie będę dziś wieczorem"
napewno czytelnicy już wiecie. jest to przed ostatni rozdział,
nie licząc zakończenia. zastanawiam się nad następną książką o innej fabule...
•ja miałam zły w oczach, gdy to pisałam a wy?
●jak podobał wam się ten rozdział?
●zrobić kolejną książkę?
CZYTASZ
kolorowo na gejowo~ charazinsky × jasperr55 ~zakończone~
FanfictionDLACZEGO ONI SIĘ ROZSTALI???! |zmyślona| ~data założenia książki--> 7 maj~ ~data zakończenia książki--> 30 lipiec~