Pov. Piotrek
Jak mam się nie martwić?! Mogł bardziej zachorować, czy coś w tym stylu...
-Jeszcze raz tak zrobisz, to naprawdę źle to się skończy. Myślalem, że sobie coś zrobiłeś! Ja naprawdę się martwilem. A ty nawet mi o tym nie powiedziałeś?
-Piotrek, ja chciałem ci pomóc i się udało, a ty tak jak zwykle swoje- powiedział trzaskając drzwiami od swojego pokoju
-Ale, No Kacper!
Byłem lekko zły, ale i też smutny... Spojrzałem na drzwi od pokoju Kacpra, a potem na sufit. znowu sąsiedzi pukają w ściany i tupią w podłoge! Wrrr... Chyba tam się przejdę, ale najpierw pójdę zobaczyć co robi Kacper...Otworzyłem drzwi i zobaczyłem płaczącego Kacpra, cicho pociągał nosem, i coś mówił. Patzryłem na niego przez kilka minut, a później usiadłem obok niego.
-No Przepraszam Kacper... Od kilku dni coś się ze mną dzieje. Ja poprostu, martwię się o ciebie, i nie chce ciebie strac...
PIOTREK CHAMUJ SIĘ! Jeszcze nie teraz. W takiej sytuacji, nie mogę mu tego powiedzieć, albo by mnie wysmiał, albo mnie odrzuci...
-Ja naprawdę martwiłem, się o ciebie. A jak byś dostał zapalenia płuc, czy coś w tym stylu? Ja bym ciebie ratował, ale no poprostu ja martwiłem się!
Zacząłem mówić do niego coraz łagodniej, ale on i tak się nie odzywał, nawet na mnie nie spojrzał. Nagle zdałem sobie sprawę że ON MOŻE SIE WYPROWADZIĆ, I GO JUŻ NA ZAWSZE STRACĘ! Na to to ja nie pozwolę, nie chcem tego...
-No Kacpeeeer... No proszę. No nie fochaj się. No proszę. No bardziej błagać nie dam rady! No Kacpeeeer...
Tym razem spojrzał na mnie... Zobaczyłem jego opłakaną twarz, szybko chwyciłem chusteczkę, i otarłem mu łzy... Przytuliłem się do niego, żeby złagodzić trochę sytuację...
-No Kacper. No weź. Ja nie chciałem, żeby doszło do takiej kłótni... No wiesz, że nie miałem takiego przyjaciela jak ty... Ty jesteś tym najlepszym... Nie zamienił bym ciebie nawet na miliony- zabrzmiało to trochę jak wyznanie miłosne...
Kacper znowu spojrzał na mnie i pocałował mnie w czoło. To chyba oznaczało, że pogodziliśmy się, ale tego to ja niewiem...
-Czyli... zgoda Kacpiś?
-Taak, stworku ty mój- powiedział przytulając mnie...
Następnym razem, będę musiał przemyśleć swoje zachowanie. Bo jak dojdzie do następnej kłótni to ja go stracę już na zawsze!
Oparłem moją głowę, na jego ramienu i zaspałem...
*
~Piotrek! Słyszysz mnie?~No, nie wyraźnie, i gdzie ja jestem?
~Próbowałeś popełnić samobójstwo!
~Jak? Co?
~Nie zapanowałeś, nad emocjami i gdy się pokłuciliśmy, ty wybiegłeś z domu, i poszłeś na most. Skoczyłeś, ale w dole nie było tak twardo.
~Ja w to nie wierzę! Znowu?!
~Już wszystko będzie dobrze~ powiedział głaskając mnie po czole
Byłem w szpitalu, podpięty pod kroplówkę... Obok mnie stał lekarz, i na krześle siedział Kacper, uśmiechnięty
~Jak ja się cieszczę że ty jesteś cały Piotrek...
Kacper wstał i przybliżył się do mnie... Podchylił się nade mną i...
|| Napewno wiecie co bedzie dalej, ja jednak muszę kończyć ten rozdział, bo musze troszkę przytrzymać was w niepewności... A i bo od 20 do 23 rozdział mi się usunął, a tak przy okazji, musze na łapać wiecej weny! ||
CZYTASZ
kolorowo na gejowo~ charazinsky × jasperr55 ~zakończone~
FanfictionDLACZEGO ONI SIĘ ROZSTALI???! |zmyślona| ~data założenia książki--> 7 maj~ ~data zakończenia książki--> 30 lipiec~