70

373 18 2
                                    


-ciocia Regina?!

-witaj Piotrku!- pomachała mi ręką

-ciocia będzie ze mną pracowała?

-tak. jako kucharka! znam się świetnie na gotowaniu!

byłem zdziwiony, a zarazem zadowolony... myślałem już że to ktoś obcy.

-niech pani idzie za mną, pokaże pani stanowisko- powiedział szef, otwierając drzwi

weszłem za nimi, ale nie poszłem dalej za nimi. za blatem jak zwykle stał Hubert, wycierając szklanki szmatką

-hej Hubert!- przywitałem się i usiadłem na krzesło

-Cześć! czemu przyjechałeś tak wcześnie?- spytał rudowłosy

-myślałem, że zajmie mi to dłużej, ale jednak nie.

-ale dobrze że przyjechałeś. mamy nową kucharkę

-wiem. ciocie Regine!- powiedziałem

-hah... rodzinna praca!- wybuchnął śmiechem Hubert. pacnąłem mu ręką po głowie

-jaka rodzinna?! to mama mojej i Kacpra koleżanki. kazała mówić na nią "ciocia,, a nie "pani,,

dalej się śmiał... no kurwa!

-naprawdę śmieszne haha- powiedziałem z ironią

-no już. za pół godziny otwieramy! idź załatw wszystkie sprawy, bo szefowi nie jest do śmiechu, i nie pozwoli ci wyjść z lokalu hah- powiedział Hubert, odkładając szklankę

napisze do Kacpra. kurwa! mam tylko 24% nie wiem czy telefon wytrzyma tyle godzin, ile jestem w pracy

P: heja gumisiu. wstałeś już, czy jeszcze śpisz?
P: Kacper? halo? śpisz? napisz coś, albo zadzwoń!
P: to nie jest śmieszne! wiem że nie śpisz! odpisz

wrrrr... udaje napewno...

0 9  :   0  4

zaczęli przychodzić pierwsi klienci... przez kilka minut, wszystko było po staremu, czyli przychodzi ktoś, spisuje zamówienie, przyniasam jedzenie, odniasam talerze i szkalnki i tyle... ale po 40 minutach się to zmieniło...
ktoś uparty, wszedł z psem do restauracji, a pies zaczął skakać po stołach i zwalać jedzenie klientów. ludzie zaczęli się rozchodzić, i dosłownie po 2 minutach w lokalu została tylko ta pani z psem

-pani nie widziała napisu! zwierząt się nie wpuszcza!

pov. Kacper

kurde! gdzie ja mam tą ładowarkę! przeszukałem cały pokój, a jej ni ma! może Piotrek do auta zabrał. wiem, że jest w pracy, ale muszę!

P: heja gumisiu. wstałeś już, czy jeszcze śpisz? (napisano 8:40)
P: Kacper? halo? śpisz? napisz coś, albo zadzwoń! (napisano 8:40)
P: to nie jest śmieszne! wiem że nie śpisz! odpisz (napisano 8:41)
K: nie śpię. zabrałeś ładowarkę do auta?
P: nie... nie mam. w salonie na stole zobacz. przepraszam Kacper, później porozmawiamy, szef mnie skrzyczy
K: okej. miłej pracy

poszłem po ładowarkę, do salonu. była tam... cielawe co ona tu robi (ładowarka). nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. musiałem przejść przez pół domu, żeby otworzyć drzwi!

-kogo przyniosło- otworzyłem drzwi i zobaczyłem pana Darka (nasz sąsiad)

-dobry Kacper. czy mogę wziąść wózek? mama pot...

-to nie sąd! nie musi się pan tłumaczyć! niech pan sobie weźmie. obok drzwi stoji.

wziął wózek, pomachał ręką na pożegnanie i poszedł...

co ja miałem zrobić?... a no tak! ładowarka! podłączyłem telefon i usiadłem na kanapę, włączyłem telewizor i włączyłem "władcy much,, dawno tego nie oglądałem. włączyłem odcinek 78 i oglądałem.

moi kochani!

Przepraszam za to, że zmieniam okładkę za często!
nie umiem zrobić ładnej okładki! ):
mam nadzieje że zrobię ładną i zostanie na zawsze








kolorowo na gejowo~ charazinsky × jasperr55 ~zakończone~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz