Piotrek to poprostu cud świata......"nikt nie jest idealny,, a ja myślę że to właśnie on jest tym idealnym! Piotrka humor czasem wywołuje śmiech, ale i też leciutką złość. Nie czasami czuje taką potrzebę, żeby powiedzieć mu o moich uczuciach, ale jak on na to zareaguje? No przecież nie mogę tego ukrywać do końca życia. Albo to samo się wygada, albo dostanę szajby i sam mu o tym powiem... Siedziałem z Piotrkiem na ławce przed domem, i patrzyliśmy, na niebo... Było ono takie same jak we śnie.
ugh... czemu ja teraz o tym myślę?! Trzeba jakoś wymazać to z pamięci, ale i też ten sen był piękny...-Co ty taki zamyślony?- spytał
-Yyy... co? Ja? Nie...
-Nudzi mi się na tej ławce...
-Ja mam pomysł Piotrek. Mamy jeszcze 5 godzin do nagrania live, a gdzieś w domu mamy nasze stare deskorolki, może weźmiemy je?
-Wiedziałem je, jak sprzatałem pokój! Są zza szafą...
Wstaliśmy z ławki i pobiegliśmy do pokoju Piotrka... Odsuneliśmy lekko szafę i znaleźliśmy je...
-Są trochę zakurzone- powiedziałem zdmuchiwując kurz z deskorolki
-No chyba nie bedziesz na jej głową jeździł co nie?
-No, tak...
Postawliliśmy je na podłodze i powoli wyjechaliśmy z domu...
-KACPER!! UWAŻAJ!!!
-nic mi nie będ- powiedział upadając na ziemię
Pov. Piotrek
Kacper podniósł lekko głowę i zobaczyłem coś co mnie przeraziło. Kacprowi leciała krew z nosa, kapała na ziemie, i gdy oddychał nosem bolało go to... Wziąłem go na ręce i jak panne młodą, wniosłem go do domu... Był cały poobijany
-Boże, ale ze mnie nie zdara... czemu ja żyję w męczarniach?!
-Nie ruszaj się idę po gazy i takie inne- powiedziałem biegnąc po apteczkę i okłady z lodu
Bylem zły na siebie, mogliśmy wyjśc z domu na nogach, a nie po schodach zjeżdżać deskorolką. Albo w ogóle mogliśmy nie jeździć.
Gdy przyszłem zobaczyłem białą koszulkę Kacpra we krwi. Trzymał ją przy nosie. Szybko podszedłem do niego...-Ubieraj się Kacper, jedziemy...
-Musimy?- spytał odkładając zza krwawioną koszulkę na kanapę
-Ja tam nie jestem lekarzem, ale i tak trzeba. nie najlepiej to wygląda
-No okej...- powiedział wstając z kanapy
Pov. Kacper
moje życie to samo pasmo nieszczęść! Gdyby nie było tu teraz Piotrka, niewiem co bym sobie zrobił. ubrałem fioletową bluzę i poszłem z Piotrkiem do auta.
T I M E S K I P P R Z E D S Z P I T A L E M . . .
Wysiadliśmy z auta i pobiegliśmy do środka, bo deszcz zaczął padać... Piotrek poszedł złapać jakiegoś doktora, i szybko go znalazł
-Witam, co się dzieje?
-Mój kolega miał mały wypadek...
-czy twój kolega jest pełnioletni?
-Nie, ale ja jestem
-Okej, to chodzie za mną...- powiedział
szliśmy za nim, i gdy doszliśmy, otworzył nam drzwi i kazał usiąść mi na krześle.
P O P R Z E C Z Y S Z C Z E N I U N O S A . . .
-To już wrzystko, na całe szczęście nie jest złamany... Miałeś chłopcze dużo szczęścia!
-Dziekuje- powiedziałem wychodząc z Kacprem
Wsiadliśmy do auta i pojechaliśmy do domu... Nos już mi nie krwawił, tylko miałem kilka siniaków
-Aaaa! Za pół godziny live!
-Może go nie będziemy robić? W takim stanie nie pozwolę
-No nie wiem...
zastanawiałem się przez całą drogę do domu
-Okej, jak będę w lepszym stanie, to nagramy...
Wysiadliśmy z auta i w pobiegu pobiegliśmy do domu... Byliśmy cali przemoczeni... Żeby okazać Piotrkowi moją wdzięczność, przytuliłem go mocno...
{Na tym tulasie kończymy znowu kolejny rozdział. Morał z tego wynika taki, żeby nigdy nie zjeżdżać po schodach na desce. No chyba że ktoś jest nauczony... =^_^= Bye! CDN!}
CZYTASZ
kolorowo na gejowo~ charazinsky × jasperr55 ~zakończone~
Hayran KurguDLACZEGO ONI SIĘ ROZSTALI???! |zmyślona| ~data założenia książki--> 7 maj~ ~data zakończenia książki--> 30 lipiec~