* Jeak*
Annabell patrzy w lustro po czym upada na ziemię. Leży nie przytomna.
Zerwałem się zaniepokojony swoim snem. Ani nie było w łóżku. Poszedłem do łazienki. Tak jak w śnie Ani leżała pod ścianą nieprzytomna.
Od razu podszedłem do niej i sprawdziłem czy oddycha. Kiedy tylko poczułem oddech na swoim policzku, od razu ją podniosłem i zaniosłem do sypialni. Położyłem ją na lewym boku w pozycji bocznej i zadzwoniłem po Trettera.
Mężczyzna przyjechał po czterdziestu minutach.
- Ile jest nieprzytomna?
- Spałem jak to się stało więc obstawiam że jakąś godzinę.
Mężczyzna zaczął ją badać. PO chwili wyciągnął z torby dwie kroplówki i zrobił dwa wkłucia Annabell. Wyszliśmy na korytarz.
- Ciąża ją wykańcza. Jej organizm jest za słaby.
- Wiem. To moja wina. Przeze mnie mniej jadła. Jeszcze teraz dowala sobie pracy.
- Musicie wyjechać.
- Dlaczego?
- Musi zmienić otoczenie.
- Dlaczego?
- Musi zacząć bardziej przejmować się sobą. Jest słaba i wycieńczona. Nawet ja to czuję. Najbardziej boję się że jej serce nie wytrzyma.
- Powiedz co mam robić.
- Pogadam z nią na temat pracy. Przekonam żeby odpuściła.
- Dzięki. To co mam robić?
- Z kolei ty masz się zająć watahą. Jej ktoś inny musi pomóc. Wykończy cię to.
- Spokojnie dam radę. Czyli co kilka dni żeby się zregenerowała i wyjeżdżamy?
- Tak. Dokładnie Będę przyjeżdżał i podawał jej kroplówki.
- Dziękuję ci bardzo.
- Uważaj na was wszystkich.
- Taki mam plan.
Wróciliśmy do pokoju. Ani leżała z otwartymi oczami. Tretter odpiął kroplówki i schował je do torby.
- Rano przyjdę z nowymi. Wyśpij się i nie wstawaj rano.
- O co chodzi?
- Dowiesz się rano.
Odprowadziłem lekarza do drzwi i pożegnałem się nim. Wróciłem do mojej kobiety. Położyłem się za nią i objąłem ją czule.
- Co się stało?
- Zasłabłaś w łazience. Jesteś za bardzo osłabiona.
- Nic mi nie jest.
- Annabell. Bardzo cię proszę. Nie pracuj na razie. Odpocznij. Czytaj książki. Pisz prace dyplomową. Tylko nie przemęczaj się i odpoczywaj. Proszę cię. Nie chce was stracić.
- Nie stracisz. - Powiedziała po czym nastał chwila ciszy po której dodała - Dobrze.
- Diziękuję.
- Koszmarnych snów.
- Najkoszmarniejszych - odpowiedziałem jej i zanurzyłem twa w jej jeszcze wilgotnych włosach.
Obudziłem się rano wcześnie. Pojechałem do piekarni po świeży chleb i warzywa na stragan. Wróciłem do domu i zrobiłem jej grzanki z masłem kokosowym i sałatkę. Wróciłem do pokoju. Ani stał oparta o ścianę. Podbiegłem do niej łapiąc w ostatniej chwili gdy leciała w dół. Wziąłem ja na ręce w stylu panny młodej i zniosłem na dół. Położyłem ją an sofie i pobiegłem na górę. Zabrałem jej ulubiony kocyk i poduszkę. Wróciłem do salonu. Poduszkę włożyłem jej pod plecy a kocykiem ją przykryłem.
- Nie jestem chora.
- Ledwo trzymasz się an nogach.
- Nic mi nie jest.
Przyniosłem jej śniadanie i sok pomarańczowy.
Bez zbędnego gadania jak to ona że " Nie chce mi si." " Nie jestem głodna." i tym podobnych , zjadła. Po posiłku kilka minut przyszedł Tretter. Przyniósł kroplówki i podpiął je Ani.
- To teraz pół godziny leżenia. Godzina przerwy i jeszcze raz. A potem dopiero wieczorem.
CZYTASZ
Czarny Alfa
WilkołakiOna- Córka biznesmena i najpopularniejsza dziewczyna w szkole. Pewnego dnia kobieta której pomoże przepowie jej przyszłość. Czy dziewczyna uwierzy w słowa kobiety? On - Wielki i potężny alfa, który od 5 lat szuka swojej przeznaczonej. Chce odnaleźć...