21

850 32 0
                                    

- Ej cnotka nie wydymka. Ściągnęłaś już żelazne majteczki.

* Anabell *

Usłyszeliśmy za nami jakieś głosy. Oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam na grupkę ludzi w moim wieku. Tak to była tak zwana " ELITA" z mojej szkoły. Chciałam ich olać jak zawsze ale Jeak miał inne plany.

- Masz jakiś problem? - Zapytał chłopaka. Widziałam jak jego oczy robią się czarne jak węgiel. Chłopakom którzy zaczęli nie było już do śmiechu ale widziałam po minach że mimo to będą brnąć dalej.

- Jak już w końcu zdjęłaś pas cnoty to chodź się po bzykać.

- Właśnie nie bądź taka. Każdy chce podziwiać takie cuda.

Ich teksty nie robiły na mnie najmniejszego wrażenia ale kątem oka widziałam jak Jeak podchodzi to nich i, i jednemu , i drugiemu daje w mordę. Poll od razu poleciał na ziemię a Harry  próbował mu oddać. Jak tylko zamachnął się by oddać cios zatrzymał go ochroniarz.

- To był ostatni raz kiedy zakłócacie porządek w mojej galerii. Cała ósemka ma natychmiast opuścić galerię.

- Ale to on zaczął. - Powiedziała Jade piskliwym głosem.

- Te wasze krzyki to w całej galerii było słychać. - Zaprowadził ich do wyjścia a Jeak wrócił do mnie.

- Trzeba było ich olać. To zakompleksieni idioci których starzy mają w dupie. Chcą na siebie zwrócić uwagę. Nie warto poświęcać im kszty uwagi. W szkole to oni się mnie boją. Ale tutaj? To jest ich naturalne środowisko w którym oceniają publicznie wszystkich.

- Nikt nie będzie się tak do ciebie zwracał. Nie pozwolę na to.

- Poczekaj jak poznasz Lilianę. Ona może powiedzieć mi wszystko. Zresztą Alec i Sam też.

- Nie mogę się doczekać. - Powiedział sarkastycznie.

Pochodziliśmy jeszcze po sklepach ale nic ciekawego nie znaleźliśmy. Wyszliśmy ze szklanego budynku i udaliśmy się do samochodu.

- To teraz do domu? Znaczy do naszego domku.

- Po pierwsze to twój dom a po drugie to tak. Lila i tak mnie w czwartek na Manhattan wyciąga więc... Coś ogarniemy.

- To w las?

- To w las.

Wróciliśmy do domu. Jeak podał mi drożdżówkę i poszliśmy do lasu. Doszliśmy na polanę obok małego jeziorka. Jeak rozłożył kocyk. Nawet nie wiem kiedy go wziął. Usiedliśmy na nim. Mnie jednak nie było za wygodnie więc się położyłam. A Jeak położył się prostopadle do mnie, kładąc głowę na moim brzuchu . Podkulił nogi żeby mu nie wystawały z koca, co mnie trochę rozbawiło.

- Z czego się śmiejesz?

- No wiesz jesteś wilkołakiem i ... Jakby nie patrzeć cały czas biegasz po lesie i trawy czy ściółki dotykasz non stop. A teraz wyglądasz jak dziecko które boi się dotknąć trawy. Tak jakby miała zrobić ci krzywdę.

- Wiesz to nie o to chodzi tylko ostatnio zaczęły się mnie kleszcze czepiać. Nie chce i się po powrocie wyciągać dziesięciu czy piętnastu kleszczy.

- Rozumiem..

Leżeliśmy w milczeniu na łące. Jeak co jakiś czas zmieniał pozycję. Wiem nie jestem wygodna. Ale w końcu znalazł idealne miejsce. Przytulił się do mnie i głowę oparł na moim biuście. Stwierdziłam że jak mu jest wygodnie to raz się nic nie stanie. Jak robiło się już ciemno postanowiliśmy wrócić. Jeak odwiózł mnie do domu ale zanim odjechał musiał poznać mojego tatę.

Czarny AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz