58

478 22 0
                                    

* Jeak *

Obudziło mnie uczucie pustki. Nie chciało mi się otwierać oczu więc wystawiłem rękę przed siebie gdzie powinna być moja narzeczona. Jednak zamiast niej poczułem zimne pościelone łóżko. Zerwałem się do pozycji siedzącej i rozglądnąłem po pokoju. Na nakasliku leżała karteczka,

" Wybacz że cię nie obudziłam ale mam trening i nie chcę żebyś się przeze mnie się  nie wysypiał. Podeszłam do domu po swój samochód i sama wrócę. Będę po piątej jak coś to pisz. Śniadanie masz gotowe. Smacznego i miłego dnia. KOCHAM CIĘ!

Anabell"

Kiedy to przeczytałem to aż mnie zatkało.

~ O co jej chodzi?- zapytał mój wilk.

~ Nie mam  pojęcia ale będę musiał z nią o tym porozmawiać.

~ Na razie to ty rusz dupę i jedziemy do domu głównego. Bo nie chcę żeby nasza mate na nas czekała później.

I tu ma rację też tego nie chcę. Ubrałem garnitur i poszedłem na śniadanie. Ani zrobiła zwykłe kanapki piętrowe. Ale wyglądały przepysznie.

Po fantastycznym śniadaniu pojechałem do domu głównego. Kiedy tylko przekroczyłem próg dopadła mnie sekretarka.

- Witaj Alfo- powiedziała idąc za mną ze spuszczoną głową.

- Co mam na dziś?

- Żadnych spotkań. Głównie podpisywanie standardowych papierów oraz rozpatrywane wniosków.

- Uhm rozumiem. Przynieś mi kawę do gabinetu i zajmij się swoimi sprawami.

Zamknąłem przed nią drzwi i usiadłem za biurkiem. Zacząłem wypełniać papiery. Kobieta przyniosła mi kawę i wyszła.

~ Alan chodź do mojego gabinetu. - zawołałem do w myślach. Co dziwne nie dostałem odpowiedzi. ~ Alan?- Cisza.

Wyciągnąłem telefon i wybrałem do niego numer. Odebrała po trzecim sygnale.

- Halo? - Powiedział zaspanym głosem.

- Dobrze ci się spało? To teraz zapraszam do pracy. Zostaw swoją nową panienkę na później i masz tu być za dziesięć minut jak nie to nawet nie pokazuj mi się na oczy.

Rozłączyłem się i wróciłem do papierów.

Przez cały dzień chodziłem rozdrażniony. Warczałem na wszystkich i wszystko mnie denerwowało. Skończyłem ostatnie papiery i odwróciłem się w stronę okna. Sądząc po mroku jaki panował za szybą sądzę że była już późna pora.  Wyciągnąłem telefon  i sprawdziłem godzinę. Dziesiąta czterdzieści. Przy okazji zauważyłem wiadomości od Ani.

17:20

od Ani: Gdzie jesteś?

18: 30

od Ani: Jeak? Wszystko w porządku? Gdzie jesteś?

19:00

od Ani: Jeak to nie jest śmieszne. Jak chcesz się odegrać za rano to daruj sobie.

20:00

od Ani: Jeak martwię się o ciebie gdzie jesteś i dlaczego nie odbierasz?

od Ani: Jeak proszę cię odpisz.

21:00

od Ani: Jeak proszę cie odbierz ten cholerny telefon. Martwię się o ciebie. Gdzie jesteś? Co się z tobą dzieje?

22: 15

od Ani: Skoro mnie zlewasz to chyba rozumiem... ;

Ostatnia wiadomość mnie zabolała. Ona myśli że z nią zrywam? Wybiegłem z domu głównego i wsiadałem do samochodu. Łamiąc wszystkie przepisy ruchu drogowego w dziesięć minut dojechałem do domu. Wparowałem do środka. Wszędzie było cicho a zapach mojej mate był ledwo wyczuwalny. Przeszukałem cały dom ale nigdzie jej nie było. Plecaka z książkami tez nie. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do niej. Raz. Drugi. Piąty. Dwudziesty i nic.  Wybrałem numer do Chris'a.

- Tak słucham?

- Wybacz że o tak późnej porze. Jest u was Ani?

- Nie ma. Wpadłą na kawę po lekcjach i wróciła do was. A coś się stało?

- Nie nic. Tak tylko pytam. Spokojniej nocy.

- Wzajemnie.

Rozłączyłem się. Przyszedł mi do głowy pomysł. Central Park. Ławka na której się spotkaliśmy. Pojechałem tam jak najszybciej to było możliwe. Wysiadłem z samochodu i poszedłem na miejsce. Na ławce nie było nikogo. Zacząłem się rozglądać dookoła. Na brzegu jeziorka na skale siedziała dziewczyna skulona z kolanami podciągniętymi pod brodę. Podszedłem do niej. Już z daleka czułem jej zapach. Klęknąłem za nią i przytuliłem, na co się wzdrygnęła. Czułem że szlocha. Jaki ze mnie idiota.

- Ciiiiiii... przepraszam. Nie słyszałem telefonu i zafiksowałem się na pracy. Wybacz mi.

-  Nie rozumiem. - Powiedziała łamiącym się głosem. Serce mnie bolało na myśl że to przeze mnie jest w takim stanie.

- To moja wina. Straciłem poczucie czasu i nie usłyszałem telefonu.

- To nie jest twoja wina. Tylko moja...

- To nie jest twoja wina. Rozumiesz? - Objąłem ją mocniej. Czułem jak się rozluźnia wiec odsunąłem się od niej. Dopiero w tedy zwróciłem uwagę w co jest ubrana. Krótkie spodenki i koszulka na ramiączkach. Natychmiast okryłem ją marynarką i wziąłem na ręce w stylu panny młodej. Zaniosłem ją do samochodu i posadziłem na miejscu dla pasażera.

W trakcie drogi wyjaśniliśmy sobie całą sytuację. Ani jest najwspanialszą kobietą pod słońcem. Pod tą twardą skórą z tytanu kryje się wrażliwa i skryta, niewinna dziewczynka. Chce żeby była bezpieczna przy mnie. Taka sytuacja nigdy nie będzie miała już miejsca.

Wróciliśmy do domu. Ani przysypiała już w trakcie drogi. Podkręciłem więc ogrzewanie na maksa przez co jak zanosiłem ją do naszego łóżka to prawie spała. Przebrałem ja w moją koszulkę i przykryłem kołdrą w którą się wtuliła. Nie chcąc jej zostawiać samej rozebrałem się i położyłem za nią. Odwróciła się  i wtuliła we mnie. Dotknęła swoimi małymi, zimnymi łapkami mojego torsu i zasnęła. Pocałowałem ja w czubek głowy i również udałem się do krainy beztroski.



Czarny AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz