Ani od kilku dni leży w łóżku i prawie z niego nie wychodzi. Jest trochę na mnie zła o to siedzenie w łóżku. Zrobiłem kolację i poszedłem po moja mate. Ani znowu czytała jakiś kryminał.
- Kolacja kochanie.
- Nie mam ochoty.
- Musisz jeść żeby mieć siły...
- Żeby mieć siły na co? Na leżenie? Na czytanie? Na jedzenie? Na co?
- Nie denerwuj się. Nie możesz się denerwować.- To przestań mnie tu trzymać i kontrolować na każdym kroku.
- Boje się o ciebie i o nasze dziecko.
- Ale ja też muszę się ruszać.
- To chodźmy po kolacji na spacer. Po lesie, na przykład.
- Ale zjem tyle ile dam rady.
- No dobra. Kompromis to kompromis.
- Okej.
Zjedliśmy posiłek i poszliśmy na spacer. Ani wygląda tak pięknie w ciąży. Piąty miesiąc i jej brzuszek już widać i to znacznie. Uwielbiam go głaskać i czuć jak dziecko się rusza. Ani się irytuje i "grozi" że w następną ciąże to ja zajdę. To mnie mega rozwala. Ale potem sama się z tego śmieje.
- Dlaczego nic nie mówisz?- zapytała.
- A tak sobie myślę.
- O czym tak myślisz?
- O tobie. O dziecku. O nas. O wszystkim.
- Uhm... a o czym dokładnie?
- A na przykład że nie mogę się doczekać jak wrócimy.
- Znowu będziesz mój brzuch molestował?
- Tak.- wyszczerzyłem się patrząc na nią po czym wpadłem w drzewo. Otworzyłem oczy. Kręciło mi się w głowie a nad sobą widziałem rozmazaną postać mojej mate.
- W porządku?
- Chyba tak. - poczekałem aż przestanie mi świat wirować i powoli wstałem. Poszliśmy dalej.
- Wracajmy.
- Dopiero wyszliśmy. Sama chciałaś wyjść.
- Ale nie po tym jak się jebnąłeś w głowę. Wracajmy. Trzeba przyłożyć lodu.
- Nie trzeba. Chodźmy dalej.
- Ale jak ci się w głowie zakręci znowu to mów to nas przeniosę żebyś nie musiał chodzić.
- Spokojnie kochanie. Nic mi nie będzie.
Spacerowaliśmy tak jeszcze przez około godziny. Ból głowy mi przeszedł. Ale guz na czole został. Jutro go w sumie nie będzie. Wróciliśmy do domu. Ani poszła do sypialni a ja do biura. Zamknąłem drzwi gabinetu i usiadłem przy biurku. Uruchomiłem laptopa i zacząłem przeglądać pocztę. Jeden jedyny mail od mojego bety. Od razu go otworzyłem.
" Jutro przywiozę papiery. Nazbierało ci się trochę tego. W piątek macie zaproszenie do gubernatora na kolacje. Musisz przyjść z Annabell. Jakiś bankiet oficjalny czy coś. Zaręczyny córki. Musisz oficjalnie potwierdzić. To tyle."
Oficjalny mail od bety. Ale przynajmniej krótko zwięźle i na temat. Cudownie. Ani się ucieszy. Miałem popracować trochę ale zanim w ogóle zacząłem cokolwiek robić dostałem SMS-a od Ani. Wysłała mi zdjęcie wanny a dookoła niej pełno świec.
od Annabell: Dziecku marzy się kąpiel z rodzicami.
od Annabell: Dziecku odmówisz?
Uśmiechnąłem się pod nosem. Wyłączyłem komputer i odłożyłem komputer. Wyszedłem z gabinetu i poszedłem do łazienki. Ani siedział na wannie w czarnym satynowym szlafroku do połowy uda.
- Dziecku się nie odmawia. -Powiedziałem po czym ją pocałowałem.

CZYTASZ
Czarny Alfa
WerewolfOna- Córka biznesmena i najpopularniejsza dziewczyna w szkole. Pewnego dnia kobieta której pomoże przepowie jej przyszłość. Czy dziewczyna uwierzy w słowa kobiety? On - Wielki i potężny alfa, który od 5 lat szuka swojej przeznaczonej. Chce odnaleźć...