80

356 13 0
                                    

*  Jeak *

Wieczorem kiedy Lila i Alan poszli pogadać, przyszli pozostali ich znajomi. Impreza trwała do czwartej nad ranem. Alan i Lila zostali u nas do rana. Koło dziesiątej Ani odwiozła ich do mieszkania i wróciła.

Jak tylko wyjechała poszedłem do do siebie do biura. Miałem parę zaległych spraw. Czytając fakturę, poczułem jak ręce oplatają moje barki. Następnie poczułem jej miękkie usta na swoim policzku.

- Przepraszam. Mogłam ci wcześniej powiedzieć o tej imprezie.

- Nie masz za co.

- Ale to twój dom i powinnam się zapytać o zgodę albo chociaż powiedzieć.

~ Dlaczego ona nie powie nasz dom? Przecie jest z nami szczęśliwa. - odezwał się mój wilk.

- Kochanie... - odwróciłem się do niej i posadziłem sobie na kolanach okrakiem. - Nie mój dom tylko nasz to raz. A po za tym twoi znajomi są tu zawsze mile widziani. Nawet Aleck.

- Serio?

- Może nawet zostać na noc ale śpi w gościnnym.

- A już myślałam że z nami będzie spał.

- Aha już to widzę. A jak już to w nogach.

Wybuchliśmy śmiechem. A moja wyobraźnia już zrobiła swoje. Wyobraziłem sobie jak Aleck śpi z nami, w nogach. To tylko potęgowało mój śmiech.

Udało nam się uspokoić dopiero po dobrych kilkunastu minutach ale w ciszy siedzieliśmy kolejne kilkanaście, przytulając się , tak dla pewności żeby zaraz znowu się to nie powtórzyło. Po tym czasie popatrzyliśmy się na siebie i znowu zaczęliśmy się śmiać.  Ani wyciągnęła telefon z kieszeni i odebrała.

- Tak słucham? - Powiedziała cały czas się śmiejąc. - Ale Aleck'a nie ma u nas.  Nad ranem wrócił do domu. Michael go odwiózł. Oki zaraz będę.- rozłączyła się i schowała telefon.

- Kto to?

- Sam. Muszę mu pomóc znaleźć Hemo bo gdzieś zniknął.

- Pomogę wam.

- Nie. Zostajesz. Ty zajmij się swoimi sprawami a ja idę im pomóc.

Cmoknęła mnie w usta i pobiegła na dół. 

Do wieczora siedziałem w papierach czekając na jakiś sygnał od Anabell. Wróciła około dwudziestej. Położyła się na kanapie i zakryła twarz dłońmi. Usiadłem obok niej.

- Co się stało?

- Wyobraź sobie że Michael odwiózł Aleck'a do domu i pojechał do siebie, a Aleck zamiast wejść do domu, swojego, Odwrócił się i poszedł do mojego domu. A że ochroniarz go zna to go wpuścił i odprowadził do mojego pokoju. No i o szóstej skończył zmianę i jak już przeszukaliśmy całe miasto to przyszedł na swoją zmianę i as do niego zaprowadził. No powiem jedno. O nie był najebany, Jemu się po prostu za dobrze spało. Jak to stwierdził.

- I co zrobiłaś?

- Ja?Nic. Co będę Sama wyręczać.

- Okej rozumiem. Aon co zamierza robić?

- NO wiesz najpierw to pewnie jebnie mu jakieś ckliwe teksty. Potem nie będzie się do niego odzywał jakąś godzinę czy dwie, Za chwile pewnie zadzwoni tata co się odwala. A potem będą się godzić. A wy z Alanem kiedy będziecie oblewać ojcostwo?

- Hmmm. Alan ma po wczoraj kaca i powiedział że za tydzień. A że za  tydzień jedziemy do Bostonu to Za dwa tygodnie. Więc puki co to proponuję pójść w ostatni ślad Sama i Aleck'a.

- To po którego mam zadzwonić?

- Ja bym wolał moją narzeczoną.

-  Uhm. A coś przeskrobałeś że chcesz się godzić?

- Tak i to bardzo dużo.

- Taaak? A co takiego?

- Zjadłem jej  czekoladę.

- Faktycznie zbrodnia.

- Proszę o najsurowszy wymiar kary.

- Sto batów.

- Mam nadzieję że będzie bolało...

Czarny AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz