47

561 26 0
                                    

* Jeak *

Cały kolejny tydzień Ani siedziała i robiła projekty do firmy. Zadzwonił do niej szef i poprosił żeby zaczęła wcześniej pracować. Nie chciałem marnować tego czasu  na pierdoły więc podrukowałem sobie papiery i też pracowałem.

Czym się różni moja praca od jej? Ona robi projekty wnętrz na dwa sposoby. A ja? Głównie dzwonie. Przerzucam kontrakty, faktury i inne takie papiery. Musze się na tym skupić. Jak pracujemy nie możemy być blisko siebie. Mnie rozprasza muzyka która wylatuje z słuchawek mojej mate, a jej pozwala się bardziej skupić. Staram się do tego przyzwyczaić ale nie jest to łatwe. No cóż będę musiał.

Po całym dniu w papierach miałem dość wszystkiego. Firma i wataha... Po prostu miałem ochotę iść pobiegać. Zmienić się  i przebiec cały las. poszedłem do naszej sypialni gdzie Ani najczęściej pracowała. Jak zwykle siedziała na łóżku z słuchawkami na uszach, patrzyła w laptopa i coś na nim zaznaczała.

Usiadłem na skraju materaca i po prostu zacząłem na nią patrzeć. niemal od razu ściągnęła jedną słuchawkę i zapytała.

- Coś potrzeba? - Zapytała nie odrywając wzroku od laptopa i cały czas robiąc swoje.

- Tak sobie pomyślałem ze może poszlibyśmy pobiegać? Po lesie?

- Musze to skończyć i wysłać do klienta. Jak chcesz to idź.

- Zostaw to na chwile i jak wrócimy to skończysz.

- Jeak to nie jest takie chop siup i do przodu. Zostało ostatnie pomieszczenie osiatkować.

 - Ile ci to zajmie?

- Tak z pół godziny? Coś koło tego. - położyłem się za nią na łóżku.

- Poczekam. 

Znowu zaczęła stukać w komputer. Prze to stukanie w klawiaturę zaczęło mi się przysypiać, aż w końcu nastała ciemność.

Obudziły mnie lekkie pocałunki składane na moich ustach. W pewnym momencie przestałem je czuć. Zamiast tego poczułem jak ktoś składa pocałunek na moich ustach. Długi, namiętny i słodki? Kiedy ktoś zaprzestał swoich czynności otworzyłem oczy. Przetarłem twarz i usiadłem. Rozglądnąłem się po pokoju aż natrafiłem na twarz mojego aniołka.

- To co z tym bieganiem? Już pewnie późno.- Dziewczyna zaczęła się śmiać. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Pokazała skinieniem głowy na okno. Popatrzyłem w tamtą stronę. Za oknem świeciło słońce. - Która godzina?

- Dziewiąta rano.

- Dlaczego mnie nie obudziłaś?

- Spałeś jak zabity. Nawet jakby bomba spadła to byś się nie obudził. - Popatrzyłem na siebie i coś mi nie pasowało. Byłem w samych bokserkach... Oj aniołku tak się bawić nie będziemy. - Czekam na dole ze śniadaniem. - skradła mi buziaka i wyszła.

Postanowiłem wziąć szybki prysznic. Po odświeżeniu się ubrałem się w czarne spodnie przed kolano i biały tiszert bez rękawów. Zszedłem na dół do kuchni ale mojej kruszynki tam nie było. Poszedłem na taras. Ku mojemu zaskoczeniu nie była tam sama. Batar, Eliza, jej dziadkowie i rodzeństwo też tam byli.

- Dzień dobry. - powiedziałem z lekkim zdziwieniem.

- Dzień dobry - powiedzieli prawie że równocześnie. Usiadłem na jedynym wolnym miejscu  a  Ani podała mi kubek z kawą. Wziąłem łyk i odłożyłem kubek na stolik przede mną.

- W sumie to wpadliśmy tylko na chwile. - powiedział August.

- August chciał powiedzieć że tylko wam o czymś powiemy i będziemy się zbierać mam trochę spraw.

- Właśnie. Ponieważ w przyszłym tygodniu kończysz osiemnaście lat urządzamy przyjęcie...

- Z okazji  twoich osiemnastych urodzin - dokończyła jej babcia.

- Okej bawcie się dobrze.- odpowiedziała.

- Jak to?

- No tak to. Mam inne plany. Wyjeżdżam za trzy dni. Swoje urodziny, zwłaszcza osiemnaste to będą pierwsze i ostatnie urodziny które w jakikolwiek sposób będę obchodziła. Na ten dzień a dokładniej dobę mam już inne plany.

- Nie mogłaś powiedzieć?

- Ja? - zapytała. W głosie słyszałem nutkę kpiny.

- Mogłaś uprzedzić.

- Mogłam nie musiałam  reszta nie muszę wam nic mówić.

- Jesteśmy rodziną i ...- zaczęła Eliza ale Ani jej przerwał.

- ...i co? Nie znacie mnie, a ja was. Przez ten cały czas mnie oceniacie i oceniacie osoby dla mnie ważne. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się co w tedy czuję? Nie znacie mnie a już chcecie nade mną panować, kontrolować mnie i każdy mój ruch. Chce wiedzieć wszytko nie słuchając mnie w cale. Mam swoje życie i nie zamieram go zmieniać czy podporządkowywać wam. Nie obchodziłam urodzin.  A te obchodzę. Jak chcecie to zapraszam na imprezę do Nowego Jorku trzydziestego pierwszego sierpnia. A jak nie to nie mój problem.

- Naprawdę  tak to odbierasz? - zapytała zmartwiona Eliza.

- Odbieram to tak tak widzę. Tata che was poznać. Chce wiedzieć po kim jestem taka pokręcona.

- Pokręcona? - Batarowi to określenie się chyba nie spodobało.

- Tak.

- To my chyba będziemy już iść. - powiedział August.

Zabrał wszystkich i poszli. Odprowadziła ich do drzwi i wróciła na taras.

- Jakie ty masz niby plany? I dlaczego nie powiedziałaś nic że przełożyłaś imprezę?

- Jak wrócimy to się dowiesz.

- Powiedz mi teraz.

- Porywam się gdzieś. Za trzy dni wracamy do nowego Jorku. Ogarniemy co mamy ogarnąć i jedziemy dalej. Ja prowadzę. - powiedziała na koniec.

- Tego ostatniego obawiam się najbardziej. Kto dał ci prawo jazdy?

- Instruktor. - Uśmiechnęła się od ucha do ucha i pokazała cudowne białe ząbki.

Zjedliśmy spokojnie śniadanie i napiliśmy się w spokoju kawy. W między czasie próbowałem wyciągnąć coś z Ani ale ona nie dawała za wygraną  i nadal mi nic nie mówiła. Co a uparta dziewczyna. Przynajmniej nie będzie nudno.

Posprzątaliśmy po śniadaniu i poszliśmy biegać ale w ludzkiej postaci. Ten dzień zapowiadał się na prawdę pięknie.


Czarny AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz