10

1.1K 28 0
                                    

Poszłam z Summer do pokoju. Zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku. Summer zrobiła to samo.

- Coś się stało?

- I tak i nie.

- Okej. To od początku. Co zrobił?

- Kto?

- A to?

- No dobra masz mnie. Dziwnie będzie się zwierzać macosze ale trudno.

- Proszę cię nie postarzaj mnie. Summer, Sam, San. jak wolisz tylko nie to okropne słowo.

- Naprawdę?

- Tak na prawdę. Nie chce być jak zła macocha tylko raczej jak ta myszka.

- Lubisz różowy i oglądasz kopciuszka?

- Lubie wszystkie bajki Disney'a.

- Ja  też.

- To co z tym twoim amantem?

- Tylko nie mów tacie. Jak coś z tego wyjdzie to mu wszystko powiem.

- Obiecuję.

- Wyznał mi miłość. Tak jakby. a znamy się tylko tydzień.

- A ty co czujesz?

- Dobre pytanie.

- Szczerze.

- Mam wrażenie że znamy się nie od dziś. Jak jest obok to aż mnie dreszcze przechodzą. Jego uśmiech jest zaraźliwy. Od kąt go poznałam nie spaliłam ani jednej fajki. Co w sumie nie jest takie złe. Nie uważa mnie za dziwną. Wręcz wpasowuje się w moje docinki słowne czy ...

-Okej . Dobra. po pierwsze to nieźle musiał cię zbajerować. A po drugie dużo jest od ciebie starszy?

- Po pierwsze puścił mi parę bajer ale jak mu powiedziałam, że jak powie jeszcze jedną to przez miesiąc się nie wypróżni to przestał. A dwa 4 lata.

- Oki. Nie mam więcej pytań.

- To co mam zrobić?

- zaproś go na grilla w niedzielę. Będą znajomi twojego taty z dziećmi.

- Nie mam pięciu lat.

- Oki przepraszam. Przyzwyczajenie. Ale będą ich dzieci. Dziewczyna ma szesnaście lat a chłopak chyba osiemnaście.

- A to wiem którzy. Zamknę pokój i wybyję z domu.

- Aż tacy źli?

- Tiffany to Taka rozpieszczona córeczka. Ostatnio zdemolowała mi cały pokój. A Jared to playboy. Ostatnio próbował się do mnie dobierać. jest obleśny.

- Oki. To może zanocuj u niego.

- Najchętniej to bym po prostu się powłóczyła po mieście po nocy.

- Nie ma takiej opcji. A jak coś ci się stanie?

- Jak bym słyszała Jeak'a.

- A więc ma na imię Jeak?

- Tak.

- Pracuje gdzieś?

- Jest właścicielem firmy nieruchomościowej.

- Rozumiem. A czym się interesuje?

- Fotografią.

- Ciekawe zajęcie.

- Bardzo. Robi piękne zdjęcia.

- To spróbuj z nim być jak nie za iskrzy to po prostu się rozstaniecie.

- Tia.

- No dobra ja lecę na dół.

- Ja idę na spacer.

- Oki.

Sam wyszła z pokoju. Wzięłam telefon do ręki i napisałam do Jeak'a.

do Jeak: Hejka. bardzo jesteś zajęty?

od Jeak: Myślałem o tobie ale pisanie z tobą jest lepsze.

do Jeak: Dasz radę za piętnaście minut być na tej samej polanie?

od Jeak: Jasne.

od Jeak: Coś się stało?

do Jeak: Nie. Ale nie chcę tego załatwiać przez telefon.

od Jeak: widzimy się za piętnaście minut.

Wybiegłam z domu mówiąc tacie że idę na spacer. Wbiegłam w las i pobiegłam dobrze znaną mi ścieżką. Po piętnastu minutach byłam na miejscu. Na kamieniu siedział Jeak. Podeszłam do niego. wyglądał na zmartwionego.

- Hej coś się stało?

- Boje się co mi chcesz powiedzieć.

- Dlaczego?

- A nie mam się czego bać?

- Boisz się że usłyszysz to czego nie chcesz usłyszeć?

- Nie drocz się ze mną.

- No dobrze. A więc po długiej rozmowie z Sam i namyśle w między czasie postanowiłam że ostatecznie i definitywnie nie... - przeciągnęłam chwile patrząc mu prosto w oczy. Widziałam że jak mu już nie powiem to mu serce stanie albo będzie niedotleniony przez to że wstrzymuje oddech i robi się cały czerwony - Nie widzę żadnych przeciw wskazań żebyśmy nie spróbowali.

Z ulgą odetchnął i pociągnął mnie do siebie na kolana. Usiadłam na nim okrakiem i to mnie speszyło. Spuściłam głowę w dół zamykając oczy. Poczułam jak Jeak podnosi mój podbródek dwoma palcami. nie mogłam otworzyć oczu. Ale zrobiłam to zaraz po tym jak poczułam jego usta na moich. On mnie pocałował. Oderwałam się od niego jak poparzona i stanęłam przed nim. Stanął przede mną . I przytulił.

 - Będziesz musiała powiedzieć czego mam nie robić.

- Sporo tego. Lepiej na bieżąco.

- To jeden już mamy.

- Jeszcze nic nie ma.

- A ...

- Nie. To moja wina przepraszam.

- Nie rozumiem. Chyba nie chcesz mi powiedzieć że nigdy się nie całowałaś?

- Tak jakoś wyszło.

- Na prawdę?

- Tak. Obciach co nie?

- Nie to nie obciach. Gdzieś ty się schowała? Przecież każdy facet jak cię widzi to od razu zaczyna cię podrywać.

- Ale żaden mi się nie podoba. Na co mi ktoś kogo poznam wieczorem żeby rano okazał się nieznajomy.

- Co prawda to prawda. Mogę?

- Jasne.

Delikatnie złączył nasze usta. Po chwili zaczął  nimi delikatnie poruszać. Wczułam się i dopasowałam do nich ruchy swoich. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze przez co ją uchyliłam a on wykorzystując to wtargnął do środka. Nasze języki tworzyły swój własny oryginalny taniec. Oderwaliśmy się od siebie kiedy zabrakło nam tchu.

- Odprowadzę cię. Jeszcze chwile obok ciebie i oszaleję jak nie będzie cię obok.

- To idziemy.

Jeak odprowadził mnie do domu. Na odchodnym skradł mi szybkiego całusa. weszłam do domu. Wchodząc po schodach na górę minęłam Sam. Uśmiechnęła się do mnie zawadziacko. Nie  rozumiałam o co jej chodzi do puki nie spojrzałam na lustro w pokoju. Miałam zarumienioną twarz. Poszłam się szybko ogarnąć i poszłam spać. Byłam już mega zmęczona a rano muszę wstać. Zasnęłam myśląc o Jeak'u.


Czarny AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz