Ona- Córka biznesmena i najpopularniejsza dziewczyna w szkole. Pewnego dnia kobieta której pomoże przepowie jej przyszłość. Czy dziewczyna uwierzy w słowa kobiety?
On - Wielki i potężny alfa, który od 5 lat szuka swojej przeznaczonej. Chce odnaleźć...
Obudziłem się czując zimny powiew wiatru. Otworzyłem oczy i popatrzyłem w kierunku okna. Anabell siedziała na parapecie przy otwartym oknie i paliła papierosa patrząc w las przed sobą. Sprawdziłem godzinę. To nie był dobry pomysł. Na wyświetlaczu telefonu widniała godzina piąta zero trzy. Przetarłem oczy i wstałem. Podszedłem do mojej kruszynki i przytuliłem ją na tyle, ile to było możliwe.
- Musisz się tym truć?
- Przestań palić i możesz zacząć prawić mi takie gadki a tak to, nie ma mowy.
- Jak rzucę palenie to też je rzucisz?
- Rozważę taką opcję.
- Uhm. Czemu nie śpisz? - zanurzyłem twarz w jej włosach.
- Jakoś tak nie mogę spać.
- Zły sen?
- Sen to nie życie. Nie zabije cię tak naprawdę. Obudzisz się i będziesz żył. Nie ma się w nim czego bać.
- Jakiś stan depresyjny?
- Nie. - To skoro już nie śpimy pojedziemy do piekarni? Kupimy pieczywo. Obok jest bazarek to weźmiemy jakieś warzywa? - odwróciła głowę w moją stronę. Na jej twarzy zawitał cudowny, uroczy uśmiech. - To ubieraj się.
Zgasiła do połowy wypalonego papierosa i poszła do łazienki się przebrać. Wyszła jak zwykle w ekspresowym tempie. Wyglądała pięknie w:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
( PS sweterek ten sam co na grillu u Mikiego)
Ja natomiast, ubrałem na siebie czarne rurki i czarny opinający tiszert. Zabrałem klucze do auta, portfel i telefon i zeszliśmy na dól. Ubraliśmy buty i poszliśmy do garażu po samochód. Wsiedliśmy do mojego czarnego ferrari i pojechaliśmy do miasta. Podjechałem na parking obok najlepszej piekarni w mieście. Weszliśmy do środka. Nikogo tam nie było. Podeszliśmy do lady. Na przeciw wyszła nam starsza kobieta.
- Dzień dobry czym mogę służyć? - zapytała uprzejmie z uśmiechem na ustach. Emanowała od niej taka pozytywna energia i chęć do życia.
- Dzień dobry. Poprosimy chleb na zakwasie...- popatrzyłem na Anabell, rozglądała się dookoła jakby nie mogła uwierzyć w to co widzi. -... Ani coś jeszcze?
- Nie wiem. Ale chleby to na pewno dwa a nie jeden.
- Faktycznie. Weź wybierz jakieś drożdżówki. Wezmę im na drogę. Trzynaście godzin jazdy to trochę długo.
- Pytasz złej osoby. Nigdy nie jadłam drożdżówek.
- Taka młoda i drożdżówki nie jadła? - zapytała ze zdziwieniem kobieta. - Moje dziecko... Owoce? Czekolad? Karmel? Mak? Kokos? Budyń? Ser? Co lubisz?
- Nie wiem? Owoce?
- To dwie jakiekolwiek z owocami i osiem z czekoladą i osiem z budyniem.