19

935 33 0
                                    

* Jeak *

Obudziłem się rano obok mojej mate. Już nie spała. Patrzyła na mnie. Kiedy zorientowała się że się obudziłem, na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Pocałowałem ją najpierw w jeden rumieniec potem w drugi a na gońcu w usta. Od razu oddała pocałunek. Było by  nadal tak pięknie ale przerwało nam pukanie do drzwi. Moja mama ma wyczucie.

- Proszę. - Drzwi się uchyliły. Mama zaglądnęła niepewnie do środka.

- Śniadanie za dziesięć minut.

- Oki. - I wyszła. Cała ona.

- Serio? Twoja matka. Nosiła cię pod sercem dziewięć miesięcy. opiekowała się tobą i nawet jak przyjeżdża do ciebie to ci śniadanie robi?

- Jak ja raz z tatą, kilka lat temu, zrobiliśmy jej śniadanie niespodziankę to taki opierdol dostaliśmy że to jest jej zarządzenie. Zapytaj się jej czy możesz dzisiaj obiad zrobić to cię wyklnie.

- Aż tak. Ale mogę ci obiecać jedno. ja ten obiad dzisiaj zrobię. Wczoraj pozwoliła mi obrać i zetrzeć warzywa.

- WOW. Chce to zobaczyć.

- To już.

Dosłownie wyskoczyła z łóżka i zamknęła się w łazience. Po pięciu minutach wyszła ubrana w :

- Ty masz coś pod tą bluzką? - Popatrzyła na mnie odchyliła bluzkę zaglądnęła do środka i znowu popatrzyła na mnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Ty masz coś pod tą bluzką? - Popatrzyła na mnie odchyliła bluzkę zaglądnęła do środka i znowu popatrzyła na mnie.

- Nie - Powiedziała i poszła na dół.

Ubrałem spodni dresowe i pobiegłem za nią. Wszyscy już siedzieli przy stole. Anabell podeszła do szafki ze szklankami wzięła z niej jedną szklankę i nalała do niej wody. Usiadła obok mnie a mama obok taty. Zaczęliśmy jeść. Mama w pewnej chwili poruszyła temat obiadu.

- Macie na coś konkretnego ochotę?- zapytała.

- Dzisiaj ja robię obiad. - mama zmierzyła mnie wzrokiem a potem Anabell.

- Nie ma mowy.

- Spokojnie. nie otrujecie się.

- Nie i koniec.

- Tak. Zrobię obiad tak czy siak.

- Chcesz ze mną zaczynać wojnę?

- O tak. Lubie się kłucić z ludźmi. Mogę to robić dniami i nocami.

- Dobrze. Zrób obiad. Ale jadę z tobą na zakupy.

- Jasne.

Zjedliśmy śniadanie. W powietrzu wisiał zapach grozy. Mama i Anabell pożerały się wzrokiem. Po śniadaniu mama wzięła Anabell na zakupy. Wróciły po dwóch godzinach. Anabell wygoniła wszystkich z kuchni. Mama siedziała na tarasie obrażona. O pierwszej Ani zawołała nas na obiad. Zrobiła łososia na parze z dużą ilością warzyw. Ziemniaki wydaje mi się że też zrobiła na parze. Zjedliśmy obiad. Mam nic nie mówiła ale widziałem po oczach że jej bardzo smakuje. Po obiedzie posprzątała i przyniosła torcik czekoladowy z truskawkami i bitą śmietaną.

- Nie jesz? - Zapytała mama.

- Nie jem słodyczy. Zwłaszcza czekolady. Za dużo kalorii.

- Rozumiem.

Mama wzięła kęs i zamarła. W jej oczach było widać wszystkie pozytywne emocje. 

- Dobrze. Ostatecznie... Jak następnym razem przyjedziemy możesz gotować. Ale tylko obiad.

Reszta dnia minęła nam bardzo pozytywnie. Graliśmy do późna w gry planszowe i jedliśmy czipsy. Koło pierwszej z Anabell złożyliśmy wszystkie gry. Poszliśmy do sypialni. Ani się wykąpała i ubrała się w piżamkę. Usiadła przy łóżku i zaczęła coś pisać na telefonie. Wziąłem szybki prysznic i walnąłem się na łóżko. Ani położyła się obok mnie i pocałowała w policzek.

- Za co to?

- Tak po prostu.

Poprzekomarzaliśmy się trochę i poszliśmy spać.

Czarny AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz