Ona- Córka biznesmena i najpopularniejsza dziewczyna w szkole. Pewnego dnia kobieta której pomoże przepowie jej przyszłość. Czy dziewczyna uwierzy w słowa kobiety?
On - Wielki i potężny alfa, który od 5 lat szuka swojej przeznaczonej. Chce odnaleźć...
Obudziłem się rano obok mojej mate. Już nie spała. Patrzyła na mnie. Kiedy zorientowała się że się obudziłem, na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Pocałowałem ją najpierw w jeden rumieniec potem w drugi a na gońcu w usta. Od razu oddała pocałunek. Było by nadal tak pięknie ale przerwało nam pukanie do drzwi. Moja mama ma wyczucie.
- Proszę. - Drzwi się uchyliły. Mama zaglądnęła niepewnie do środka.
- Śniadanie za dziesięć minut.
- Oki. - I wyszła. Cała ona.
- Serio? Twoja matka. Nosiła cię pod sercem dziewięć miesięcy. opiekowała się tobą i nawet jak przyjeżdża do ciebie to ci śniadanie robi?
- Jak ja raz z tatą, kilka lat temu, zrobiliśmy jej śniadanie niespodziankę to taki opierdol dostaliśmy że to jest jej zarządzenie. Zapytaj się jej czy możesz dzisiaj obiad zrobić to cię wyklnie.
- Aż tak. Ale mogę ci obiecać jedno. ja ten obiad dzisiaj zrobię. Wczoraj pozwoliła mi obrać i zetrzeć warzywa.
- WOW. Chce to zobaczyć.
- To już.
Dosłownie wyskoczyła z łóżka i zamknęła się w łazience. Po pięciu minutach wyszła ubrana w :
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Ty masz coś pod tą bluzką? - Popatrzyła na mnie odchyliła bluzkę zaglądnęła do środka i znowu popatrzyła na mnie.
- Nie - Powiedziała i poszła na dół.
Ubrałem spodni dresowe i pobiegłem za nią. Wszyscy już siedzieli przy stole. Anabell podeszła do szafki ze szklankami wzięła z niej jedną szklankę i nalała do niej wody. Usiadła obok mnie a mama obok taty. Zaczęliśmy jeść. Mama w pewnej chwili poruszyła temat obiadu.
- Macie na coś konkretnego ochotę?- zapytała.
- Dzisiaj ja robię obiad. - mama zmierzyła mnie wzrokiem a potem Anabell.
- Nie ma mowy.
- Spokojnie. nie otrujecie się.
- Nie i koniec.
- Tak. Zrobię obiad tak czy siak.
- Chcesz ze mną zaczynać wojnę?
- O tak. Lubie się kłucić z ludźmi. Mogę to robić dniami i nocami.
- Dobrze. Zrób obiad. Ale jadę z tobą na zakupy.
- Jasne.
Zjedliśmy śniadanie. W powietrzu wisiał zapach grozy. Mama i Anabell pożerały się wzrokiem. Po śniadaniu mama wzięła Anabell na zakupy. Wróciły po dwóch godzinach. Anabell wygoniła wszystkich z kuchni. Mama siedziała na tarasie obrażona. O pierwszej Ani zawołała nas na obiad. Zrobiła łososia na parze z dużą ilością warzyw. Ziemniaki wydaje mi się że też zrobiła na parze. Zjedliśmy obiad. Mam nic nie mówiła ale widziałem po oczach że jej bardzo smakuje. Po obiedzie posprzątała i przyniosła torcik czekoladowy z truskawkami i bitą śmietaną.
- Nie jesz? - Zapytała mama.
- Nie jem słodyczy. Zwłaszcza czekolady. Za dużo kalorii.
- Rozumiem.
Mama wzięła kęs i zamarła. W jej oczach było widać wszystkie pozytywne emocje.
- Dobrze. Ostatecznie... Jak następnym razem przyjedziemy możesz gotować. Ale tylko obiad.
Reszta dnia minęła nam bardzo pozytywnie. Graliśmy do późna w gry planszowe i jedliśmy czipsy. Koło pierwszej z Anabell złożyliśmy wszystkie gry. Poszliśmy do sypialni. Ani się wykąpała i ubrała się w piżamkę. Usiadła przy łóżku i zaczęła coś pisać na telefonie. Wziąłem szybki prysznic i walnąłem się na łóżko. Ani położyła się obok mnie i pocałowała w policzek.